środa, 30 lipca 2014

Rozdział XI

                                                                    Itachi
Była dopiero 8:34 a ja już jadłem sobie śniadanko, aż nagle wpadłem na genialny pomysł...Żeby Sakura czuła się lepiej u nas w domu, zrobię jej śniadanie...A Sasuke...może wykręcę jakiś kawał ? Nie no to nie w moim stylu....Ale po prostu mam ochotę komuś wywinąć żart....Jezu co się ze mną dzieje ? Z zamyślenia wyrwała mnie "moja ofiara"
-co ty tak wcześnie przesiadujesz ?
-Nie można-Bardziej burknąłem niż stwierdziłem, czyżbym bym zły?
-A tobie co? Ty i "bycie złym" to do ciebie nie pasuje....
-Za to do ciebie idealnie pasuje-Wstałem i zacząłem robić kanapki, oczywiście nie dla mnie.
-Jeszcze się nie najadłeś?-Zaczyna mnie irytować....Nie wiem czy nie wolałem tamtego Sasuke który wściekły wychodził bez słów....Ale chociaż nie jest agresywny.
-Może.
-Hm....To dla Sakury?-Czułem się jak na przesłuchaniu
-Przesłuchujesz mnie?!
-Nie, nie, po co się denerwujesz...
-Widzisz jak to jest...Ja też znosiłem te twoje fochy...
-Było mnie wyrzucić z domu!-Zdenerwował się lekko ale i posmutniał?Podszedłem do niego i go przytuliłem
-Jesteś moim bratem i zawsze będę cię wpierał, nie zależnie co się stanie.-Odsunąłem się od brata by spojrzeć w jego oczy...to co zobaczyłem wstrząsnęło mnie....on PŁAKAŁ! Odkąd rodzice nie żyją, nie płakał ani razu...może wcześniej powinienem mu to powiedzieć? Ech w tej chwili to nieważne
-Gomen....Itachi, nie powinienem tak się zachowywać...-Więc on ma słabość....jego słabością jestem ja?
-Nie twoja wina, nie płacz już-przestał, wziął kurtkę i wyszedł....Uraziłem go czy może zechciał zostać sam?  Skończyłem nad tym rozmyślać i zacząłem dokańczać kanapki. Gdy były gotowe aby dorobiłem herbatę bo czułem że Saki teraz się obudzi. Poszedłem zanieść jej śniadanie i moja intuicja się nie myliła. Siedziała na łóżku lekko zaspana. 
-Dzień dobry-Położyłem tacę z jedzeniem na jej szafkę która znajdowała się obok łóżka.
-Dzień....Nie musiałeś-Zarumieniła się
-Smacznego
-Dziękuje...-Gdy chciałem wyjść zatrzymała mnie-Poczekaj....chciałabym porozmawiać....
                                                           Sakura
Byłam zaskoczona i wdzięczna za śniadanie które mi zrobił Itachi. Chciał wyjść ale go zatrzymałam ponieważ chciałam z nim porozmawiać. Spojrzał na mnie wzrokiem pytającym
-Usiądź proszę-Zrobił czynność o którą poprosiłam.
-O co chodzi?
-Zapytam cię o coś a ty bądź ze mną szczery...
-Zawsze jestem szczery, mów
-Czy Kisame...On na pewno coś zrobił Kakashiemu i ty wiesz, co prawda?-Spojrzał na mnie zdziwiony i chwilę się zamyślił-Itachi...proszę pow-
-Tak, raczej tak a nawet jeśli to dobrze mu tak!
-Itachi....
-No co ? Skrzywdził cię, a nawet chciał! Nie jestem mściwy ani tym podobnym...ale kiedy ktoś bliski został skrzywdzony po prostu tak reaguje....-Spuścił głowę a ja się do niego przytuliłam, odwzajemnił.
-Wiem, on jest gnojem ale Kisame....jak mu się podniesie ciśnienie to on może go zabić!-Ścisnęłam dłoń na koszulce Łasicy
-Spokojnie, będzie dobrze on wie że ma siostrę i się opanuje, nie jest głupi.- ma rację
-Masz rację...-Odsunęłam się od niego i ponownie usiadłam.
-Zjedz spokojnie ja idę umyć po sobie.
-Hai.-Wyszedł a ja zaczęłam konsumować jedzenie. Przyznam że mi bardzo smakowało lecz zamiast się delektować myślałam tylko nad swoim bratem i nad tym-co on może zrobić...Poszłam po ciuchy i pod prysznic. Po odświeżeniu się zaczęłam kierować się w stronę kuchni by umyć naczynia. Po zmywaniu do domu wrócił Sasuke....tak wcześnie gdzieś wyszedł? 
-Wychodzę na chwilę-Oznajmił nam Itachi.
-Ok-Odpowiedziałam natomiast jego brat nic nie powiedział...Czyżby znów coś w niego strzeliło?! Właśnie w tej chwili zostałam sama z "porąbanym"....
                                                                   Sasuke
Hm...zostałem z nią sam na sam, lecz pewnie nie mam za dużo czasu, muszę coś już zacząć robić...
-Sakura....-Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Pokazałem ręką by usiadła na kanapie w salonie.
-O co chodzi?
-Chodzi o mojego brata...
-To znaczy ?
-Nie wiem czy na coś liczysz ale radze ci nie zakochuj się w nim lepiej....-Zacząłem mówić tajemniczo, cholera co ja robię chce...Chce zepsuć ich relacje? Itachi mówił że nie są razem ale i tak nie powinienem tego robić....nie wybaczy mi tego! 
-Zaraz, zaraz o co ci chodzi?! W ogóle skąd wiesz co mogę do niego czuć ?! Może nic nie czuję a nawet jeśli bym czuła nie twoja sprawa!-Warknęła na mnie.
-Chcę ci coś wytłumaczyć...bo....bo....
-No co?!
-Itachi jest gejem!!!-Cholera, co ja zrobiłem, brat mnie zabije...Sakury mina mówiła-WTF?! 
-Co ty pieprzysz ? Nie, ja nie mogę w to uwierzyć....najpierw jesteś zazdrosny że on mnie niby podrywa a teraz mówisz że jest....gejem?! Kłamiesz, nie wierzę ci!
-Gdyby nim nie był to już byście byli razem....
-A rozumiem, on musi być jak ty że nie może być przyjaźni tylko od razu miłość!-Wyszła z domu....Cholera miałem jej pilnować!
                                                                        Sakura
Nie mogłam w to uwierzyć....Itachi gejem?A jeżeli to prawda? Nie no jak mogę tak myśleć! Poczekam na niego i z nim porozmawiam i nie tylko o tym ale też o tym że jego brat znów zwariował! Siedziałam na tarasie i czekałam na Itachiego...
                                                                         Itachi
Wróciłem do domu i zauważyłem załamanego brata w salonie, siedział na kanapie
-Sasuke?-Spojrzał na mnie lecz nic nie powiedział-Hej co się stało?
-Sakura....
-Co?!
-Ona....uciekła, przeze mnie 
-Coś ty znowu do cholery zrobił?! Nawet mi nie odpowiadaj, sam ją znajdę-Przeszukałem całe mieszkanie i już miałem jechać w parę znanych miejsc ale coś mnie pokusiło by pójść na taras....nie pożałowałem! Zobaczyłem ją lekko załamaną i przerażoną
-Sakura?-Spojrzała na mnie....nie wiedziałam co powiedzieć aż w końcu wydusiła coś z siebie
-Możemy porozmawiać...?
-Ale co się stało??
-Nic, po prostu usiądź...-zrobiłem to o co mnie poprosiła i czekałem aż zacznie rozmowę.-Itachi....dlaczego mi na początku tego nie powiedziałeś ? Nie mam nic przeciwko takiemu czemuś ale sądzę że powinieneś mi jednak powiedzieć-Nie wiedziałem o co jej chodzi
-Ale o co ci chodzi?
-Nie musisz już udawać
-Ale czego?
-Sasuke mi już o wszystkim powiedział-Sasuke....Co on znowu zrobił? Chyba pożałuję dzisiejszych porannych słów jak to się okaże coś poważnego...
-Powiesz mi o czym?
-No o tym....że jesteś gejem.-Zatkało mnie....gejem? ona na serio to powiedziała? Czy to jakiś żart? Jezus Maria, obiecuję że tym razem nie będę lekki dla brata on oszalał!
-Słucham...? Gejem?? Jakim gejem, nie jestem żadnym gejem....Chyba nie wierzysz w to co mówisz...
-Itachi, nie musisz ukrywać że wolisz chłopców, nie mam nic przeciwko, dalej będziemy przyjaciółmi-Ona oszalała...
-Sakura naprawdę a nie jestem gejem, wolę dziewczyny, uwierz mi, mam ci to jakoś udowodnić ?
-To dlaczego Sasuke miałby kłamać? On się przecież zmienił...-No chyba nie do końca....
-Sakura...nie jestem gejem-zacząłem się śmiać bo to już było zabawne-Udowodnić ci to?
-W jaki sposób? 
-Pocałunkiem....Tylko w ten sposób ocenisz czy jestem gejem....
                                                                      Sakura
Pocałunkiem....zamurowało mnie, żaden gej nie pocałowałby dziewczyny...wierzyć mu na słowo czy na czyn? Szczerze mówiąc nie zepsuło by to naszej przyjaźni bo to tylko sprawdzający pocałunek....
-Sama nie wiem...powoli wierzę ci na słowo ale....zawsze jest jakieś ale a po za tym czy to nie zniszczyło by naszej przyjaźni ?
-Przyjaźń naszą zniszczy ale Sasuke...Już ja sobie z nim porozmawiam
-I ja też!-siedział naprzeciwko mnie i patrzył mi prosto w oczy. W końcu wstał i chyba czekał bym i ja to zrobiła więc tak zrobiłam...staliśmy blisko siebie i...pocałował mnie! Zesztywniałam ale nie wiedzieć czemu zaczęłam mu oddawać, robił to z taką namiętnością, miał takie słodkie usta, teraz wiem że nie jest GEJEM a jego brat...ZABIJĘ GO!!! Nie zwalnialiśmy tempa, całowaliśmy się z zwiększą pasją, ambicją i miłością? Tę scenę jak zwykle ktoś musiał przerwać i był to właśnie jego brat
-Sakura....Itachi....-Odskoczyliśmy momentalnie od siebie
-Heh widzisz ? Mówiłam że nie jest gejem....kłamałeś i teraz powiedz....dlaczego?-Stał jak wryty i chyba nie wiedział jak wyjść z tej kłopotliwej dla niego sytuacji....
-Nic nie powiesz?! No bracie, co jeszcze powiesz, że kim jestem ? Transwestytą ? Pedofilem czy co kurwa jeszcze powiesz?!-Wściekł się, wcale mu się nie dziwie ale nigdy nie widziałam takiego złego do tego do brata....w końcu!
-Ja....ja nie chciałem....to nie tak-Zaczął uciekać, Itachi chciał go gonić ale go zatrzymałam
-Nie warto...
-Sakura...ja przepraszam za ten pocałunek, nie powinienem ale co do brata to na pewno nie ujdzie mu to na sucho! 
-Itachi....nic się nie stało.... chciałeś udowodnić że nie jesteś gejem-Uśmiechnęłam się i puściłam mu perskie oczko. Odwzajemnił gest i poszedł zapewne do braciszka, ja się z nim policzę później....
                                                                         Itachi
Siedział i oglądał telewizor w salonie czy on żartuje ?! Zabrałem pilota i wyłączyłem mu telewizor, spojrzał się zły ale i zarazem przestraszony
-Wyjaśnisz mi w końcu może dlaczego to zrobiłeś?!
-Nie chce  tym rozmawiać...
-Albo mi wyjaśnisz co ci w padło do głowy albo...-
-Albo co?!-Byłem taki wściekły że już lepiej dla niego bym nie odpowiadał...Wyszedłem wściekły i poszedłem do baru....
                                                                        Sakura
Ostro się kłócili....lecz czas i na mnie. Sasuke chciał włączyć z powrotem telewizor ale mu to nie umożliwiłam
-No nie teraz ty....
-Mi musisz chyba wyjaśnić....okłamałeś mnie, dlaczego?
-Ty nie domyślasz się dlaczego....
-Oświeć mnie!
-Bo....bo cię dalej KOCHAM!!!!-Wstrząsnęło mnie....tym razem nie dam się nabrać
-Przestań, po prostu przestań pieprzyć !!!! Mam dosyć tych twoich  kłamstw....
-Ale ja nie na prawdę dalej cię kocham
-Tak jak kilka lat temu? Jak bzykałeś jakąś inną? Nie no wtedy to na prawdę kochałeś mnie ponad życie!
-Byłem pijany...
-To nie jest żadna wymówka, a po za tym....ja cie nie kocham!!-Po tych słowach wstał i ten dupek mnie pocałował....o nie kolego tak ze mną nie będzie. Odepchnęłam go i uderzyłam z "liścia"...Samotna łza mi poleciała i zaczęłam kierować się do swojego pokoju, nie zwracając co on robi....Zamknęłam się i zaczęłam płakać ponieważ wróciły dawne wspomnienia....

Była już 22 a Itachiego dalej nie było....zaczęłam się martwić...Dzwoniłam do niego ale nie odbierał....Poszłam się ubrać by go szukać i pierwsza myśl jaka mi przyszła to bar, on nie jest alkoholikiem ale faceci tak robią gdy są zdenerwowani...Byłam na miejscu, weszłam i szukałam bruneta, nigdzie go nie widziałam...Z tego co pamiętam on zawsze woli na końcu siedzieć. Poszłam i co zobaczyłam ? Itachiego pijanego....ciekawe ile wypił pewnie dużo bo taki facet jak on nie da się łatwo spić...
-Itachi...chodź do domu
-Nie chcę
-Proszę....nie możesz tak się zachowywać...
-Jestem dorosły-Ma rację....przysiadłam się do niego.
-Tak, masz rację ale ja cię proszę....
-Po co? Gdy go zobaczę nerwy mi pójdą....
-Obiecuję że przy tobie będę....Proszę chodź, martwię się o ciebie-Spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął myśleć, tylko nad czym?
-Arigato-Wstał ale coś trochę dziwnie chodził więc wzięłam jego rękę by pomóc mu iść. Po 20 minutach doszliśmy do domu, pomogłam mu dojść do swojego pokoju
-Itachi jeżeli chcesz żebym z tobą została...powiedz, możesz na mnie liczyć.
-Już mi pomogłaś....
-To było mało a po za tym ty nie masz u mnie limitu!-Miałam dosyć i przejęłam inicjatywę, i wepchnęłam go do pokoju. Stał wryty i zdziwiony więc zaczęłam tłumaczyć
-Ludzie po alkoholu są zdolni do wszystkiego więc będę cię pilnowała, no chyba że chcesz zabić brata...
-Nie...Dziękuję-Uśmiechnęłam się i powiedziałam
-Dasz radę się wykąpać?
-Myślę że tak ale jak chcesz mi pomóc...-Uśmiechnął się szarmancko, na co ja się zarumieniłam
-Ty zboczku -Przejechałam palcem po jego klacie przybliżyłam go do siebie by powiedzieć mu coś na ucho
-Idę się wykąpać zaraz wracam, zrób to samo-wyszłam.

Wróciłam po półgodzinach a on spał chyba bo leżał na brzuchu i pochrapywał. Był w samych bokserkach...wyglądał sexy ale nie czas na takie duperele. położyłam się delikatnie na krawędzi łóżka i bawiłam się jego włosami. Po paru sekundach obudził się i przybliżył mnie do siebie a potem przytulił. Czułam jego mięśnie i tą jego woń.
-Jesteś wspaniała...-I zasnął znów. Podobało mi się jego zachowanie. Przez sen mruczał moje imię, a potem głaskał mnie przez co zasnęłam....

Od Autorki:
Jest rozdział....przepraszam że tak długo ciekaliście....Liczę że mi wybaczycie :) Chcę pozdrowić wszystkich czytelników i Siostrę Saki oraz Angel :D Całuję gorąco :*
PS. Obiecuję że następny rozdział będzie lepszy :)

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział X

Obudziłam się i spojrzałam od razu na zegarek, który wskazywał 8:02. Eh co tak wcześnie ? Itachi dopiero przyjedzie o 10...Rozciągnęłam się leniwie i wstałam z łóżka. Wzięłam potrzebne rzeczy z szafy i poszłam do łazienki by się odświeżyć. Gdy zakończyłam czynności, ubrałam się i poszłam do kuchni coś zjeść. W pomieszczeniu był nie kto inny jak mój ukochany nisan.
-Już wstałaś?-Zapytał- Przecież Itachi przyjedzie dopiero o 10...
-A to nie mogę wstać wcześniej ?
-Nie no możesz ale nie lepiej skorzystać i lepiej się wyspać?
-Po pierwsze, nie a po drugie, muszę mieć czas na wyszykowanie się...
-A no tak! Zapomniałem że musisz być odpicować by lepiej przypodobać się Itachiemu...-Zaczął się pod nosem śmiać, co mnie automatycznie zażenowało jak i wkurzyło!
-Baka....
-Oj spokojnie nic mu nie powiem
-A niby o czym, przepraszam bardzo?!
-No jak to, widzę jak się na siebie patrzycie...
-No niby jak ? Mi się wydaje że jak na człowieka a co ty masz w głowie to już mnie to nie obchodzi!-zaczęłam krzyczeć jak "zbuntowana nastolatka", lecz potem uspokoiłam się i zaczęłam robić sobie śniadanie. Zwykłe kanapki z szynką i pomidorem gdyż nie miałam ochoty na co innego...Za to mój brat walnął sobie takie śniadanie jak dla konia, zrobił sobie chyba z 8 kanapek, energetyk, gdzie on to schowa ? I do tego jeszcze dwie spakowane kanapki, Gdzie on jedzie ?
-Jadłeś wczoraj kolacje ?
-Hm....a szczerze mówiąc, nie wiem-To wszystko jasne. Gdy zjadłam śniadanie, znów spojrzałam na zegarek i wskazywał  dziewiątą...szybka jestem, mam jeszcze godzinę, hm....Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku by sobie poleżeć i pomyśleć ale mój organizm zapragnął bym jeszcze się przespała...i tak zrobiłam...
                                                    Godzinę później.....
-Sakuraaaa!!!!-Słyszę że ktoś mnie woła...zdaje mi się że to był Kisame. Zaspana powoli wstaję lecz gdy zobaczyłam godzinę to o mało co bym się przewróciła...... była już 10!!! .....Przeczesałam szybko włosy i zeszłam na dół. Kogo zastałam na dole, wcale mnie nie zaskoczyło...był to Itachi uśmiechnięty od ucha do ucha, tylko czemu?
-Gomen....ja zaspałam i..
-Spokojnie, jesteś równą dziesiątą, a o tej godzinie się umawialiśmy, nieprawdaż ?-No tak!
-Ah, hai...-Dobrze że mnie Kisame zawołał, bo bym spała nie wiadomo ile...Będę musiała później podziękować!
-Hm...No to jedziemy ?
-Tak
-Idź do samochodu, jest otwarty a ja z Kisame weźmiemy twoje walizki
-Ale poradzę sobie
-Żadne ale-Wtrącił się Nisan-Ale zanim to zrobimy musimy porozmawiać....Jak będziesz ta u Uchihów to słuchaj się Itachiego, to znaczy w ważnych sprawach wiesz o co chodzi ?
-Hai, hai...
-Nom, to pa Siostra-Podszedł i mnie przytulił....szczerze mówiąc dawno nie czułam się nie przytulaliśmy szczerze i poczułam...smutek?Ale on przecież nie jedzie na wojnę !
-Pa...ale będziesz mnie odwiedzał ?
-Oczywiście, prawie codziennie-oderwał się ode mnie i się szeroko uśmiechnął
-To po co się żegnamy jakbyś miał zginąć?!
-Ech bo dawno się nie tuliliśmy, nie sądzisz? -Co za człowiek-A teraz idź do samochodu ja tu z Itachim muszę też poważnie porozmawiać...-Zabrzmiało to tajemniczo co on mu znów nagada ? Sądząc po Łasicy minie nie będzie to nic śmiesznego...Wyszłam i skierowałam się w kierunku auta Brunet. Wsiadłam i czekałam aż właściciel samochodu przyjdzie...

-Słuchaj stary, Sakura jest moim oczkiem w głowie, i proszę cię żeby jej włos z głowy nie spadł...i pilnuj też swojego braciszka bo po nim można się wiele spodziewać, jeżeli zrani Sakurę, to nogi z dupy mu powyrywam, a ty mu nie pomożesz!
-Uspokój się, będzie wszystko dobrze a co do Sasuke...Już z nim rozmawiałem i obiecał że nic jej nie zrobi, a jakby zrobił to jest to mój brat i ja bym się nim zajął, także bez nerwów...
-Przepraszam, po prostu boję się o nią....
-Nawet kropelka krwi jej nie poleci
-Rozumiem i jeszcze raz, dzięki stary, będę co jakiś czas odwiedzał was ale na pewno nie uda mi się codziennie
-Ok, może zanieśmy już te walizki bo pewnie Sakura się denerwuje...

Wypatrywałam przez szybę czy w ogóle oni wyszli czy dalej siedzą w domu ale nie było ich widać....Dopiero po jakiś pięciu minutach wszyli
-No na reszcie-powiedziałam sama do siebie gdyż to było irytujące tak sama siedzieć i nic nie robić. Czarnooki wsiadł do samochodu i zapiął pasy. Odpalił silnik i ruszył lecz nic się nie odezwał....Co ten Kisame mu powiedział? Czyżby go nastraszył ?
-Sakura
-Tak?
-Jakbyś miała jakiś problem na przykład z Sasuke albo z czymś innym...Powiedz mi-Z Sasuke to będę miała ciągłe problemy...
-Dobrze-Na tym zakończyła się nasza rozmowa i przez całą drogę jechaliśmy w ciszy. Dojechaliśmy, stresowałam się strasznie co było widać po moich trzęsących się dłoniach. Bałam się już w pierwszy dzień konfrontacji z bratem Itachiego.
-Nie denerwuj się nie masz czym a  po za tym rozmawiałem z Sasuke...-On to chyba czyta mi w myślach. Wysiedliśmy a w drzwiach stał pan "szanowny Sasuke" i patrzył się na mnie jak na rzeźbę. Gdy Itachi to zobaczył, spojrzał groźnie na swojego brata a ten drgnął i ruszył jak z nut.
-Hej Saki- Zatkało mnie, lecz nie tylko mnie. Łasica miała taką minę jakby całe życie przeleciało mu koło nosa, z resztą jak i mi.
-Co ty taki miły? Jaki haczyk ? A może Itachi cię przekupił ?
-Nikt mnie nie przekupił, nie mogę być dla ciebie miły ? Muszę zawsze krzyczeć i awanturować się?-W sumie ma rację ale i tak to jest podejrzane...
-Tak nagle zrozumiałeś...Niech będzie że wierze...
-Hej nie kłóćcie się-Wtrącił Itachi
-Ale to nie ja zacząłem...-Ha! Więc o to mu chodzi, chce mnie i Itachiego skłócić...Dupek! Nie uda mu się....nie pozwolę na to!
-Przepraszam...Nie powinnam tak się zachować-Obaj spojrzeli się na mnie jak na wariatkę...Sasuke zaczął pomagać w przenoszeniu MOICH Walizek....On się czegoś naćpał.
-Sakuro, pozwól że cię oprowadzę, Sasuke mógłbyś zająć się walizkami naszego gościa?
-Ależ oczywiście-Jego "nagła" poprawa zaczyna mnie lekko przerażać...Weszliśmy do ich domu i Itachi zaczął mnie oprowadzać, pokazał mi salon, kuchnię, jadalnie, siłownię, ogród, taras, pokój w którym były różne książki, i gdzie można było pracować, łazienkę chociaż i tak w swoim pokoju będę miała oddzielną...i wreszcie mój pokój. Znajdował się na samej górze, na końcu ostatnie drzwi. Weszliśmy do niego i muszę powiedzieć że jestem mile zaskoczona
-Piękny....-Miał on koloru niebieskiego ściany. Było podobnie jak w moim pokoju po lewej stronie łóżko a po prawej biurko. Na przeciwko Szafy a koło łóżka łazienka....Może tak naprawdę jestem u siebie?
-Mamy nadzieję że pokój się podoba, staraliśmy się-Powiedział z nikłym uśmiechem
-Jestem prze szczęśliwa....Jak na facetów wspaniała robota-Pochwaliłam jednego i drugiego, lecz tego ostatniego nie było przy tej rozmowie.
-To ja pójdę pomóc bratu a ty zapoznaj się z domem bo od dzisiaj, nasz dom jest też twoim domem-powiedział i poszedł, ja natomiast zrobiłam to co on polecił ale zaczęłam od swojego królestwa. Skierowałam się w stronę "mojej" łazienki i była bardzo czysta. Cieszyłam się że w tym domu mieszkają sami porządni faceci a nie "flejtuchy".  Gdy wszyłam do pokoju, zastałam moje walizki i Sasuke
-W czymś jeszcze pomóc?-Pomocny hm...więc chyba nie tylko przy bracie
-Nie...albo tak!
-Więc ?
-Powiedz mi coś ty taki inny?!
-Chcesz żebym był jak kiedyś?
-To zależy o które pytasz...-spojrzał na mnie z niezrozumiałą miną
-To znaczy?
-Stare"kiedyś"byłeś obojętny ale dla przyjaciół miły i troskliwy....a niedawne"kiedyś" byłeś zimny i agresywny....-Zaskoczyły go moje słowa, nie wiedział co powiedzieć, był trochę zasmucony prawdą dlatego chciał wyjść ale go ostatecznie zatrzymałam
-Poczekaj chwilę-stanął i stał tyłem w progu i czekał co chcę powiedzieć
-Przepraszam...-drgnął-Po prostu jestem zaskoczona twoją zmianą i bardzo się cieszę że się poprawiasz ale byłam przygotowana na kłótnie....dlatego tak się zachowałam...gomen-Zakończyłam gdyż nie miałam nic więcej do powiedzenia, za to on odwrócił się i stanął na przeciw mnie. Patrzył się głęboko w moje oczy i nagle....mnie przytulił? Dlaczego?
-To ja przepraszam....Nie powinienem robić ci awantur....Nie powinienem wtrącać się w twoje życie...Masz prawo już nie uważać mnie za przyjaciela...-Na te słowa coś pękło mi w sercu, dlaczego od razu wystawia naszą przyjaźń ??
-Nie chcę zrywać z tobą przyjaźni...Czasami trzeba się pokłócić ale to nie znaczy że od razu musimy posuwać się do takich kroków....Wybaczam ci.-Był i jest moim przyjacielem, nie wiem co strzeliło mu do głowy z tym zrywaniem naszej przyjaźni...choć przyznam że miałam czasem takie myśli ale to tylko z nerwów...- Wiesz co, chciałabym z tobą jeszcze poważnie porozmawiać lecz muszę parę spraw przemyśleć...
-Dobrze, to ja już pójdę, pa
-Pa- Wyszedł i zostałam sama. Zaczęłam się rozpakowywać i układać. Po skończeniu czynności położyłam się na łóżka aby rozmyślać...Dlaczego był taki agresywny a teraz spokojny ? Czy to przez swojego brata? Bo z tego co pamiętam zanim poznałam Itachiego było między nami wszystko dobrze...Czy on coś namieszał ? A może Sasuke był po prostu zazdrosny....Będę musiała porozmawiać i z jednym i drugim ale to już nie dziś. Wtem do pokoju wszedł wysoki czarnooki brunet i wyrwał mnie z rozmyślań
-Chcesz jechać na zakupy ? - Czy on zaproponował mi zakupy ? No co jak co ale faceci nie lubią z babami chodzić na sklepy...Idealny Facet!
-Jasne, tylko się przebiorę
-Ale tak też ładnie wyglądasz-Po tych słowach na twarzy wyskoczył mi nie pożądany rumieniec. Nie wiem czemu nie miałam sił na przebieranie się, posłuchałam Itachiego i od razu pojechaliśmy na zakupy... Po 2 godzinach wróciliśmy z pełnymi torbami jak i pełnymi humorami. Powiem że fajnie było, nawet lepiej niż z dziewczynami bo one tylko w kółko nawijają o facetach napotkanych a ja nie mam już ochoty rozmawiać o facetach....Zbrzydli mi, oprócz Itachiego....On jest inny, nie patrzy na dupy czy cycki lecz to co się ma w środku, czyli serce...A jeżeli chodzi o jego brata...Rozdział zamknięty! Nie ważne czy się zmienił czy też nie to co się stało kiedyś pogorszyło nasze relacje a nawet zerwaliśmy, i zostaliśmy tylko "przyjaciółmi"

Wróciłam do domu ale nie zastałam Sasuke...Dziwne o tej porze zawsze czekał na mnie. Obeszłam cały dom i nic krzyknęłam 
-Sasuke!-I nic. Po prostu go nie było...Siedziałam tak z półgodziny i do drzwi nagle zadzwonił dzwonek, myślałam że to on ale on by po prostu wszedł. Podeszłam i otworzyłam drzwi, było to Naruto przerażony jakby zobaczył ducha
-Wszystko w porządku ?
-On nie chciał....on był pijany, nie wiedział co robił-Nie wiedziałam o co mu chodzi. Pokazałam by wszedł do środka, zrobił to lecz nie uszedł daleko
-Usiądź
-Nie to ty lepiej usiądź-Zrobiłam tak jak prosił i wtedy on zrobił to samo, siadł koło mnie. Podał mi swój telefon
-Po co mi on ?
-Odtwórz-Spojrzałam na wyświetlacz i było to jakieś nagranie, więc odtworzyłam, lecz to co zobaczyłam....Załamało mnie! Na nim było Jak Sasuke posuwał jakąś panienkę, automatycznie zaczęły mi lecieć łzy, nie mogłam się opanować i zaczęłam krzyczeć dlaczego
-Sakura, on nie chciał
-Na tym nagraniu widać jak było mu dobrze!
-Ale
-Wyjdź!
-Sakura...
-Wyjdź-I w tej chwili do domu wszedł "bohater" filmiku. Rzuciłam się na niego i myślałam że go zabiję
-Ty draniu, ty śmieciu, pojebie, ty...Seksoholiku! Zaczęłam bić go a on nie wiedział o co mi chodzi
-Sakura uspokój się! Co się stało?
-Ty się jeszcze pytasz?!- Wzięłam wazon i chciałam mu roztłuc na głowie ale blondyn stojący obok mnie powstrzymał mnie i powiedział
-Ona wie...Pokazałem jej to...
-Ty idioto, po co żeś to zrobił?!
-Po co, po co ja ci dam po co! -Zaczęłam jeszcze głośniej krzyczeć-Wyjdź!
-Ale kochanie...
-Ja ci dam kochanie!-Przywaliłam mu z pięści i odleciał na drzwi...-Naruto...Zabierz go stąd...Niech zejdzie mi z oczu!-Naruto posłuchał moich próśb i tak zrobił...Zostałam sama, dosłownie sama...
Nie mogłam się wtedy pozbierać...Gdyby nie przyjaciele, prawdopodobnie popełniłabym samobójstwo... Poleciała mi jedna samotna łza...Itachi to zauważył, opuścił torby i mnie przytulił 
-Co się stało?
-Nic...
-Przecież widzę...
-Wspomnienia...wróciły-Przytulił mnie jeszcze mocniej
-To było kiedyś, teraz masz inne życie, i dbał o nie i nie wspominał tamtych złych czasów...-Czyli on zna tą historię ? Kisame czy Sasuke mu powiedział ? I jeden i drugi chyba. Dzień  minął dobrze, był obiad, dużo rozmawiałam z Itachim i dowiedziałam się o nim więcej. Czas na wieczór. Zeszłam na dół na kolację, skoro Itachi robił obiad, to ja zrobię kolację. Zrobiłam kilka kanapek tak żeby starczyło dla całej trójki choć tego trzeciego zabrakło ale cóż...Później zje. Zrobiłam z szynką, pomidorem, ogórkiem, sałatą i cebulą a do tego herbatę .Myślę że im zasmakuję.
-Itachi!-Zawołałam Bruneta by zjadł kolację
-Już idę-Zbiegł szybko i gdy zobaczył na stolę kolację zaniemówił- Nie musiałaś....-Zaskoczyłam go
-Siadaj i jedz!-Usiadł do stołu i zaczęliśmy konsumować.
-Hm...nie za dużo tych kanapek ? Ja tyle nie pomieszczę -Zaczął się śmiać
-Ale to też dla twojego brata-Zatkało go, ale też i zmazało że zapomniał o swoim braciszku
-Więc między wami...jest dobrze?-Wykorzystam tą sytuację do rozmowy o tym o czym chcę z nim pogadać
-Hai....lecz...moglibyśmy właśnie o nim porozmawiać ?-Spojrzał się trochę przerażony
-Oczywiście, coś przeskrobał?
-Nie, nie, chodzi oto czy wiesz może dlaczego on tak się zachowywał?
-Nie rozumiem
-No wiesz, zanim my się poznaliśmy miałam z nim dobre kontakty a kiedy się już poznaliśmy zaczął być agresywny może i nawet zazdrosny, czy wiesz coś o tym ? Wiesz może dlaczego ?-Jego mówiła wszystko wie coś ale nie powie bo nie może...panowała cisza i nerwowa atmosfera.
                                                                              Itachi
Co mam jej powiedzieć? Obiecałem Sasuke że nie powiem ale ona powinna o tym wiedzieć....Cholera no to jestem udupiony...
                                                                            Sakura
Myślał długo a ja czekałam na jakąkolwiek odpowiedz.
-Posłuchaj Sakura, to prawda wiem coś lecz nie powinienem wtrącać się miedzy wami, jeżeli chcesz coś wiedzieć to się go zapytaj a najlepiej porozmawiaj a jeżeli pójdzie coś nie tak to mi o tym powiedz, postaram się ci pomóc-Ma rację, ja też bym nie zdradziła brata....Wiec zostaje mi porozmawiać z Sasuke, lecz Itachi i tak mi pomógł...Mówiąc że coś jest na rzeczy. Po kolacji pozmywałam naczynia lecz talerz z kanapkami dla brata Itachiego został. Poszłam się wykąpać i położyć spać, gdyż byłam zmęczona. Leżałam już w łóżku i myślałam. Ech pierwszy dzień minął spoko, zobaczymy co się jutro wydarzy. Zasnęłam w objęciach morfeusza...
                                                                             Sasuke
Wróciłem do domu późno, była gdzieś tak 22...Światła były pogaszone więc zachowywałem się cicho by nikogo nie obudzić. Poszedłem do kuchni żeby coś zjeść a na stole już czekały kanapki...Itachi zawsze mi robił kolację jak mnie nie było, ja oczywiście odwzajemniałem tylko że te kanapki były jakieś inne....takie "bogate"?
-To Sakura je zrobiła i specjalnie dla ciebie zostawiła...-Powiedział mój brat który stał zapewne w cieniu i obserwował mój każdy ruch.....
-Sakura...Dla mnie?
-Tak, myślę że będą ci smakowały bo dla mnie były przepyszne-Wyszedł w końcu z cienia i popijał wodę którą pewnie sobie nalał. Poszedł do siebie a ja zacząłem jeść kanapki zrobione przez zielonooką i powiem szczerze że były znakomite, mam nadzieję że jeszcze nie raz spróbuję jedzenia jej roboty, choć nie powiem że Itachi też świetnie gotuje. Po tym jak zjadłem poszedłem do siebie się wykąpać. Lecz zanim puściłem wodę stałem i opierałem się o zimne kafelki myśląc o różowowłosej...Kiedy przestałem, zacząłem się kąpać i zajęło mi to z jakieś 20 minut. Po kąpaniu założyłem bokserki i wskoczyłem pod kołdrę gdyż nie było tak ciepło w nocy. Nim zasnąłem myślałem - Jak mogłem stracić taką wspaniałą kobietę ? I to jeszcze przez jakąś głupotę....hm...postanowione, będę o nią walczył!! Nawet jeżeli rywalem byłby mój brat, chyba że Sakura naprawdę nie będzie chciała już ze mną być...Zasnąłem w objęciach morfeusza....

/////////////////////Od autorki- Jest rozdział, krótszy od poprzedniego ale jest wszystko wyjaśnione w nim! :) Mam nadzieję że rozdział wam się podobał i przepraszam, byłby szybciej ale....skręciłam chyba rękę! :'( Ale myślę że kolejny rozdział dam radę napisać w miarę moich możliwości...:D Chciałabym pozdrowić Saki i  Angel  oraz moich kochanych czytelników, pozdrawiam i całuję :* <3  PS. Komentujcie i piszcie też co wam się nie podoba lub czego nie rozumiecie.
Wasza Angelina :3

wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział IX

Cały czas nie mogę zapomnieć reakcji Kisame....Nad jego słowami ,,Zabiję go!!!!'' albo ,,Niech cię tylko tknie!!!!" co gorsza on jest do tego zdolny...niby Itachi go uspokoił ale to chyba nie wystarczyło.....Dobrze że został w domu bo by już mój wychowawca nie żył...Z rozmyśleń wyrwał mnie pisk samochodu, odwróciłam się i zobaczyłam znajome mi auto...Itachi? Czy może Sasuke?Samochód podjechał koło mnie i stanął. Rozsunęły się szyby i zobaczyłam łasicę...Umawiałam się z nim?
-Wskakuj
-Umawialiśmy się?
-Nie, czy już nie mogę cię podwieźć?
-Możesz ale nie spodziewałam się po za tym znów czuję się jakbym....
-Nawet nie mów mi tych głupot, tylko wsiadaj no chyba że nie chcesz-Otworzył mi drzwi i zrobił oczy jak kotek co naprawdę było urocze
-Już dobrze, zgadzam się-Nie mogłam odmówić gdyż nie chciałam iść sama a do tego lubię przebywać z nim gdyż sprawia mi poczucie bezpieczeństwa i przyjemność.Wsiadłam do tego auta i ruszyliśmy, oczywiście nie obeszło się bez rozmowy.
-Co słychać?
-A kijowo-Spojrzał się pytająco-Chodzi o Kisame....
-Rozumiem już....Też się zastanawiam co robi i co może zrobić-I tu strzelił w dziesiątkę-Lecz Sakuro nie martw się w razie czego jestem-Uśmiechnął się lekko i wziął moją dłoń i uścisnął lekko-przyjacielsko co mi dodało otuchy, po paru sekundach oczywiście zabrał ponieważ musiał prowadzić a do prowadzenia są niezbędne obie dłonie.
-Itachi
-Tak?
- Ile lat przyjaźnisz się z moim bratem?
-hm....15
-Naprawdę ?Heh cieszę się że mój brat ma kogoś takiego jak ty...-Spojrzałam w okno rozmyślając.
-Też się cieszę że ja mam jego,  lecz od niedawna nie tylko jego....-Spojrzał na mnie i puścił oczko na co ja się lekko zarumieniłam.
-To raczej ja powinnam powiedzieć choćby ze względu na to że cały czas pomagasz mi a ja nie...
-Nie zgodzę się, ty mi bardziej pomagasz niż ja tobie.....
-Niby w jaki sposób ci pomogłam lub pomagam ?
-A to już jest moja tajemnica....-Powiedział tajemniczo lecz dalej z uśmiechem. Zaczęłam się zastanawiać w jaki sposób niby ja mu pomagam lecz nic nie przychodziło mi do głowy....
-Itachi
-Hm?
-Arigato....-Zatrzymaliśmy się bo już byliśmy pod szkołą.Wysiedliśmy i Brunet zaczął podchodzić do mnie, stanął, objął swoimi dłońmi moją twarz i powiedział
-Nie musisz dziękować, nie masz za co, od tego są przyjaciele żeby sobie pomagać-Po tych słowach zrobiło mi się lepiej na sercu i przestałam się tak stresować.Przez chwilę tak staliśmy i patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, próbując wyczytać coś. Pierwszy raz widziałam u kogoś takie piękne czarne jak noc oczy które miały spokój i tajemniczości, nigdy nie można było coś wyczytać....lecz gdy głębiej wejrzałam ujrzałam...radość?To do niego troszkę nie podobne.Chyba zauważył że wyczytałam radość i otrząsnął się i zaczął iść w stronę szkoły, ja jeszcze stałam i rozmyślałam. Odwrócił się i krzyknął
-Sakura idziesz?
-Tak, tak-Pobiegłam w jego stronę i razem weszliśmy do szkoły. Jeszcze nie było dzwonka na lekcję dlatego też ja i Itachi poszliśmy w swoje strony-Znajomi-ale oczywiście się pożegnaliśmy
-Do zobaczenia później
-Do trzeciej-Zrozumiałam jego przekaz i to bardzo dobrze. Nie uszłam kroku gdyż poczułam na sobie ciężar. Była to Ino
-Gdzieś ty była....-Zobaczyła jak Itachi odszedł ode mnie-Randka?Uuu chyba przeszkodziłam-Zaczęła Już Blondwłosa od swoich gatek
-Żadna randka to już nie mogę się z nim pokazywać bo już od razu randka?
-Wiesz....na początku roku mówiłaś "Przystojny jest" więc uznałam że działasz-zaczęła się droczyć ze mną
-Eh....Lepiej mów co u ciebie
-A u mnie jak zawsze, to samo lepiej gadaj co u ciebie bo widzę że dużo się działo-Czy ona miała namyśli tamto wydarzenie? Oby nie, po za tym nie mówiłam jej tego....chociaż powinna bo jest moją przyjaciółką....szybko zmieniłam temat
-Gdzie reszta ?
-A siedzi w sali
-Już?!
-Spokojnie jeszcze przerwa trwa a oni podlizują się Tsunade by ich nie pytała
-A, spoko- Moja mentorka uczyła medycyny i była w tym świetna
-Sakura  czy wszytko w porządku? Jakaś jesteś zestresowana-Próbuje mnie rozgryźć, nie mogę na to pozwolić
-Zdaję ci się...
-Sakura!
-No dobra....trochę boję się że mnie Tsunade zapyta-Rzuciłam szybko pierwsze lepsze
-Oj było tak od razu-Uśmiechnięta poklepała mnie po ramieniu i dodała-Sama wiesz że ona wie kiedy jesteś przygotowana a kiedy nie i ona nigdy cię nie zapyta kiedy jesteś nie przygotowana już zapomniałaś?
-Ach tak-Zadzwonił "w końcu" dzwonek i ruszyłyśmy do sali. Lekcja mijała wolno. Nie mogłam się skupić nawet na niej bo byłam zamyślona o tym co robi nisan a nawet co porabia Itachi.
-Sakura
-Słucham?
-Właśnie nie słuchasz....
-Gomen- Mentorka zauważyła że jestem nieskupiona a to źle bo będzie zadawała pytania....Zadzwonił dzwonek, wszyscy zaczęli wychodzić, ja na końcu szłam ale nie doszłam nawet na próg drzwi bo Blondynka z orzechowymi oczami zatrzymała mnie
-Sakura czy wszystko w porządku ?
-Hai...- Co miałam jej odpowiedzieć? Miałam powiedzieć : Oh Tsunade boję się Wychowawcy ? To niedorzeczne....Nie muszą wszyscy wiedzieć...
Nie wierzę ci-Uparta jak zawsze
-Naprawdę jest wszystko okey...
-Proszę cię, nie okłamuj mnie, widzę jak jest!-Raniło mnie że nie mogę jej powiedzieć....ona znała wszystkie moje tajemnice,problemy...a teraz.....
-Powiem ci w swoim czasie...-Miałam już dosyć dlatego wybiegłam
-Sakura!-Już więcej nic nie usłyszałam. Idąc na drugą lekcję oglądałam się by nie spotkać "jego". Moją drugą lekcją była matematyka z panem Orochimaru....Nienawidzę go, zawsze się mnie czepia o byle co, choć nie tylko mnie bo każdego chce udupić. Po dzwonku znajdowałam się już w sali. Co dziwne Lekcja minęła bardzo szybko i co najlepsze nauczyciel niczego się mnie nie czepił....Dobry humor ? A może dzień dobroci dla zwierząt? Tak nas zawsze nazywał, byliśmy jego "wężami". Wychodząc z sali opanowały mnie tylko jedne myśli : Spotkanie z diabłem! Nie specjalnie się spieszyłam ponieważ im wolniej idę tym lepiej się czuje. Zaczepił mnie ktoś łapiąc mnie za ramiona i przybliżając do siebie....Automatycznie przeszły mnie dreszcze...Czyżby to mój szatan?!
-Spokojnie-Dzięki Bogu to Itachi
-Jezu nie strasz mnie-Odwróciłam się i przytuliłam się do umięśnionego torsu bruneta gdyż tego potrzebowałam a on objął mnie przytulając mocniej i mówiąc
-Nie bój się, wyjdę specjalnie wcześniej by szybko być pod twoją salą-Po tych słowach ucałował mnie w głowę co było naprawdę miłe
-Arigato-Teraz wiem że tylko przy nim czuję się bezpieczna. Jestem pewna że mogę mu spokojnie ufać. Naszą "przepiękną" scenę przerwał nie kto inny jak Sasuke
-Co tu się dzieje....?-Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni
-Uścisk przyjacielski
-Tylko?
-Tak-Dziwne, nie kłócił się, nie awanturował tylko odwrócił się i poszedł....Niestety ale jemu też będę musiała powiedzieć o tej sprawie ale obawiam się że zareaguje tak samo jak Kisame, a nawet jeszcze gorzej....Staliśmy i patrzyliśmy się w jeden punkt a był nim kierunek gdzie poszedł Sasuke, i nagle
-DZWONEK!!!- Nogi mi się ugięły i gdyby nie łasica, upadłabym.
-Odprowadzę cię
-Nie trzeba...
-Myślę że tak by było najlepiej-Mówił przekonująco
-Jeżeli to nie kłopot, to dobrze-Prowadził mnie wolno, tak jakby wiedział że tego chcę. Dochodziliśmy i z daleka widzieliśmy jak cała klasa już wchodzi, a na końcu czekał na mnie "romeo" . Widziałam w jego oczach dużo jadu i to na pewno do Itachiego który prowadząc mnie też mnie obejmował. Zazdrość? Spojrzałam na czarnookiego i on patrzył na kakashiego z nienawiścią i chęcią zabicia....Lecz rozumiem go, sama mam taki sam wzrok na siwowłosego! Przed samymi drzwiami Itachi puścił mnie i jeszcze raz spojrzał na sensei'a i powiedział
-Tknij ją lub spójrz na nią choćby kątem oka a zobaczysz....-Powiedział to tak zimno że aż mnie przeszły dreszcze....Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam, zimnego, oschłego i obojętnego...on przypominał mi.....Sasuke? Tak on często taki był, ale nigdy bym nie przypuszczała że jego brat jest taki sam, choć wcześniej był inny....A może on tylko do Kakashiego jest ?
-A co mi zrobisz ?-Zaczął się nabijać z Łasicy. Wkurzony lekko brunet podszedł do siwowłosego i szepnął coś mu coś na ucho, z początku się przestraszyłam że będą się bić ale Itachi nie jest taki...Po słowach bruneta, Kakashi zrobił się blady, co on mu powiedział ?Odsunął się i podszedł do mnie tym razem był normalny a nawet uśmiechnięty
-Już możesz być spokojniejsza-powiedział i odchodził powoli a ja natomiast spojrzałam na nauczyciela, miał spuszczoną głowę i był najwidoczniej zamyślony, ja korzystając z okazji weszłam do klasy i zajęłam miejsce. On po chwili też wszedł i zaczął prowadzić lekcje. Przez całą lekcję nie spojrzał się na mnie, co Itachi takiego mu powiedział że boi się spojrzeć ? Będę musiała z nim poważnie porozmawiać, i też muszę mu podziękować za to. Zadzwonił dzwonek, oblał mnie zimny dreszcz lecz przypominałam sobie słowa Itachiego co mnie choć ciut uspakajało. Wszyscy zaczęli wychodzić nie wiem czemu ale znów byłam na końcu....
-Panno Sakuro....Proszę zaczekać chwilę...-O nieeeeeeee, cholera jasna! Wszyscy wyszli ale widziałam Itachiego i Kakashi też go zauważył, szybko podbiegł do drzwi i je zamknął, Itachi zaczął tłuc w drzwi
-Co pan robi?!
-Nie będzie nam się wtrącał-Zaczął do mnie podchodzić i przygniótł mnie agresywnie do ściany ale próbowałam się bronić lecz nie miałam tyle sił co mężczyzna, zaczął mnie całować i powoli rozbierać, Itachi przestał.....Boję się
-Ty śmieciu-ugryzłam go w usta i odchylił się co pozwoliło mi go uderzyć, upadł i zaczął przeklinać, wstał i podbiegł i uderzył mnie w twarz. Łzy automatycznie zaczęły mi lecieć ponieważ był to mocny plaskacz, kontynuował daną wcześniej czynność, gdy stawiałam się uderzał mnie dwa razy mocniej.... zaczęłam krwawić traciłam powoli przytomność a on rozebrał mnie do samego bikini....To już koniec...Nagle słyszę jakby ktoś rozwalił drzwi, spojrzałam w tamtą stronę...był to Itachi, moje serce się uradowało, patrzyłam  co się dalej stanie. Brunet zaczął podchodzić do Kakashiego gdy ten wstawał i Zamachnął się i przywalił Siwowłosemu tak mocno że odrzuciło go na parę metrów . Przyszedł do mnie i mnie przytulił
-Już jestem, przepraszam że tak długo-przytuliłam się do niego jeszcze bardziej-A z tobą to się policzę jeszcze dziś...-Powiedział zimno. Założył mi spodnie a koszulka była w takim stanie że nie nadawała się do użytku pomyślał chwilę. Zdjął swoją koszulę i otulił mnie nią a ponieważ nie miał nic pod nią to mimo że słabo widziałam, dobrze było widać  jego nagi tors ponieważ był bardzo umięśniony. Wziął mnie na ręce i zaczęliśmy wychodzić
-Zabiorę cię do lekarza
-Nie....
-Musisz jesteś w kiepskim stanie...Dopadnę gnojka!-Znajdowaliśmy się przy samochodzie łasicy, szybko wsadził mnie i zapiął. Wsiadł, zapiął pasy ale zanim ruszył, okrył mnie kocykiem który wziął z tylniego siedzenia, dopiero teraz zapalił silnik. Jadąc Itachi co chwile spoglądał na mnie, nieraz głaskał mnie albo mówił coś w stylu "wszystko będzie dobrze"....ciesze się tylko z jednego....że mogę na niego liczyć!
-Itachi
-Tak?
-Arigato-Na te słowa zareagował dziwnie, miał łzy w oczach ?!
-Nie masz za co....zawaliłem, powinienem był szybciej zareagować...spieprzyłem
-Nie mów tak....pomogłeś mi i uratowałeś przed tym szaleńcem-zaczęłam kaszleć krwią ale tylko dlatego że dziąsło mi krwawiło od ciosu siwowłosego ale najwyraźniej brunet się przestraszył i przyspieszył. Dojechaliśmy, Itachi szybko wziął mnie i szedł szybko do recepcjonistki
-Proszę szybko lekarza-Kobieta widząc w jakim jestem stanie szybko zareagowała
-Proszę za mną-Brunet zaczął podążać za Kobietą która prawdopodobnie prowadziła do doktora. Po tej jakże "długiej drodze" dotarliśmy do lekarza lecz najpierw weszła recepcjonistka by zapowiedzieć nie spodziewaną wizytę.
-Pan doktor zaprasza-weszliśmy.
-Widzę że naprawdę jest w kiepskim stanie...Proszę tutaj ją położyć-wskazał ręką na łóżko lekarskie.-Imię, nazwisko?
-Panie doktorze nie ma czasu na takie sprawy!-wkurzył się czarnooki
-Przepraszam, z przyzwyczajenia....Więc co się stało ? Muszę wiedzieć takie rzeczy
-Przewróciłam się....
-Naprawdę ? To nieźle musiała się Pani przewrócić...Proszę mówić prawdę inaczej wezwę policję bo to wygląda na pobicie, czy to Pan to zrobił?
-Nie! On mnie uratował....z koleżanką się pobiłam
-Rozumiem, zabieram się już do pracy-Lekarz robił mi różne badania, podawał leki i zlecił bym odpoczywała przez tydzień.
-Panie doktorze, ja muszę chodzić do szkoły....nie mogę tak po prostu opuszczać godziny...
-Nie może pani w takim stanie chodzić do szkoły, w ogóle wychodzić
-Ale
-Pan doktor ma rację, mógłby pan przepisać jakieś leki przeciwbólowe ?
-Ach tak, już się za to biorę, tylko proszę mi powiedzieć jak się Pani nazywa?
-Sakura...Haruno
-Dobrze, proszę tu ma pan wszystkie leki które trzeba wykupić, a tak w ogóle kim pan dla niej jest ?
-Przyjacielem
-A rodzina ?
-Rodzice nie żyją....Brat jest w domu-Powiedziałam zasmucona lecz nie pokazywałam tego.
-Dobrze to my już pójdziemy, do widzenia
-Do widzenia- Itachi pomógł mi wstać i do samochodu prowadził mnie
-Zawiozę cię do domu i potem kupie ci leki
-Kisame nie może się o tym dowiedzieć!
-Kiedyś będzie musiał....i tak chce zemścić się na twoim nauczycielu a ja mu w tym pomogę....
-Ale jak się wkurzy to będzie zdolny go zabić!
-Skoro ja się powstrzymałem to i on to zrobi, po za tym będę przy nim-Na tym zakończyliśmy rozmowę. Przez całą drogę nic się nie odzywaliśmy, bo po co? Byliśmy Już na miejscu i jak wysiedliśmy ni stąd  ni zowąd wyskoczył Kisame.
-Co tak wcześnie....Sakura co ci się stało ?!-Spojrzałam na Itachiego a ten spojrzał na mnie z miną mówiącą : Powiedz mu to....
-Bo....
-To ten sukinsyn Kakashi?!
-Może wejdziemy?! Twoja siostra powinna odpoczywać, lekarz zalecił-Wtrącił się Itachi, lecz ma racje
-Dobra, ale w domu wszystko macie mi wytłumaczyć, bo inaczej sam do niego pójdę się dowiedzieć!-Krzyknął i ruszył w stronę domu, natomiast ja z Itachim powoli szliśmy, widocznie nam się nie spieszyło. Gdy weszliśmy, Brat siedział dużym pokoju na kanapie i czekał aż my usiądziemy na przeciwko niego. Zrobiliśmy to o co prosił nisan, lecz Łasica była jakaś...inna?
-Sakura
-Hm?
-Idź odpoczywaj, ja opowiem
-Ale
-Żadne ale....Lekarz coś mówił prawda?
-Bez przesady, nie jestem dzieckiem
-Owszem, ale jesteś zmęczona....-Nie miała sił ani ochoty się kłócić z nim, dlatego też poszłam do swojego pokoju położyć się, o ile zasnę...
                                                                          Itachi
-Wiesz stary że jak coś to ci pomogę?-Mówiłem do Kisame, który najwyraźniej był jeszcze zszokowany i zamyślony prawdą, która się wydarzyła....
-Wiem...ale i tak już dużo pomogłeś....szczególnie Sakurze, nie mogę tyle od ciebie wymagać
-A jak ty mi pomagałeś po stracie rodziców....
-To było kiedyś...zresztą nie ważne, dopadnę sukinsyna...Mówisz że Sakura ma tydzień odpoczynku ?
-Tak
-Hm.....Zrobimy tak....
                                                                        Sakura
Zaczęłam się budzić...Otworzyłam oczy i zobaczyłam...Itachiego?
-Wyspałaś się?-Siedział na krawędzi mojego łóżka zmartwioną miną
-Hai....Co ty masz taką minę? I gdzie Kisame?!
-Spokojnie, rozmawiałem z nim i zaraz wszystko ci powiem.....-Jego tajemniczy ton mnie przerażał, czy coś się stało?
-No więc, Kisame zareagował wściekle na prawdę lecz i tak nie pojechał do Kakashiego....
-To gdzie on jest?
-Pojechał do szkoły
-Co?!?!?!?!
-Spokojnie, pojechał tam tylko dlatego, żeby powiadomić dyrektorkę że cie tydzień nie będzie....
-Rozumiem....a jak pójdzie po drodze
-Nie pójdzie, ponieważ obiecał mi a po za tym założę się że Hatake już nie ma w szkole....-Spojrzałam na zegarek,  wskazywał 17:25 spałam tylko godzinę....ale za to wieczorem nie zasnę!
-Racja
-Jest jeszcze coś....Zanim twój brat wyszedł rozmawialiśmy o czymś poważnym ale decyzja należy też do ciebie...Mamy nadzieję że się zgodzisz...-Byłam troszkę przestraszona ale ufałam im i miałam nadzieję że się nie zawiodę...

-Hm...Zrobimy tak. Na ten tydzień Sakura przeprowadzi się do was ponieważ u nas nie będzie bezpieczna...
-Co masz na myśli?
-Ten Idiota chciał jej zagrozić listem...Dobrze że go odebrałem bo by się wystraszyła...Wiesz o co chodzi?
-Hai
-Tylko pytanie czy ty i Sasuke nie mielibyście nic przeciwko?
-No co ty, Sasuke bardzo się ucieszy a ja bardzo lubię i szanuję twoją siostrę i też byłbym szczęśliwy
-Dzięki stary, jak zwykle mogę na ciebie liczyć, tylko może być jeden problem...
-Jaki?
-Nie wiadomo czy się zgodzi, już nie chodzi o ciebie a o Sasuke...
-Spokojnie zajmę się tym, będą jak nowo narodzeni przyjaciele
-Eh wolałbym nie,a ale zostawię to tobie, a ja się zajmę KAKASHIM!
-Stary, tylko nie przesadź nie chciałbym cię odwiedzać w celi
-Postaram się, lecz jakbyś zareagował jakby ktoś molestował kogoś ci bliskiego...
-Tak samo...
-No właśnie...Dobra, zbieram się a ty porozmawiaj z Saki jak wstanie O.K?
-No spoko.

-Chodzi o to że twój brat i ja sądzimy że najlepiej by było gdybyś przez tydzień....zamieszkała ze mną i Sasuke u nas...-Zatkało mnie...nie wiem co odpowiedzieć, Lubię bardzo Itachiego a Sasuke...Nie mam nic do niego ale też nie mam z nim najlepszych kontaktów...-Ja wiem że ty i Sasuke...ale postaram się by było ci jak najlepiej a z Sasuke ja porozmawiam, o nic nie musisz się martwić aby tylko decyzje musisz podjąć...
-To zaraz, zaraz...Sasuke nic nie wie ?
-Jeszcze nie, ale on na pewno ucieszyłby się
-Dlaczego?
-Długa historia, po za tym sami powinniście o tym porozmawiać, zresztą nie ważne, jaka decyzja? Potrzebujesz czasu?
-Potrzebuję odpowiedzi na moje jedno pytanie
-Słucham
-Po co i dlaczego mam u was zamieszkać?
-Eh...Twój brat bardzo cię kocha i martwi się
-Co to ma wspólnego?
-To że Kakashi wie gdzie mieszkasz...-Zamurowało mnie, lecz wiedziałam o tym,
-Wie też gdzie wy mieszkacie
-Ale nas jest dwóch
-Nas też
-Ale, jak Kisame wyjdzie jesteś sama, u nas jak jeden wyjdzie, drugi zostaje, rozumiesz już o co mi chodzi?
-Hai....
-No więc?
-Zgoda-Był najwyraźniej zdziwiony moją szybką decyzją
-Tak po prostu? Bez zastanowienia i czasu?
-Hm, a nad czym tu się zastanawiać? Jeżeli chcę żyć to muszę to zrobić...a po za ty, ufam ci i przy tobie czuję się bezpieczna.....-Na te słowa się uśmiechnął i siedząc obok , przytulił mnie do siebie, ja nie protestowałam a nawet bardziej się wtuliłam
-Cieszę się.-Siedzieliśmy tak pięć minut aż w końcu musieliśmy coś zrobić i odsuwając się od niego powiedziałam
-Zacznę się pakować, chcesz coś do picia, jedzenia?
-Nie, nie. Pakuj się-Znów za widniał u niego uśmiech i zaczęłam to co miałam zacząć.
                                                    Tym czasem u Kisame
Myślę że nie wpadnę na tego dupka, chociaż jakby się rzucił w moje ręce....Nie! Obiecałem coś przyjacielowi i dotrzymam słowa...ale do jutra....Byłem już pod drzwiami dyrektorki i zapukałem
-Proszę!
-Dzień dobry
-Dzień dobry, co cię sprowadza, usprawiedliwienie ?
-Hm ? Nie, nie....Chodzi o moją siostrę-kiedy to powiedziałem, Dyrektorka wstała gwałtownie i zaczęła panikować
-Co się stało ?! Gdzie ona jest?!
-Spokojnie, chciałem właśnie powiadomić Panią żeby Pani się nie martwiła i żeby....zwolniła ją na tydzień bo tyle jej nie będzie, czy mogłaby Pani to zrobić?
-Tak, dla niej wszystko, lecz nie rozumiem dlaczego?
-Jeżeli Sakura będzie chciała powiedzieć, powie ja nic nie mogę powiedzieć....to wszystko co chciałem, dziękuje bardzo i do widzenia
-Do widzenia-Wyszedłem i skierowałem się do auta by wrócić do domu i zobaczyć co u Sakury i Itachiego
                                       U Itachiego i Sakury
-Gotowa-Powiedziałam z uśmiechem. Zauważyłam też przez okno że Kisame wrócił
-Kisame?
-Hai, Itachi...
-Hm?
-Nie uważasz że w końcu powinieneś porozmawiać ze swoim bratem?
-Spokojnie, zaraz będę jechał ale tylko powiem twojemu bratu że jutro po ciebie przyjadę
-A, dobrze-poszłam usiąść koło niego i wspólnie czekaliśmy na mojego brata, bo wiedzieliśmy że sam przyjdzie
-Sakura...
-Tak?
-Czy czujesz coś jeszcze do Sasuke?-Zamurowało mnie to pytanie, lecz znam odpowiedź bardzo dobrze i jestem jej pewna a on może wiedzieć
-Nie...
-Nic a nic ?
-Tak, i na pewno nie będziemy już razem, to zamknięty rozdział
-Rozumiem, przepraszam że zapytałem
-Nic nie szkodzi
-Ale powinnaś też coś wiedzieć
-Więc słucham
-On....chyba jeszcze coś czuje do ciebie i liczy że będziecie razem-zaniemówiłam...-Będziecie musieli poważnie porozmawiać,  lecz na razie to nie jest najważniejsze-W tej chwili wszedł Kisame
-Wiedziałem że was tu znajdę-uśmiechnął się szarmancko
-Kisame, będę jechał a po Sakurę przyjadę jutro
-Spoko i jeszcze raz dzięki
-Spoko, narazie Sakura
-Czekaj odprowadzę cię
-Sakura, on zna drogę, nie bój się po będziesz z nim sam na sam  w jego domu-zaczął się śmiać ja natomiast zrobiłam się czerwona i Itachi chyba to zauważył....
-Zamknij się-wyszliśmy. Schodziliśmy i szliśmy w ciszy a dopiero pod drzwiami zaczęliśmy mówić
-Przyjadę po ciebie tak o 10:00, żebyś się wyspała ale jak nie zdążysz to nic, poczekam
-Arigato
-Heh, to pa Sakura
-Pa-Zaczął się przybliżać i tym razem to on mnie pocałował w policzek na pożegnanie, wyszedł
-Ech...słodkie ma usta....BAKA - poszłam do brata bo już fiksowałam i zaczynałam gadać do siebie.
-I co, buzi, buzi było?
-Weź ogarnij i spoważniej...Jakby Kakashi mnie pocałował cieszyłbyś się ?!
-Nic mi nie mów o nim!!!
-No właśnie
-Hej nie porównuj śmiecia do porządnego człowieka.....
-Żartowałam, wiem jaki jest Itachi...
-Dobra, młoda idź spać, jutro wyjeżdżasz.
-Mam czas do 10 -pokazałam mu język
-Heh, ale on cie rozpieszcza...
-Za to swojego przyjaciela nie-znów pokazałam jęzor ale tym razem zaczął mnie gonić ale schowałam się w łazience więc marne były jego "atak"...Po tym cyrku zrobiłam swoje codzienne czynności i położyłam się spać rozmyślając nad ruchem Itachiego...
                                                            Itachi
Zaparkowałem samochód, i wysiadłem z niego, i poszedłem w stronę domu. Wchodząc do domu, wydarłem się w celu zawołania brata na dół
-Sasuke!!!-Usiadłem na kanapie w salonie czekając aż szanowny pan Sasuke zejdzie. Nie minęło 5 minut i w końcu zszedł
-Czego się drzesz ?!
-Trochę szacunku do brata
-Ty do mnie go nie masz!
-Gdybym go nie miał nie mieszkał byś u mnie-Tu go zamurowało-Usiądź, nie zawołałem cię po to by się kłócić
-Więc o co chodzi?-W końcu zapytał SPOKOJNIE
-Chodzi o Sakurę-Kiedy usłyszał imię różowowłosej, wstał i znów zaczął krzycześ
-Co z nią?! Co jej zrobiłeś?! Jesteście razem?-Ostatnie słowa powiedział...smutno?
-Uspokój się!Jezu dasz mi powiedzieć?-Przy tym chłopaku nerwy siadają, lecz mam stalowe nerwy...
-Gomen....Mów - pierwszy raz usłyszałem słowo - Przepraszam
-Sakura zamieszka u nas przez tydzień
-Co?
-Zasady są takie- Nie denerwujesz jej, nie zmuszasz do czegoś, nie krzycz i miej szacunek! Zrozumiano?
-Tak...zaraz ale dlaczego
-Nie ważne, ona zdecyduje czy ci powiedzieć ale masz jej do tego nie zmuszać! Jeżeli jesteś jej przyjacielem....daj jej spokój
-Kiedy ma tu być ?
-Jutro o dziesiątej
-Rozumiem-Poszedł do siebie, nie miałem nic przeciwko. Zrobiłem codzienne czynności i poszedłem do siebie spać, lecz nie mogłem zasnąć, byłem zamyślony jak będzie wyglądało mieszkanie z zielonooką....W końcu usnąłem w objęciach morfeusza....

/////////////Od autorki- Troszkę długi ten rozdział .....Wiem rozpisałam się ale w padłam w szał pisania :D Mam nadzieję że wam się podobał, pisałam z myślą o was :-* Chciałabym wszystkich pozdrowić i moją Sister Saki :) Całuję :-*
PS. Następny będzie lepszy i będzie zawierał dużo emocji :-) Zapraszam do czytania

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział VIII

Byłam już gotowa, ubrana w krótkie dżinsowe spodenki, czarną bluzkę na ramiączko oraz nie mogło zabraknąć malutkiego makijażu .Spojrzałam na zegarek który pokazywał 15:30. Miałam jeszcze półgodziny zanim Itachi przyjedzie po mnie.Przez ten czas muszę się przygotować do poważnej z nim rozmowy a potem czeka mnie taka sama rozmowa tylko że z bratem....wolałabym nie.Poszłam jeszcze do łazienki żeby się popsikać perfumami, nie żeby coś ale po prostu lubię pachnieć. Przeczesałam aby jeszcze włosy do tyłu i mogłam się już powoli zbierać. Itachi nie wygląda na takiego co się lubi spóźniać, dlatego też poszłam założyć buty, były to czarne Conversy gdyż lubię te buty.Skończyłam zakładać i uniosłam rękę w górę by sięgnąć po kurtkę na wszelki wypadek gdyby zrobiło się chłodniej.Usłyszałam pukanie do drzwi i gdy chciałam je otworzyć wyprzedził mnie Kisame. Wielkie było zdziwienie na jego twarzy gdyż wiedział że się z nim teraz nie umawiał, dopiero później wieczorem.
-Itachi?
-Cześć ja do...
-Do mnie-wtrąciłam 
-Do ciebie?Hej hej co tu się dzieje, wytłumaczcie mi to szybko-Zniecierpliwiony mówił jak najęty
-Ja i i Itachi....
-Się umówiliśmy, masz coś przeciwko?-Zatkało Kisame kiedy łasica to powiedziała
-N-nie....ale że co? Randka....
-hahaha, nie, zwykłe koleżeńskie spotkanie prawda Sakura?
-Tak...Skoro przesłuchałeś nas, możemy iść?
-Ach...tak, tylko nie wracajcie zbyt późno a ty Itachi....
-Wiem-Spojrzeli się na siebie bardzo poważnie co wywołało u mnie niepokój....O  czym oni mówią?Muszę się dowiedzieć ponieważ to już nie jest śmieszne..w ogóle nie było...Gdy skończyli te swoje "przedstawienie" spojrzałam wtedy ja na Itachiego, ten od razu zareagował
-Hm możemy iść ?
-Jasne-wyszłam i kierowałam się w stronę jego samochodu a on szedł tuż za mną.Chciałam otworzyć drzwi od samochodu ale pan Dżentelmen mnie wyprzedził
-Arigato-Wsiedliśmy oboje, zapieliśmy pasy,brunet ustawił wszystko co trzeba i odpalił silnik, głos silnika był zdumiewający.Przez całą drogę nie odzywaliśmy się aby w tle leciała muzyka w radio nawet fajna ale mam lepszą.
-Sakura, czy wszystko w porządku?-Zapytał niespodziewanie choć nie zdziwiłam się skoro minę miałam jakbym zjadła cytrynę
-Tak...po prostu...
-Dokończ proszę
-Stresuję się-Wydusiłam to z siebie.I jestem szczęśliwa ponieważ nie lubię tłumić takich głupot w sobie.
-Poważnie? Dlaczego?Jeżeli nie chcesz mówić, nie mów nie  zmuszę cię a jeżeli będziesz chciała nie powiem nic twojemu bratu.
-Ale wtedy odwołasz nasze spotkanie?
Nie  no co ty, dlaczego miałbym to zrobić ? Myślisz że tylko dlatego chce się z tobą spotkać żebyś mi wyjaśniła wszystko?
-To dlaczego jeszcze chcesz ?
-Ponieważ chcę żebyśmy się lepiej poznali, uważam że jesteś naprawdę interesująca, chyba że nie chcesz-Zakończył mówiąc wszystko spokojem.
-Chcę....oczywiście że chcę.Gdy lepiej się poznamy powiem ci coś w tajemnicy.
-O.K-Uśmiechnął się.Dojeżdżaliśmy już pod kawiarnie ale ona nie była zwykła, tylko moja ulubiona.Zawsze tu przychodziłam ze znajomymi lub wtedy kiedy musiałam się odstresować.
-Lubisz tu przyjeżdżać ?-Zapytałam
-Uwielbiam, to jedno z moich ulubionych miejsc. -No to mamy wspólne ulubione miejsce
-Moje też
-Naprawdę?To fantastycznie a już się martwiłem że nie będzie ci się podobało-Zazdroszczę jego przyszłej dziewczynie lub żonie...Wspaniały człowiek nie ma co, jeszcze nigdy takiego faceta nie spotkałam.Weszliśmy do kawiarni i Itachi prowadził do naszego stolika. Zajęliśmy miejsca i powiem szczerze że podobało mi się ponieważ było to przy oknie na końcu najdalej od wszystkich ludzi, widać że zadbał o wszystko. Podeszła do nas kelnerka pytając
-Co podać?-Itachi spojrzał na mnie bym pierwsza powiedziała co chcę zamówić
-Kawę rozpuszczalną
-A dla pana?
-Zwykłą kawę
-Dziękuję-Poszła z naszym zamówieniem.
-Więc jak powiesz czy nie chcesz?-I to było pytanie za milion złotych ponieważ nie wiedziałam czy mu zaufać czy też nie....szkoda że nie mam koła ratunkowego.Z jednej strony to uczciwy człowiek któremu raczej można zaufać z drugiej strony nie znam go z dobrze...mogłam wypytać o niego brata ale wtedy Kisame pomyślałby że się w nim bujam.Moje serce podpowiada bym mu zaufała, przecież nic nie powiedział memu braciszkowi więc jest po mojej stronie...Mój mózg wciąż jest nie pewny lecz moja mama zawsze mi powtarzała- ,,Idź za głosem serca''-piękne słowa...ale to tylko w miłości....Cholera!Sakura bądź zdecydowana!
-Sakura jeżeli nie chcesz to....-Wyrwał mnie z kłótni myślanej
-Powiem ci, powiem ci wszystko od początku jak było ale....
-Ale?
-Obiecaj mi coś....obiecaj że nikomu nie powiesz niech to będzie nasza tajemnica...Jeżeli powiesz komuś to automatycznie zniszczysz moje zaufanie do ciebie a wtedy nie będzie już tak dobrze-skończyłam grożąc ostatnimi słowami
-Ależ Sakuro czy ja wyglądam na kogoś kto zaraz komuś powie?Komu mam niby powiedzieć?Po za tym poznałaś już mój jeden sekret i wiedz że ja ci ufam a jeżeli masz wątpliwości co do mnie zapytaj swojego brata jakim jestem człowiekiem-Zakończył
-Wierzę ci-Przyszła ta sama kelnerka z naszymi kawami
-Proszę
-Arigato-równocześnie powiedzieliśmy.Kiedy odeszła, spojrzałam prosto w oczy Itachiemu i zaczęłam mówić
-Zacznę wszystko od początku to wtedy zrozumiesz-Pokiwał głowę znacząco.
-Więc zaczęło się od tego że kiedyś a nawet do niedawna byłam zakochana w Kakashkim.....-Miał minę jakby właśnie w tej chwili przejechał go tir-To dziwne ale teraz tak już nie jest
-Dlaczego?
-Nie przerywaj to się dowiesz-odpowiedziałam kulturalnie.-Noi każda dziewczyna leciała na niego lecz ja go "kochałam".W pierwszy dzień kiedy dołączyłeś do naszej szkoły po jego lekcji powiedział mi że dziwnie się zachowuję no i tak było, z tego powodu....zaprosił mnie do siebie-Rozszerzył oczy do granicy swoich możliwości że wyglądał tak jakby piorun go strzelił.Chciał o coś zapytać i domyślałam się o co ale mu pokazałam by słuchał dalej.-Zgodziłam się bo nie miałam wyboru, na drugi dzień by mi nie dawał spokoju dlaczego nie przyszłam.-Przerwałam by upić łyk kawy-Gdy przyszłam do niego powiedział że pięknie wyglądam i toczyła się chwile rozmowa o moim zachowaniu lecz ja nie mogłam mu powiedzieć prawdy że go kochałam. Gdy nie chciałam mu nic powiedzieć objął mnie i pocałować-Itachi na ostatnich słowach zaczął się krztusić, czy on dobrze się czuje ? A może po prostu nie był przygotowany na takie informacje.-Niestety zauroczona w nim, bo teraz wiem co czułam do niego, oddawałam mu i przez moją głupote omal nie wylądowaliśmy w łóżku.-Zbladł-Wiem głupia byłam ale teraz takiej gapy bym nie strzeliłam.
-Co było dalej.....
-Na szczęście mój brat do mnie zadzwonił i przerwał to co robiliśmy i nie uwierzysz ale wtedy kiedy to się działo byłeś u nas a potem jak wróciłam poznaliśmy się i nocowałeś u nas-Zamyślił się ale wrócił do żywych
-Naprawdę?Hm.... pamiętam i też pamiętam że byłaś własnie troszkę przestraszona
-Tak właśnie...Kontynuuję.Na drugi dzień czyli dziś znów poprosił bym została po lekcjach i nie za bardzo chciałam gdyż byłam przestraszona ale musiałam zostać nie miałam wyboru, tłumaczył mi się że nie mógł się opanować i przepraszał mnie, ale że ja miałam dobre serce podeszłam do niego w celu pocieszeniu go lecz on to wykorzystał i sam wiesz co dalej się działo gdyż pojawiłeś się....To tyle i czy mogę wiedzieć ile widziałeś ?
-Widziałem wszystko dokładnie lecz nie mogłem uwierzyć....Powiesz Kisame?
-Będę musiała ale on będzie wściekły a kiedy on jest wkurzony....jest prawie nie do opanowania.-Spuściłam głowę.
-Jeżeli chcesz mogę być przy tobie i przy tej rozmowie, i wiem na co stać Kisame dlatego uważam że to dobry pomysł.
-Naprawdę?Wiesz nie chcę ci zabierać czasu już i tak ci go zabrałam.....
-Oj przestań od czego są przyjaciele-Uśmiechnął się.Zarumieniłam się na te słowa. Uchwycił moją dłoń -Najlepiej by było gdybyś zrobiła jak najszybciej bo nie wiadomo co ten świr wymyśli.
-Racja....Itachi
-Tak?
-Arigato....gdybyś się wtedy nie pojawił....-Wstał, podszedł do mnie i poprosił bym wstała a gdy to zrobiłam, przytulił mnie do siebie....To było takie miłe jeszcze nigdy nie czułam się taka bezpieczna w czyiś ramionach nie licząc rodziny. Serce mi biło jak szalone kiedy okazywał mi wsparcie
-Nie martw się możesz zawsze na mnie liczyć, jestem przy tobie.-Zrobiło mi się gorąco.
 .Trwało to trochę ale kelnerka przeszkodziła nam pokazując rachunek.Chciałam wyciągną portfel by zapłacić ale brunet zatrzymał mnie
-Ja zapłacę
-Ale Ita
-Żadne ale, nie będzie kobieta płaciła-Zapłacił, kobieta podziękowała i poszła z naczyniami.-Czy chciałabyś jeszcze pójść ze mną w moje ulubione miejsce czy też chcesz bym cię odwiózł ?-Byłam ciekawa co to za miejsce.
-A cóż to za miejsce?
-Dowiesz się jak ze mną pojedziesz-Puścił mi oczko perskie
-Zgadzam się
-Wspaniale,w takim razie chodź.-Wskazał gestem ręki bym szła pierwsza.Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy.Jechaliśmy z jakieś 15 minut może więcej.Dotarliśmy i widziałam tylko las..ciemny las.....Co mnie przeraziło!
-I-Itachi.....gdzie my jesteśmy....
-Spokojnie nic ci nie zrobię i to tylko na początku jest las za nim jest coś pięknego.-Mam nadzieję....Ruszył a ja za nim gdyż nie byłam pewna...szliśmy 5 minut i co minuta było coraz jaśniej.Brunet łamał gałęzie krzaków dlatego bo była tam jakaś droga, przeszedł i podał mi rękę...Przez chwilę stałam sztywno nie ruszając się.Gdy czarnooki to zauważył spytał -.Boisz się mnie ?
-Nie, ale to miejsce....
-Zaufaj mi proszę-Posłuchałam go i podałam rękę a on wciągnął mnie tak że wpadłam w niego i przewróciliśmy się.On leżał na ziemi a ja na nim.Dzieliło nas 3 centymetry...Leżeliśmy tak przez 2 minuty nie odzywając się aby tylko zarumienieni
-Przepraszam....-Odezwał się pierwszy
-To ja przepraszam-wstałam i podałam mu rękę.
-Hm...możemy iść dalej?
-Oczywiście. - Po tym zdarzeniu jakoś tak dostałam kopa i szłam szybciej niż on.Mieliśmy pod górkę.Dotarliśmy na szczyt i co zobaczyłam ? Nic bo łasica zakryła mi oczy
-Nie patrz jeszcze i zaufaj mi.-Prowadził mnie do przodu aż w końcu zatrzymał i wziął ręce.Zobaczyłam piękny krajobraz.Widziałam piękny zachód słońca, na niebie było czerwono a na dole było piękne morze, naprawdę coś pięknego
-Tu jest....przepięknie! O mój boże nigdy nie widziałam tego miejsca choć mieszkam tu o wiele dłużej od ciebie
-Bo widzisz, jak zobaczyłaś początek czyli las przeraziłaś się i pomyślałaś co jest w tym pięknego a jest taka zasada - ,,nie oceniaj książki po okładce''- Ma rację.Siedzieliśmy tam 2 lub 3 godziny rozmawiają i podziwiając widoki.Nagle zawiał silny wiatr.
-Czuję się prawie jak w tytaniku-po tych słowach wstał i podniósł mnie, wziął moje ręce i rozłożył mi je obejmując mnie i wiatr bawił się naszymi włosami, było romantycznie, staliśmy długo i żadne z nas nie chciało przerywać tej romantycznej sceny ale zawsze to co dobre szybko się kończy tak też było teraz gdy zadzwonił mi telefon.Spojrzałam na wyświetlacz
-Kisame
-Pewnie martwi się, wcale mu się nie dziwie późno już a nas już nie ma lecz nie powinien się też martwić jesteś przecież ze mną i do tego jesteś dorosła
-Zgadzam się ale dla niego będę zawsze malutką siostrzyczką która potrzebuje pomocy...chociaż tak nie jest...-Odebrałam i usłyszałam darcie
-Sakuraaaa!!!!!Wszystko w porządku ? Gdzie jesteś, martwię się o ciebie!
-W porządku już wracam
-Jest z tobą Itachi? Daj mi go
Będziesz miał przypał-Spojrzał się na mnie i tylko uśmiechnął się
-Słucham?
-Ja ci dam słucham gdzie jest moja siostra?!
-Nie ufasz przyjacielowi?-Zatkało go-Spokojnie jest ze mną i nic się jej nie stanie,a jeżeli tak się bardzo martwisz, odwiozę ją-zakończył i oddał mi telefon.
-Już jedziemy-Rozłączyłam się lekko wkurzona bo przerwał w takiej chwili
-Myślę że jeszcze nie raz dokończymy
-Zgadzam się-Uśmiechnęliśmy się oboje i poszliśmy w stronę jego samochodu.Przez całą drogę do domu nie było sekundy ciszy tak dobrze się bawiliśmy.W końcu dojechaliśmy i nasz czas dobiegał końca. Itachi otworzył mi drzwi bym wyszła, odprowadził mnie pod same drzwi.
-To był wspaniały dzień
-Tak, świetnie się bawiłam.-Patrzyliśmy się na siebie minutę i brunet zaczął się zbliżać do mnie, nie broniłam się, był 2 cm i zmienił kierunek do mojego ucha
-Mam nadzieję że jeszcze to powtórzymy-Puścił mi oczko.Zarumieniłam się.
-Mógłbyś jutro rano przyjechać, chcę mu wyjaśnić wszystko jak najszybciej
-Oczywiście- przejęłam alternatywę i zaczęłam się zbliżać do niego i pocałowałam go w policzek...Odsunęłam się żeby zobaczyć jego reakcję, był czerwony i uśmiechnięty
-Pa
-Pa-odpowiedział, odwróciłam się i weszłam do domu. Szybko podeszłam do okna i widziałam jak powoli odchodził do samochodu, czyżbym go zaskoczyła?
-Później to nie można było wrócić?
-Jestem dorosła
-Ale to nie znaczy że możesz robić wszystko bez mojej wiedzy a po za tym gdzie Itachi?
-Pojechał
-Sry miałem z nim jeszcze pogadać....
-Daj mu spokój
-A ty co nagle po jego stronie?
-Idę spać, a jutro Itachi rano też przyjedzie
-Po co?
-Niespodzianka....-Po tych słowach nic się nie odezwał. Ja za to poszłam do swojego łazienki się wykąpać a potem do pokoju spać bo byłam zmęczona a była 23:00.To był długi dzień....szybko zasnęłam

                                                             Dom Uchihów
Wróciłem zmęczony troszkę i rozkołowany dzisiejszym dniem.Nie miałem ochoty jeść ani na rozmowę z moim bratem.Dlatego też poszedłem od razu na górę do siebie lecz w połowie drogi zostałem zatrzymany przez Sasuke
-A o której to się wraca!-Warknął
-Jestem dorosły nie musisz mnie przesłuchiwać
-Martwiłem się....
-Nie musisz lecz dziękuję-Wyprzedziłem go ale znów w połowie schodów zostałem zatrzymany
-Byłeś z Sakurą?-nie odpowiadałem-No powiedz!
-A jeżeli tak to co?!Moja sprawa nie twoja,co już nie można mi się spotykać z nią?!-Cisza
-Nie zapominaj że to moja była....-Zamarłem
-Cóż nie jesteście razem a po za tym to było przyjacielskie spotkanie, nic więcej-podszedłem do niego by go przytulić bo nie zapomniałem jak cierpiał po ich zerwaniu -Gomen....Przecież wiesz że nie zapomniałem....Lecz sam dobrze wiesz że nie wrócicie do siebie..zraniłeś ją.....-Zakończyłem i poszedłem gdyż nie miałem sił.Wziąłem prysznic i po nim od razu poszedłem spać lecz zanim do tego doszło chwilę rozmyślałem co różowowłosa zrobiła przed jej domem....

////////////Od autorki- Jest rozdział mam nadzieję że się podobał, starałam się, przepraszam że tak długo. Chciałabym wszystkich pozdrowić, także moją siostrę Saki. Całuję :*

niedziela, 6 lipca 2014

DO CZYTELNIKÓW!!!!!!

Chciałabym powiadomić was wszystkich że rozdział będzie dopiero jutro ponieważ nie mogę dodać dziś przez jakiś błąd....Mam nadzieję że poczekacie bo jest na co :) Pozdrawiam czytelników :*