poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział XVI

Była godzina 17 a jego, wciąż nie było...Może to i dobrze? Mam więcej czasu na przygotowania, w końcu trzeba jakoś przeprosić a co do tego drugiego...Nawet nie chce o nim myśleć! Spokojnie Sakura, nie warto się denerwować, masz przecież robotę. Cały czas cokolwiek bym nie robiła, myślałam tylko o nim i o tym czy mi wybaczy po raz drugi...Im bardziej o nim myślałam tym szybciej mi serce biło cholera muszę chyba jakieś proszki wziąć...Kończyłam powoli pracę, kolacja była gotowa, nastrój także, myślę że choć trochę doceni mój wysiłek gdyż to nie będzie zwykła kolacja!

Dobra, gotowe! Aby się jeszcze muszę przebrać nie wiadomo o której brunet wróci, mam nadzieję że jeszcze nie teraz. Idąc do pokoju, patrzyłam w każde okno by zobaczyć czy już nie przyjechał, no przecież to moja ostatnia szansa....

Stałam chyba 10 minut przy szafie gdyż nie wiedziałam w co się ubrać...A to zbyt drętwe a to zbyt żałobne a a to zbyt codzienne, boże co ja mam w tej szafie....w końcu po tylu męczarniach znalazłam piękną czerwoną sukienkę na ramiączka mniej więcej do kolan. Po znalezieniu "zdobyczy" poszłam zrobić makijaż ale nie mocny, bo to przecież nie randka. Nagle usłyszałam jak ktoś wjeżdża do garażu, czyżby on? Nie zastanawiałam się ani chwili dłużej tylko ruszyłam pogasić wszystkie światła i zapalić świeczki a potem schowałam się w kuchni by wyjść za nim gdy wejdzie do salonu ale najpierw poszłam sprawdzić przez okno czy to na pewno on. Tak,to był on.


ITACHI
Mimo że byłem na nią wściekły, myślałem o niej, tylko o niej... Ciekawe co teraz porabia, mam nadzieję że nie przebywa z moim bratem. Gdy stanąłem przed domem, dopiero teraz zauważyłem że światła są pogaszone, uciekła? Cholera! Zdenerwowany wparowałem do domu, a tu nic, cisza... lecz mój wzrok przykuła pewna jasność, która prowadziła do salonu, czyżby tam była? Szedłem powoli do pomieszczenia z lekką niepewnością. Nagle stanąłem w progu wryty gdyż to co ujrzałem wprawiło mnie w osłupienie...jedzenie, świeczki, wino...Czy to mi się śni?! W jednej sekundzie poczułem ciepłe, delikatne dłonie na swoich oczach, w szybkim tempie obróciłem się zdejmując zarazem dłonie i ujrzałem ją...Sakurę
-Martwiłam się o ciebie...-Gdy na nią spojrzałem...Wyglądała cudownie...Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Ja...-Nie zdążyłem nic powiedzieć gdyż ona mi "zabroniła" kładąc palec na moich ustach.
-Nic nie mów-Złapała mnie za rękę i pociągnęła mnie w stronę stołu. Oboje usiedliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie aż w końcu tę "minutę ciszy" przerwała ona
-Zanim zaczniemy konsumować, chciałam cię przeprosić...Po raz drugi zawaliłam...-Chciałem coś powiedzieć lecz ona mi przerwała-Nie proszę cię o wybaczenie ale chcę byś wiedział że jesteś wspaniałym człowiekiem i przyjacielem...-Nie potrafiłem jej nie wybaczyć, chyba jestem zbyt miękki...albo po prostu zależy mi na niej...?
-Sakura...
-Nic nie mów.
-Ale
-Nie
-Sakura!-Spojrzała na mnie i po zastanowieniu dała mi możliwość powiedzenia czegokolwiek-Już dawno ci wybaczyłem...
-Ale jak to, nie zasłużyłam na to...
-Może i tak ale nie potrafię dłużej się na ciebie gniewać-Uśmiechnąłem się by rozluźnić atmosferę na co różowowłosa zareagowała pozytywnie i zrobiła to samo.
-Arigato i smacznego...-Oboje zaczęliśmy w końcu jeść a w trakcie jako mężczyzna polałem nam czerwone wino. Podczas naszej kolacji dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak wcześniej, lecz co jakiś czas modliłem się by mój kochany braciszek nie wparował do domu i nie zniszczył naszej kolacji... 

SAKURA
-To była wspaniała kolacja, dziękuję
-Nie, to ja dziękuję, w końcu mi wybaczyłeś-Siedzieliśmy razem na balkonie popijając wino mimo tego iż dużo wypiliśmy to jakoś nam to nie przeszkadzało.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś o swoich zamiarach?
-Ponieważ nie pozwoliłbyś mi na wykonanie tego co chciałam...
-Sama wiesz dlaczego...
-Hai...
-Obiecaj mi coś
-Co dokładniej?-Przybliżył się do mnie i objął w pasie i szepcząc mi do ucha : 
-Że nigdy więcej mnie nie okłamiesz...
-Obiecuję-Nie mogłam oderwać oczu z jego czarnych tęczówek, czułam się jak w raju aż nagle zaczął się przybliżać, nasze twarze jeden dzielił nas centymetr i ni stąd ni zowąd wparował wielki bóg!
-Co tu się do licha dzieje?!-Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni, nie wiem jak Itachi ale byłam lekko wkurzona że zawsze pojawia się wtedy kiedy nie trzeba...
-Nie twoja sprawa-Powiedział długowłosy
-Ktoś mi niedawno mówił że nic między wami nie ma...
-No jak miało być jak wleciałeś jak głupi!-Nie wytrzymałam, obaj spojrzeli się na mnie z szokiem lecz chwile potem u Itachiego pojawił się nikły uśmiech
-Dobra, pokrzyczałeś a teraz możesz wyjść!-Uwielbiam jego stanowczość a Sasuke jak na zawołanie, wyszedł, to niemożliwe!
-Wyszedł, dziwne,
-Nom...gomen za niego, wstyd mi,
-W porządku,
-To na czym skończyliśmy?-Odłożyłam lampkę wina, objęłam go wokół szyi i musnęłam jego słodkie, miękkie usta a on złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie równocześnie pogłębiając nasz pocałunek, ani przez chwilę się nie odrywaliśmy, oboje tego pragnęliśmy, pociągnęłam go w stronę łóżka i wylądował na mnie i przygniótł swym ciałem, ręką błądził po moim udzie, ja natomiast zaczęłam odpinać mu koszulę aż nagle drzwi od pokoju się otworzyły i w progu stał....mój brat!
-K-Kisame?!-Jego szok w oczach mroził mnie, razem z brunetem odsunęliśmy się od siebie i czarnooki od razu zaczął tłumaczyć
-Stary, to nie tak jak myślisz...
-Nie tak jak myślę?! Ślepy nie jestem, chciałeś zgwałcić moją siostrę! Zabiję cię-Mój brat ześwirował i z pięściami zaczął lecieć na Itachiego, szybko stanęłam w obronie bruneta
-Uspokój się, on nic mi nie zrobić!
-Nie broń go! Widziałem na własne oczy, przepuść mnie !
-Ja...Sama tego chciałam!-Po tych słowach osłupiał ale i zarazem ochłonął gdyż odsunął się parę kroków wstecz
-Jak to...ale przecież...nie to nie możliwe!
-A jednak możliwe, ile ja mam lat? Z tego co wiem jestem pełnoletnia i mam prawo robić co mi się żywnie podoba!
-Tak ale...nie spodziewałem się tego po tobie...
-A czyli całe życie mam być dziewicą?!-Cholera, zdradziłam się choć lepiej by brunet wiedział..
-Ale nie sądziłem że chcesz to zrobić z moim przyjacielem...nawet nie wiedziałem że coś was łączy...
-Mówiłeś że to dobry człowiek a po za tym, niedawno to się stało...
-Wiem że nie powinienem od razu lecieć z nią do łóżka, mój błąd-Odezwała się łasica
-To nie twoja wina...Zresztą zapomnijmy o tym, nie było tematu-powiedziałam co wiedziałam...
-Ale ja nie chcę o tym zapomnieć...
-Wiecie co, ja was teraz zostawię a jutro powiecie mi co w końcu między wami jest...A i jeszcze jedno, BEZ SEKSU!-Wyszedł, zostałam sama z brunetem.
-Itachi ja...
-Wiem co chcesz powiedzieć, lecz ja chcę ci powiedzieć że to co tu było, było wspaniałe, nigdy tego nie zapomnę...jutro porozmawiamy jak przemyślisz wszystko -Posmyrał mnie po policzku i wyszedł.

Byłam skołowana, nie mogłam zasnąć, to wszystko co się działo, przerosło mnie, za dużo wrażeń jak na jeden dzień, jeszcze nasz pocałunek...przyznaję że był wspaniały ale czy ja tego chcę? Chcę z nim być? Czy on chce być ze mną? Co ja mu jutro powiem...Itachi kocham cię? Czuję coś do niego ale zbyt krótko go znam i nie mogę się szybko zakochać....Bo już raz się przejechałam!
ITACHI
Czy ona coś do mnie czuje ? Czy nie za szybko to zrobiłem...? Cholera boję się, cholernie się boję jej odrzucenia, jeszcze nigdy się tak nie bałem...zależy mi na niej lecz trochę chyba przesadziłem...ale nie wytrzymałbym dłużej...Do tego gdyby nie Kisame...mogło by się więcej wydarzyć a wtedy mógłbym pogorszyć sytuację lub polepszyć...A Sasuke? On już pewnie planuje jak mnie wyeliminować...Jutro będzie ciężki dzień ale wolałbym mieć już to za sobą...

Od Autorki: Znów zawaliłam ale ta szkoła mnie wykańcza ile można kartkówek i testów dawać no lol!!!! Heh ale ważne że jest rozdział i życzę wszystkim miłych dni no i zapraszam do komentowania to może szybciej będę pracować, pozdrawiam i całuję :-*