niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział XVII

Była 7 rano, wszyscy jeszcze spali,, oprócz...Sasuke! Chodził w kółko, zdenerwowany. Nie mógł zapomnieć co wczoraj zobaczył. Martwił się czy jego brat nie zrobił krzywdę Sakurze. W końcu Kisame nie bez powody był wściekły. Kiedy wspomniał to co zobaczył poprzedniego dnia...Ciśnienie mu się podniosło i pobiegł do pokoju Itachiego.
SASUKE
Nie wytrzymałem, musiałem to sobie z nim wyjaśnić, obiecał mi coś a on co odwala?! Stałem nad jego łóżkiem jak szalony i zacząłem go szturchać aby się obudził.
-Co jeeest...Sakura?-Wpadłem w euforię!
-Ja ci dam Sakura!!!-Gdy usłyszał mój głos, automatycznie podskoczył.
-Czego chcesz?-Burknął
-Czego?! Ty się jeszcze pytasz czego....
-Nom.
-Co to wczoraj było...obiecałeś mi coś...
-Z tego co pamiętam niczego ci nie obiecywałem, tylko powiedziałem że między mną a Sakurą niczego nie ma, a to co się wczoraj wydarzyło...hm....chyba się zakochałem.-Jak on mógł mi coś takiego powiedzieć...ale czego mogłem się spodziewać? Sakura to wspaniała dziewczyna, każdy na nią leci...Szkoda że i mój brat.
-Wiedziałem...
-Skoro już wiesz, co zrobisz? Bo zapewne awanturę...
-Nie.
-Słucham?-Widziałem ten jego szok, ale to prawda, jestem wstanie się pogodzić, w końcu sam nawaliłem...
-Możecie być ze sobą ale pod jednym warunkiem...
-Jakim?
-Że...
SAKURA
Słyszę pukanie do drzwi...ale nie chcę mi się wstać! Do tego jeżeli to Sasuke, to tym bardziej, ech ile on będzie się awanturował? Ktoś zdecydował się otworzyć dzwi i wejść. Podchodzi do mnie i czuję ciepłą dłoń na swoim policzku, nie minęla sekunda jak otworzyłam oczy i ujrzałam...mojego kochanka z poprzedniej nocy...
-Co ty tu-
-Nie uwierzysz
-To znaczy?-Podniosłam się i usiadłam tak by "gość" mógł usiąść na skrawku mym łóżku.
-Przed chwilą rozmawiałem z bratem, dodam że sam przyszedł i nie awanturował się-To niemożliwe!
-Jak to? To co w takim razie chciał?
-Powiedział że nie ma nic przeciwko byśmy byli razem-Zbladłam, To jakiś żart, że niby on...
-Żartujesz
-Nie, kazał i także coś obiecać..
-Co dokładniej?
ITACHI
-Możecie być ze sobą ale pod jednym warunkiem...
-Jakim?
-Że...Nie popełnisz takiego samego błędu jak ja...Jeżeli będzie przez ciebie cierpiała, zapomnę że jesteś moim bratem i gorzko tego pożałujesz...

-Że nie zrobię tego samego co on.-Chwile myślała o co mi chodzi ale później już się domyśliła.
-Co mu odpowiedziałeś?
-Że musiałbym być debilem by zranić tak wspaniałą kobietę.-Zarumieniła się.
-Itachi...
-Kocham cię-Już miałem ją pocałować ale jak zwykle ktoś musiał nam przeszkodzić...
SAKURA
Już prawie się pocałowaliśmy ale "znowu" kogoś niesie...
-Proszę-W drzwiach pojawił się nie kto inny jak mój brat.
-O proszę, znów ten sam widok...Ja to mam szczęście.
-Jaki jest tym razem podów tej wizyty ?
-Przyszedłem sprawdzić co u was...są jakieś wieści?-Spojrzałam się na Itachiego pytająco, bo sama już nie wiedziałam co powiedzieć.
-Wiesz, mieliśmy o tym rozmiawiać kiedy ty na przeszkodziłeś-Wtrącił na szczęście Itachi
-Aha, czyli jeszcze nic oficjalnego?-Powiedział cynicznie.
-Hai-odpowiedziałam.
-Dobra, to najwyżej wieczorem odwiedzę, sory że tak często wpadam ale naprawdę muszę to wiedzieć...
-Po co ? - Spytał z ciekawości brunet
-Później wam powiem...To narazie.-Wyszedł
-Jak myślisz, o co mu chodziło?
-Nie wiem, ale coś się szukuje...
-No a co z nami...?
-Ja swoje "stanowisko" powiedziałem...teraz wszystko zależy od ciebie...-Ode mnie? W sumie, przez noc miałam czas na przemyślenie i myślę że podjęłam już właściwą decyzję...
-Ja podjęłam decyzję....przykro mi Itachi ale ja...-Widziałam jego smutech w oczach
-Rozumiem...-Wstał i kierował się w stronę drzwi, ale ostatecznie złapałam go za ramię i zrealizowałam swój plan w postaci delikatnego pocałunku na co on zareagował pozytywnie obejmując mnie w talii
-Myślałem że-
-To źle myślałeś-Przerwałam to bezsensowne gadanie i pociągnęłam go na swoje łóżko.

Po "wspólnym ranku" leżeli do 10 nie tylko by spędzić ze sobą czas ale także pomyśleć czy dziś się ujawnić czy może poczekać na rozwój wydarzeń, w końcu wszystko się może zdarzyć. Już jutro będzie dla różowowłosej ważny dzień, wraca do szkoły.
KISAME
Już jutro wraca do szkoły...a jak się coś znów stanie? Ten człowiek jest nieobliczanly.Wiem, pojadę do niego i mu wytłumacze pewne zasady!

Zapukałem grzecznie by się nie przestraszył. Gdy otworzył drzwi, przeszedł  go szok!
KAKASHI
Usłyszałem pukanie do drzwi, więc poszedłem je otworzyć, gdy zobaczyłem kto mnie "odwiedził" zszokowałem się
-Tak?
-Chcę pogadać.-Wpuściłem go. Zaprowadziłem go do salonu i wskazałem na kanape by usiadł
-O czym zechciałeś pogadać?
-O mojej siostrze.
-Rozumiem. Mów.
-Ona jutro wraca, więc spójrz się tylko na nią, a cię zabiję!
-Po pierwsze jestem jej wychowawcą...Po drugie, przyznaje moje zachowanie było fatalne, więcej się to nie powtórzy...-Jego wyraz twarzy pokazywał że nie bardzo chciał mi wierzyć, nie dziwię mu się.
-Żartujesz?! Myślisz że ci uwierzę?!
-Nie.
-No właśnie...
-To co mam ci powiedzieć?
-Eeee....
-No właśnie...-Cholera,dupek sobie nieźle radzi-Mógłbym ci powiedzieć prawdę dlaczego to zrobiłem ale ty i ta byś mi nie uwierzył...
-Jaką prawdę?! Mów!-Pewnie skłamie ale lepiej wysłuchać niż wyjść na idiotę.
-Ty i Sakura znacie mnie długo, i wiesz że nigdy bym nie skrzywdził żadnego człowieka, do tego jeszcze twoją siostrę...
-To kto napadł na nią? Elfy, wiedźmy ?!
-Dostałem zlecenie
-Trzymajcie mnie, jakie znów zlecenie ?!
-Nie miałem wyboru, albo napad na nią i gwałt albo by ją zabili...
-Kto ?! I dlaczego miałbym ci wierzyć?!
-Gdybym był jakimś bandytą, to już byś nie żył...-Zamurowało mnie.-Wstał i podał mi jakiś papier
-Co to jest ?
-Przeczytaj.

Wiemy kim jesteś, gdzie mieszkasz oraz twoja uczennica, Haruno Sakura. Masz zrobić by zwróciła się przeciwko tobie, inaczej ją zabijemy. Czas: 2 dni.
-Boże....ja, nie wiem co powiedzieć...
-Wystarczy żebyś chronił swoją siostrę, ja mam związane ręcę...

Pędziłem 100km/h żeby jak najszybciej podzielić się informacjami z siostrą. Byłem już blisko. Kto mógł grozić mojej siostrze i dlaczego? Tylko to miałem w głowie. Byłem już na miejscu, bez pukania wparowałem do domu mojego przyjaciela. 
-Sakura!!!!!-Wyrzyczałem ile sił w płucach. Efekty? Nie mineło 5 sekund ona już była.
-Co się stało?!
-Chodzi o twojego wychowawce...

SAKURA
-Naprawdę? Boże...Powinnam z nim porozmawiać.
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł...-Odezwał się mój ukochany
-Dlaczego?
-Skąd mamy pewność że to prawda?
-Kisame nam wszystko wyjaśnił a po za tym, możesz pojechać ze mną.
-Jeżeli ci tak bardzo zależy, zgoda-Ze szczęścia nie mogłam się powstrzymać by go nie przytulić i przez to zapomniałam o naszej umowie!
-Sakura...-Zaczął brat-Wiedz że możesz mi o wszystim mówić..i z tego co widze, Itachiemu też
-Hai.

Jak obiecał Sakurze tak zrobił Oboje jechali do swojego wychowawcy by porozmawiać. Widać było po dziewczynie że nie może się doczekać.Natomiast brunet był spokojny jak zawsze.Ona myślała o spotkaniu a on o tym kim jest ten gnojek który groził jego dziewczynie...

Od Autorki: Jest w niedzielę jak obiecałam, chciałam podziękować SakiBlackRose, pozdrowić wszystkich i podziękować czytelnikom za cierpliwość oraz zapraszam do komentowania :-) Im więcej komentarzy tym szybciej będą rozdziały ;-)

środa, 10 grudnia 2014

Problem!!!!!!

Hej wszystkim. Przepraszam za długą nieobecność ale miałam problemy z kontem i nie mogłam się zalogować...Rozdział będzie napewno w niedzielę gdyż mam jeszcze te próbne egzaminy, pozdrawiam całuję :*

poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział XVI

Była godzina 17 a jego, wciąż nie było...Może to i dobrze? Mam więcej czasu na przygotowania, w końcu trzeba jakoś przeprosić a co do tego drugiego...Nawet nie chce o nim myśleć! Spokojnie Sakura, nie warto się denerwować, masz przecież robotę. Cały czas cokolwiek bym nie robiła, myślałam tylko o nim i o tym czy mi wybaczy po raz drugi...Im bardziej o nim myślałam tym szybciej mi serce biło cholera muszę chyba jakieś proszki wziąć...Kończyłam powoli pracę, kolacja była gotowa, nastrój także, myślę że choć trochę doceni mój wysiłek gdyż to nie będzie zwykła kolacja!

Dobra, gotowe! Aby się jeszcze muszę przebrać nie wiadomo o której brunet wróci, mam nadzieję że jeszcze nie teraz. Idąc do pokoju, patrzyłam w każde okno by zobaczyć czy już nie przyjechał, no przecież to moja ostatnia szansa....

Stałam chyba 10 minut przy szafie gdyż nie wiedziałam w co się ubrać...A to zbyt drętwe a to zbyt żałobne a a to zbyt codzienne, boże co ja mam w tej szafie....w końcu po tylu męczarniach znalazłam piękną czerwoną sukienkę na ramiączka mniej więcej do kolan. Po znalezieniu "zdobyczy" poszłam zrobić makijaż ale nie mocny, bo to przecież nie randka. Nagle usłyszałam jak ktoś wjeżdża do garażu, czyżby on? Nie zastanawiałam się ani chwili dłużej tylko ruszyłam pogasić wszystkie światła i zapalić świeczki a potem schowałam się w kuchni by wyjść za nim gdy wejdzie do salonu ale najpierw poszłam sprawdzić przez okno czy to na pewno on. Tak,to był on.


ITACHI
Mimo że byłem na nią wściekły, myślałem o niej, tylko o niej... Ciekawe co teraz porabia, mam nadzieję że nie przebywa z moim bratem. Gdy stanąłem przed domem, dopiero teraz zauważyłem że światła są pogaszone, uciekła? Cholera! Zdenerwowany wparowałem do domu, a tu nic, cisza... lecz mój wzrok przykuła pewna jasność, która prowadziła do salonu, czyżby tam była? Szedłem powoli do pomieszczenia z lekką niepewnością. Nagle stanąłem w progu wryty gdyż to co ujrzałem wprawiło mnie w osłupienie...jedzenie, świeczki, wino...Czy to mi się śni?! W jednej sekundzie poczułem ciepłe, delikatne dłonie na swoich oczach, w szybkim tempie obróciłem się zdejmując zarazem dłonie i ujrzałem ją...Sakurę
-Martwiłam się o ciebie...-Gdy na nią spojrzałem...Wyglądała cudownie...Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Ja...-Nie zdążyłem nic powiedzieć gdyż ona mi "zabroniła" kładąc palec na moich ustach.
-Nic nie mów-Złapała mnie za rękę i pociągnęła mnie w stronę stołu. Oboje usiedliśmy i wpatrywaliśmy się w siebie aż w końcu tę "minutę ciszy" przerwała ona
-Zanim zaczniemy konsumować, chciałam cię przeprosić...Po raz drugi zawaliłam...-Chciałem coś powiedzieć lecz ona mi przerwała-Nie proszę cię o wybaczenie ale chcę byś wiedział że jesteś wspaniałym człowiekiem i przyjacielem...-Nie potrafiłem jej nie wybaczyć, chyba jestem zbyt miękki...albo po prostu zależy mi na niej...?
-Sakura...
-Nic nie mów.
-Ale
-Nie
-Sakura!-Spojrzała na mnie i po zastanowieniu dała mi możliwość powiedzenia czegokolwiek-Już dawno ci wybaczyłem...
-Ale jak to, nie zasłużyłam na to...
-Może i tak ale nie potrafię dłużej się na ciebie gniewać-Uśmiechnąłem się by rozluźnić atmosferę na co różowowłosa zareagowała pozytywnie i zrobiła to samo.
-Arigato i smacznego...-Oboje zaczęliśmy w końcu jeść a w trakcie jako mężczyzna polałem nam czerwone wino. Podczas naszej kolacji dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak wcześniej, lecz co jakiś czas modliłem się by mój kochany braciszek nie wparował do domu i nie zniszczył naszej kolacji... 

SAKURA
-To była wspaniała kolacja, dziękuję
-Nie, to ja dziękuję, w końcu mi wybaczyłeś-Siedzieliśmy razem na balkonie popijając wino mimo tego iż dużo wypiliśmy to jakoś nam to nie przeszkadzało.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś o swoich zamiarach?
-Ponieważ nie pozwoliłbyś mi na wykonanie tego co chciałam...
-Sama wiesz dlaczego...
-Hai...
-Obiecaj mi coś
-Co dokładniej?-Przybliżył się do mnie i objął w pasie i szepcząc mi do ucha : 
-Że nigdy więcej mnie nie okłamiesz...
-Obiecuję-Nie mogłam oderwać oczu z jego czarnych tęczówek, czułam się jak w raju aż nagle zaczął się przybliżać, nasze twarze jeden dzielił nas centymetr i ni stąd ni zowąd wparował wielki bóg!
-Co tu się do licha dzieje?!-Odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni, nie wiem jak Itachi ale byłam lekko wkurzona że zawsze pojawia się wtedy kiedy nie trzeba...
-Nie twoja sprawa-Powiedział długowłosy
-Ktoś mi niedawno mówił że nic między wami nie ma...
-No jak miało być jak wleciałeś jak głupi!-Nie wytrzymałam, obaj spojrzeli się na mnie z szokiem lecz chwile potem u Itachiego pojawił się nikły uśmiech
-Dobra, pokrzyczałeś a teraz możesz wyjść!-Uwielbiam jego stanowczość a Sasuke jak na zawołanie, wyszedł, to niemożliwe!
-Wyszedł, dziwne,
-Nom...gomen za niego, wstyd mi,
-W porządku,
-To na czym skończyliśmy?-Odłożyłam lampkę wina, objęłam go wokół szyi i musnęłam jego słodkie, miękkie usta a on złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie równocześnie pogłębiając nasz pocałunek, ani przez chwilę się nie odrywaliśmy, oboje tego pragnęliśmy, pociągnęłam go w stronę łóżka i wylądował na mnie i przygniótł swym ciałem, ręką błądził po moim udzie, ja natomiast zaczęłam odpinać mu koszulę aż nagle drzwi od pokoju się otworzyły i w progu stał....mój brat!
-K-Kisame?!-Jego szok w oczach mroził mnie, razem z brunetem odsunęliśmy się od siebie i czarnooki od razu zaczął tłumaczyć
-Stary, to nie tak jak myślisz...
-Nie tak jak myślę?! Ślepy nie jestem, chciałeś zgwałcić moją siostrę! Zabiję cię-Mój brat ześwirował i z pięściami zaczął lecieć na Itachiego, szybko stanęłam w obronie bruneta
-Uspokój się, on nic mi nie zrobić!
-Nie broń go! Widziałem na własne oczy, przepuść mnie !
-Ja...Sama tego chciałam!-Po tych słowach osłupiał ale i zarazem ochłonął gdyż odsunął się parę kroków wstecz
-Jak to...ale przecież...nie to nie możliwe!
-A jednak możliwe, ile ja mam lat? Z tego co wiem jestem pełnoletnia i mam prawo robić co mi się żywnie podoba!
-Tak ale...nie spodziewałem się tego po tobie...
-A czyli całe życie mam być dziewicą?!-Cholera, zdradziłam się choć lepiej by brunet wiedział..
-Ale nie sądziłem że chcesz to zrobić z moim przyjacielem...nawet nie wiedziałem że coś was łączy...
-Mówiłeś że to dobry człowiek a po za tym, niedawno to się stało...
-Wiem że nie powinienem od razu lecieć z nią do łóżka, mój błąd-Odezwała się łasica
-To nie twoja wina...Zresztą zapomnijmy o tym, nie było tematu-powiedziałam co wiedziałam...
-Ale ja nie chcę o tym zapomnieć...
-Wiecie co, ja was teraz zostawię a jutro powiecie mi co w końcu między wami jest...A i jeszcze jedno, BEZ SEKSU!-Wyszedł, zostałam sama z brunetem.
-Itachi ja...
-Wiem co chcesz powiedzieć, lecz ja chcę ci powiedzieć że to co tu było, było wspaniałe, nigdy tego nie zapomnę...jutro porozmawiamy jak przemyślisz wszystko -Posmyrał mnie po policzku i wyszedł.

Byłam skołowana, nie mogłam zasnąć, to wszystko co się działo, przerosło mnie, za dużo wrażeń jak na jeden dzień, jeszcze nasz pocałunek...przyznaję że był wspaniały ale czy ja tego chcę? Chcę z nim być? Czy on chce być ze mną? Co ja mu jutro powiem...Itachi kocham cię? Czuję coś do niego ale zbyt krótko go znam i nie mogę się szybko zakochać....Bo już raz się przejechałam!
ITACHI
Czy ona coś do mnie czuje ? Czy nie za szybko to zrobiłem...? Cholera boję się, cholernie się boję jej odrzucenia, jeszcze nigdy się tak nie bałem...zależy mi na niej lecz trochę chyba przesadziłem...ale nie wytrzymałbym dłużej...Do tego gdyby nie Kisame...mogło by się więcej wydarzyć a wtedy mógłbym pogorszyć sytuację lub polepszyć...A Sasuke? On już pewnie planuje jak mnie wyeliminować...Jutro będzie ciężki dzień ale wolałbym mieć już to za sobą...

Od Autorki: Znów zawaliłam ale ta szkoła mnie wykańcza ile można kartkówek i testów dawać no lol!!!! Heh ale ważne że jest rozdział i życzę wszystkim miłych dni no i zapraszam do komentowania to może szybciej będę pracować, pozdrawiam i całuję :-*

niedziela, 12 października 2014

Rozdział XV

Zanim zaczniecie czytać, chciałam bardzo podziękować wszystkim ponieważ jest 4000 wyświetleń, nawet więcej :) Jesteście wspaniali



Wykręciłam numer do....Wychowawcy!!!!
-Co ja robię....Nie no muszę, jak tego nie zrobię to ucierpią moi przyjaciele...-Gadałam sama do siebie gdyż zboczeniec nie odbierał, w ogóle skąd mam jego numer? A nie ważne...
-Przepraszamy, wybrany abonent jest tym czasowo nie dostępny, prosimy zadzwonić później.- Heh już sobie do niego zadzwoniłam.... Po chwili oddzwonił, lecz nie odebrałam, gdyż strach był większy...
-Nie no muszę teraz odebrać zanim przyjdzie Itachi....-Znów dzwoni-Słucham
-Kto mówi?-Ten wstrętny głos brzydzi mnie
-Twoja ofiara...
-To jakieś żarty?!-Udaje greka....
-Teraz żarty?! A jak się do mnie dobierałeś to też był żart?!
-Sakura....
-Teraz zgadłeś...
-Czego chcesz i skąd masz mój numer?
-Spotkania i nie ważne...
-Nie wierze....nie boisz się mnie? A może przyjdziesz z tym swoim modelem? Haha śmieszna jesteś.
-Sama przyjdę, ale jak mnie tylko tkniesz...
-To co?
-Jutro, godzina 20, nad jeziorem, jasne?
-Zdecydowana....lubię takie
-Powiedziałam czy jasne?
-Tak...-Rozłączył się, nie zdążyłam się odwrócić zanim usłyszałam pytanie
-Co to ma znaczyć?-Widziałam zmieszanego Sasuke
-Eee nic.
-Jak to nic, słyszałem jak wyraźnie umawiasz się z kimś o 20 nad jeziorem...przecież nie dawno dostałam przypał, mało ci?
-Nie twoja sprawa
-Grabisz sobie..
-Sprzedasz mnie?
-Nie, ale pod jednym warunkiem...
-Stawiasz mi warunki?!
-Dziś wieczorem porozmawiamy, jak mojego brata nie będzie...-Ubrał się i wyszedł. Co to ma znaczyć do cholery?! Tak nie może być, Sakura musisz coś z tym zrobić bo niedługo dojdzie do tragedii!!!! Po krótkiej kłótni z sobą poszłam do Itachiego spytać o Sasuke,  bo jak przed chwilą rozmawiałam z nim był w świetnym humorze...Łasica musiała mu coś powiedzieć albo haczyk który zdobył nade mną go podniecił... Kierowałam się w stronę schodów by dojść do pokoju długowłosego, grzecznie zapukałam i usłyszałam spokojne
-Proszę-Więc weszłam
-Mogę na chwilę przeszkodzić?
-Hai-usiadłam na łóżku a on przysiadł się do mnie gdyż wcześniej stał zamyślony w stronę okna.
-Jak poszła rozmowa z Sasuke?
-Dlaczego pytasz?
-No bo wiesz, był trochę w humorze, nawet więcej niż trochę....
-A to dziwne, bo wyszedł zły-To ja już rozumiem, haczyk tak na niego podziałał...Co za człowiek!
Aha....
-Czy wszystko w porządku?
-Yhym, jak w największym
-kłamiesz, ale ok, nie mów lecz gdybyś chciała, drzwi są otwarte-Co ja mam mu powiedzieć że spotkam się z zboczeńcem?
-Jasne, dzięki....Mogę mieć do ciebie prośbę?
-No oczywiście
-A spełnisz ją?
-Zależy jaką ale pewnie tak
-Pogódź się z Deidarą
-Nie
-Dlaczego...?
-A dlaczego ci tak na tym zależy?
-Bo...-Zaczął mi dzwonić telefon-Później o tym pogadamy-Wyszłam i odebrałam-Słucham
-Saki-Poznałam że to Ino
-Hej Ino, co słychać?
-Czyś ty zgłupiała!!!1
-Ładne powitanie....O co ci chodzi?
-Jak to o co, chcesz się z "nim" ?!
-Ale z kim?
-Nie udawaj idiotki
-Widzę że wieści się szybko roznoszą...skąd to wiesz?
-Nie ważne, masz się z nim nie spotykać!!!!1
-Rozkazujesz mi?
-Sakura...Wiesz że się martwię ale ty masz to jak zwykle w dupie!!!
To nie tak...później porozmawiamy, na razie nie mam czasu, pa.-Rozłączyłam się ponieważ znając Ino zaczęła by mnie pouczać....a ja tego nienawidzę! Poszłam do swojego pokoju pomyśleć kto jej powiedział, Sasuke Czy Kakashi....Jeden dziwny drugi zboczony co za ludzie! Ech Mamo, co ja mam robić? Pierwszy raz proszę cię o rade....coś jest ze mną nie tak. Kimnę się bo coś jestem zmęczona, akurat "królewicz" może wróci, za dużo sobie pozwala....

Nie śpię już, a mam zamknięte oczy, do tego czuję coś na mojej twarzy, czyjąś rękę i od razu otworzyłam oczy, gdy zobaczyłam kto mnie "smyra" zamurowało mnie
-Sasuke co ty wyprawiasz?!
-Ciii śpij-Po tych słowach szybko odrzuciłam jego rękę i usiadłam na łóżku
-Nie pozwalaj sobie po pierwsze a po drugie...mieliśmy porozmawiać
-Wiem ale zanim to zrobimy, zapewne chce ci się pić?
-Nawet jeśli, to nie ważne
-Ależ ważne dlatego ci przyniosę-Bez słowa opuścił mój pokój, czuję że coś się szykuje, tylko co?
                                                                       Sasuke
Będzie z nią ciężka rozmowa ale jestem na to przyszykowany, do tego to moja ostatnia szansa by dowiedzieć się co myśli albo i czuje do Itachiego....Mój plan musi się udać! Po zrobionej przeze mnie "picia"
poszedłem zanieść jej i w końcu porozmawiać. Gdy byłem coraz bliżej jej pokoju miałem coraz większe obawy że plan się nie uda, cholera nagle strach cię obleciał? Mnie ? Sasuke Uchihę? To jakaś pomyłka...Jak już byłem na miejscu musiałem opanować swój stres i podać jej z pewnością szklankę oraz czekać aż plan wypali.
-Do dna, jak to mówią-Popatrzyła na mnie jak na wariata, nie dziwię się jej po moim ostatnim zachowaniu, a jak zacznie coś podejrzewać?
-To podejrzane...
-Ależ co?-Nic nie powiedziała a wypiła wszystko...Jest!!!!
-No, więc powiedz mi co zamierzasz zrobić?
-Z czym?
-No z tym co dzisiaj słyszałeś...
-Nic, mogę cię zawieść
-Słucha?
-Wiesz że Itachi samej cię nie wypuści...a ze mną tak, lecz tak jak mówiłem jest jeden warunek, jestem blisko w razie gdyby coś mogło ci się stać
-Dziwne, ale stoi... wiesz jakoś dziwnie się czuję, co to był za napój?
-No cola, nie czułaś?-Chyba zaczyna działać...
-...
-Sakura, mogę się coś zapytać?
-Oczywiście przystojniaku-Działa!
-Co myślisz o Itachim...albo co czujesz?
-Hm...co czuje ? Jego śliczne męskie perfumy -zaczęła się śmiać jak naćpana
-A tak na serio?
-A co zazdrosny ? Uuu Sasek zazdrosny!
-Nie krzycz, bo jeszcze usłyszy-przez chwilę spanikowałem bo jakby Itachi dowiedział się co tu jest grane....
-Boisz się braciszka? ha-ha-ha  -Oby jej to nie zaszkodziło...
-No to powiesz co myślisz o nim?
-Hm...Jest super mężczyzną, przystojny i inteligentny, miły i troskliwy hm...mam dalej wymieniać?
-Już nie trzeba...-Byłem wściekły, przecież jestem....to znaczy byłem taki sam!
-A jakbyś miała wybierać pomiędzy mną a nim, kogo być wybrała?-Oby mnie, jestem od niego lepszy, ale też robię źle...
-Hm...Przykro mi ale jego-Po tej odpowiedzi nie wytrzymałem i rzuciłem się na nią, zacząłem ją całować gdzie się da, już ja jej udowodnię że jestem od niego lepszy, O dziwo, nie powstrzymywała mnie, więc nie przestawałem, z pocałunkami schodziłem w dół i w górę tak na przemian aż zrobiłem krok w przód czyli odpinałem jej koszulę lecz opamiętałem się, bo wiem co mogłoby być jutro...Więc przez całą noc się całowaliśmy bez wytchnienia, widać że jej się podobało, do czasu...

Była już piąta rano, czas się zbierać zanim Itachi nas przyłapie, wiem tylko tyle że nigdy tego nie za pomnie i zrozumie że nie przestałem jej kochać. Wyszedłem jak najciszej by nikogo nie obudzić ale jak zwykle musi się coś spieprzyć...
-Co ty tam robiłeś?!
-Sprawdzałem czy śpi...
-Słucham?
-No bo...słyszałem krzyki
-A to dziwne, bo ja nic nie słyszałem...
-Heh uszy się myje a nie wietrzy...
-Mów co żeś znów narobił bo ja już tracę cierpliwość do ciebie...
-Od razu coś zrobiłem, czemu ty mi nie ufasz?-Po tych słowach zaczął się zastanawiać
-Może masz rację, gomen-Powiedział i wrócił do swojego pokoju, tak po prostu uwierzył? Widocznie poruszyły go moje słowa lecz nadal okłamuję wszystkich a później się dziwię czemu wszyscy mnie unikają...ech czego się nie robi dla miłości? Po rozmowie z samym sobą, ruszyłem do swojego pokoju by znów pójść spać.
                                                                     Sakura
Boże ale mnie głowa boli...piłam coś wczoraj? Bo sobie nie przypominam...pamiętam tylko że piłam cole którą dostałam od Sasuke a potem pustka...zaraz, zaraz, czy on coś mi wsypał?! Ale ja byłam głupia! Szybko wstałam z łóżka i ruszyłam do pokoju bruneta ale oczywiście nie umknęło mi na uwadze to że miałam trochę rozpiętą koszulę CO TO MA ZNACZYĆ?!Wparowałam jak szalona do jego pokoju a widok jaki zobaczyłam to śpiący i niewinny Sasuke...i on myśli że się na to nabiorę? Grubo się myli! Lecz nie mogę robić teraz hałasu gdyż jest dopiero piąta a Itachi nie zasłużył na moje przedwczesne koncerty...prześpię się jeszcze a potem mu tego nie daruję...wychodząc z pomieszczenia spotkałam Itachiego, co on nie śpi?
-Teraz ty sprawdzałaś czy on śpi?
-Słucham?-O co mu chodziło???Spojrzał na moją szyję i zbladł
-Widzę że nieźle się bawiliście
-O co ci chodzi?-Miałam już serdecznie dosyć tych gierek, niech zagra w otwarte karty
-Na całej szyi masz malinki...-O nie!!!!! Zabiję go jak boga kocham!!!
-Że co!
-Wiedziałem że coś przeskrobał...
-Ale ja nic nie pamiętam...
-Piłaś coś?
-Tylko cole....CHOLERA!
-Czyli dosypał ci coś...-Załamałam się, czyli mnie wykorzystał? Ale przecież byłabym naga...już nic nie rozumiem.
-Zabiję go!
-Uspokój się to nic nie da, idź się prześpij a ja cię obudzę kiedy będzie chciał zwiać
-A ty? przecież też musisz wypoczywać
-Nie mam nawet ochoty...Idź spać, nie wyglądasz najlepiej.
-Ech ok i dziękuje, znowu-Uśmiechnął się i zszedł na dół ja natomiast zrobiłam co mi polecił.
                                                                       Itachi
Okłamał mnie...i Sakurę...Później się dziwi że wszyscy go unikają jak on odwala takie rzeczy, to nie dopuszczalne, jak ją tkną? Ona ma już złe wspomnienia i jeszcze dodatkowo komplikuje jej życie! Tym razem przesadził. Słyszę jak ktoś schodzi na dół i nie jest to kto inny jak Sasuke!
-A ty gdzie się wybierasz?
-Nie twoja...
-Siadaj!-posłuchał się
-Nie jestem twoim pieskiem
-Tobie to już do końca odwaliło?! Co rzesz u niej robił w nocy?! -Uśmiechnął się trumfalnie ale dlaczego?
-Jak to co...Posłuchaj ona już jest moja, już nic na to nie poradzisz...
-Co ty wygadujesz?! Ona nie jest rzeczą po pierwsze a po drugie...
-To po co ją podrywałeś?!
CO??? Ja nikogo nie podrywałem, to jakiś żart?!
-Mówiła mi co o tobie myśli...ale to już historia, teraz mnie znów pokocha nie ciebie-Czy on się dobrze czuje ?
-Co ona o mnie mówiła...a po za tym jesteś szalony...
-Nie udawaj głupiego, sam dobrze widziałeś jak na ciebie patrzyła Heh na szczęście to tylko legenda...
-Niby w jaki sposób na mnie patrzyła? Przecież wiesz że jesteśmy tylko przyjaciółmi...
-Yhym jasne, a ja jestem Pamela Anderson...
-Możesz być kim chcesz, ale ja wiem swoje i nie tylko ja...
-Jeżeli myślisz o Sakurze to się grubo mylisz, spytałem co myśli o tobie, odpowiedziała: "Hm...Jest super mężczyzną, przystojny i inteligentny, miły i troskliwy hm...mam dalej wymieniać?" albo spytałem jakby miała wybierać kogo by z nas wolała, wybrała ciebie! Heh ale teraz na pewno jest inaczej...
-Bo wiesz, ja jestem z nią szczery i nie kłamie jej w żywe oczy...i nie jestem dupkiem na szczęście, po kim ty to masz? A po za tym, co się tam działo?!
-Spędziliśmy razem wspaniałą noc, oczywiście nie przeleciałem jej, to nie w moim typie, nawet nie wiesz jakie ma słodkie usta...-Nie wiem czemu ale wkurzyłem się wielkiego stopnia...czyżbym był zazdrosny?
-Aha rozumiem że po tu wrzuciłeś mi coś do picia aby mnie przesłuchać a potem rozkochać w sobie?-Obaj zdrętwieliśmy na głos różowowłosej.
-S-Sakura, to nie tak...
-A jak?-Zaczeła podchodzić powoli do Sasuke a on cofać się
-Sakura, jeżeli nie przestaniesz, powiem wszystko Itachiemu co chcesz dziś zrobić-Spojrzałem na nią a ona wyglądała na sparaliżowaną
-Co tu się dzieje? Widzę że nie tylko Sasuke kłamie....
-Itachi....
-Nie, znów chciałaś oszukiwać, wychodzę a wy róbcie co chcecie...-Zrobiło mi się trochę smutno gdyż cały czas jej ufałem...wyszedłem lecz cały czas nie mogłem przestać myśleć co ona wymyśliła oraz...nie mogłem przestać myśleć o niej i jej słowach...
                                                                       Sakura
-Idiota...
-Heh też cię kocham-Podeszłam do niego i mu dałam liścia w twarz a potem pobiegłam za Itachim gdyż znów go okłamałam, boże staje się jak Sasuke...Złapałam bruneta za nim chciał wsiąść do samochodu
-Poczekaj, porozmawiaj ze mną
-Nie teraz, idź do mojego brata on ci pomoże w czym będziesz chciała-Zabolało mnie to ale należało mi się.
Dałam mu odjechać...Bynajmniej dowiedziałam się co się wczoraj działo i przez tą sytuację...znowu zaczęłam coś czuć do Sasuke, Cholera tak nie może być, Jak wróci Itachi, powiem mu całą prawdę a potem mu jakoś wynagrodzę tę głupotę moją, przyjaciół się nie okłamuje...Wróciłam z powrotem do domu by wygarnąć temu dupkowi 
-Jesteś gorszy niż Kakashi!
-Chyba przesadziłaś!
-Nie, bo on by mnie tylko przeleciał a ty ciągle kłamiesz, robisz wybryki i ty krzywdzisz wszystkich a on by jedną osobę skrzywdził...jesteś podłą szmatą! Nie chcę cię dziś oglądać wynoś się stąd !!!!
-Wyganiasz mnie z własnego domu?
-Z tego co wiem jest to dom Itachiego...-Wkurzył sięi wyszedł, w końcu będę miała spokój na myślenie i przygotowywania się na wieczór...

Od autorki: Jest w końcu rozdział...jeszcze raz przepraszam że tak długo ale nie mogłam się zalogować na konto i do tego ta nauka ech ale myślę że zrozumiecie mnie.
PS. to do fanów Saska przepraszam że tak sie zachowuje ale tak go sobie wyobrażałam, pozdrawiam i całuję :*

sobota, 11 października 2014

UWAGA!!!!!

Już jutro pojawi się rozdział, przepraszam że tak długo mnie nie było, kupa nauki i do tego miałam problemy z moim kontem 0.o. To już się więcej nie powtórzy! Myślę że mi wybaczycie :-(

niedziela, 7 września 2014

Rozdział XIV

Ciemność, wszędzie ciemność....Gdzie się nie odwrócę panuje ciemność...Czyżbym trafiła już do piekła? Ale w piekle raczej jest czerwono...To...Gdzie ja jestem do cholery?! Idę przed siebie i o nic nie walnęłam, jeszcze...Idę już z tak dziesięć minut i dalej nic, może skręcę w lewo? Zrobiłam tak, nic a nic.
-Sakuraaaa.....Sakuraaaa...-Słyszę czyjeś krzyki...dokładniej to kobiecy głos....Ino? Nie, oby nie
-Sakuraaaa....-Nie wytrzymam, co się ze mną dzieje?!
-Kto to?!-Nikt już nic nie odpowiedział... CO tu się dzieje?! Zaczęło mi się robić słabo...Upadam...zamykam oczy i jestem przygotowana do upadku...Lecz zdziwienie, ktoś uratował mnie przed upadkiem...spojrzałam w górę i ujrzałam....
-KAKASHI!!!!!-To tylko sen......straszny sen! Powiedziałam sobie w duchu...
-Wszystko w porządku?-Sparaliżowałam...skąd i kiedy on się tam wziął? Stał w drzwiach z strachem w oczach
-Hai....
-Na pewno? Krzyczałaś,
-A bo....miałam koszmar, nic więcej,
-Aha, rozumiem....To jak jest OK to ja już pójdę....-Wyszedł a ja odetchnęłam z ulgą. Zanim wstałam to ciągle myślałam o Kisame i jego "przemyśleniach" oraz o Deidarze....wszystko wziął na siebie choć to moja wina...będę musiała mu podziękować i przeprosić. Po zakończeniu "myślenia" poszłam się ogarnąć żeby jakoś wyglądać a nie jak potwór z Loch ness, albo wiedźmin....Po tym śnie mam obawy jeżeli chodzi o bezpieczeństwo Ino....To na pewno ona krzyczała, jestem niemal tego pewna, to ONA! Wychodząc z łazienki spojrzałam za okno by zaczerpnąć świeżego powietrza oraz zobaczyć pogodę. Stwierdzam iż jest zimno...To nie dobrze. Wyjęłam dżinsowe rurki i koszulę w kratę czerwono-białą i oczywiście pod tym bokserkę czarną. Poszłam do kuchni i jednocześnie liczyłam że znajdzie się tam z któryś braci Uchiha ale liczyłam bardziej by było to Itachi....z wiadomych powodów oczywiście. Do bruneta to ja mam szczególne szczęście a mowa tu oczywiście o długowłosym.
-Dzień dobry-Zaczęłam, im milej tym lepiej.
-Co planujesz?
-Od razu coś planuje...
-No po tym co zrobiłaś nie wiem czy można ci znów zaufać...
-Oczywiście że tak! Ja ci ufam...ale nie o tym chciałam z tobą porozmawiać...
-A o czym?
-Czy mogłabym później pojechać do brata by z nim porozmawiać?
-Oczywiście, lecz znasz zasady?
-Tak.
-No to nie widzę żadnych problemów,
-Jest jeszcze coś....
-Hm?
-Wiem że ty i Deidara się nienawidzicie ale....
-Nie,
-Nie wiesz co chce powiedzieć,
-Chcesz się też i z nim zobaczyć, tak?
-Nom....dlaczego nie?
-Bo on ma na ciebie zły wpływ.
-Czemu?
-Przecież była wczoraj rozmowa i się przyznał...
-Zrobił to bym nie miała przypału, a tak na prawdę to ja wymyśliłam,
-Nie broń go,
-Nie bronię....Po za tym gadasz jak mój brat,
-Bo wszyscy się o ciebie martwimy, lecz ty nie chcesz lub nie potrafisz tego zauważyć,
-Widzę, ale bez przesady...-Popatrzył się chwilę na mnie i coś wymyślił
-Dobrze, rób jak chcesz, jesteś dorosła, masz prawo decydować o sobie.-Nagła zmiana? Co tu jest grane? Focha strzelił?
-Nagła zmiana? O co tu chodzi?
-Nie jestem twoim królem ani Bogiem...Co tu jeszcze tłumaczyć?-Zrobione przez siebie kanapki, zjadłam w ciszy gdyż nie chciałam tego kontynuować...Chciałam umyć, lecz on to zrobił....
-Nie musiałeś...
-Chciałem, ubieraj się, teraz cię podwiozę-Bez odpowiedzi poszłam założyć kurtkę i buty, a potem wyszłam i czekałam na zewnątrz by przemyśleć co powiem bratu... Po pięciu minutach wyszedł Brunet i razem skierowaliśmy się do jego samochodu.Zapieliśmy pasy i ruszyliśmy, przez drogę chciałam z nim pomówić o Deidarze....
-Dlaczego nienawidzicie się z Deidarą?-Spojrzał na mnie lecz przez parę sekund nic nie odpowiadał
-Ponieważ on mnie denerwuje i robi to specjalnie, bo on też mnie nie lubi.
-Aha....-Ah te męskie "fochy". Byliśmy już pod domem Kisame i moim lecz aktualnie tam nie mieszkam...Strasznie się stresowałam, nie wiedziałam co powiedzieć bo przeprosić muszę ale nie wszystko jest moja wina, on też wczoraj przesadził....Zapukałam choć po jakiego grzyba to zrobiłam jak ja tu mieszkam?!
-Słu....To ty-Osłupiał na mój i Itachiego widok
-Tak to ja, możemy porozmawiać?
-Hm....wejdźcie-Wpuścił nas do środka. Usiedliśmy przy stole i brat zaczął
-Więc o czym chciałaś porozmawiać?
-Chciałam przeprosić za mój "wybryk" lecz też miałam rację mówiąc swoje...
-Przeprosiny przyjęte i... miałaś rację, przepraszam...
-No to...Już jest ok?
-Tak,
-No to wspaniale ale chce byś coś wiedział
-No?
-To nie Deidara mnie namówił, tylko ja jego...
-Ty? Nie mogę w to uwierzyć....

-Tylko nie zasiedź się tam-Ostrzegł mnie przed tym że nie będzie chciał tyle czekać
-A ty nie wejdziesz?
-Przecież wiesz że nie mogę na niego patrzeć
-No dobrze, zaraz wracam-Wysiadłam i skierowałam się w stronę domu blondyna a Łasica została chwilowo sama. zapukałam do pięknych białych drzwi i otworzył mi...Sasori. Nic do niego nie mam, fajny facet, miły i skromny....
-Jest Deidara?
-Tak, wejdź. Deidara masz gościa-Słychać było szybkie schodzenie
-Hm Saki? Siema-Powiedział uśmiechnięty od uch do uch
-Hej, chciałam z tobą porozmawiać...
-To ja was zostawię samych-Oznajmił Sasori i wyszedł.
-Więc o co chodzi?-Zapytał niebieskooki
-Chciałam ci podziękować.
-Za co?
-Stanąłeś w mojej obronie choć to był mój pomysł...
-Po to są przyjaciele!
-Jesteś wspaniały lecz muszę już iść, innym razem pogadamy dłużej, pa-Widać był smutek Blondyna lecz musiałam iść.
-Pa-Odprowadził mnie do drzwi i wyszłam. Idąc do auta widziałam jak Sasori gadał z Itachim
-Wiedziałam-Powiedziałam sama do siebie. Gdy mężczyźni mnie zobaczyli, pożegnali się. Wsiadłam i ruszyliśmy
-Szybko,
-A co chciałeś żeby to trwało dłużej?
-Heh oczywiście że nie ale zdziwiłem się...
-Spoko.

Gdy dojechaliśmy do domu byłam w szoku, w końcu Wielki Pan Sasuke wrócił....
-Kogo my tu mamy-Zaczął jego brat
-O co ci chodzi
-Mi? O nic, tylko mógłbyś mnie powiadomić że cię nie będzie...
-O jezu ale masz problemy...
-Żebyś wiedział....
-Jak jestem twoim problemem to powiedz!-Pobiegł do swojego pokoju....Coś mu jest?! Psychiczny jakiś ale może to chwilowe....kto wie?.
-Ale....Co go ugryzło? Nie miałem tego na myśli...
-Mnie się pytasz?. Może nie ma humoru....przepraszam, on prawie zawsze nie ma humoru...Porozmawiać z nim?
-Nie, ja to zrobię,
-Ok.-Poszedł do Sasuke a ja natomiast wykręciłam numer do......
                                                                      ITACHI
-O co ci chodziło?-Wszedłem bez pukania
-O nic
-Powiedz bo nie do końca rozumiem co ty miałeś namyśli....
-Ty nic nie rozumiesz?!
-Jak mam zrozumieć jak ty nie chcesz wiecznie porozmawiać, tylko uciekasz nie wiadomo gdzie....
-To nie tak....
-A jak?!
-Bo...Chodzi o to że.....Bo ja wiem że jestem dla ciebie ciężarem
-Nie jesteś żadnym ciężarem. Nie wiem co ty sobie wmówiłeś ale ja wiem swoje...Nie podoba mi się tylko to że ciągle uciekasz jak jakiś uciekinier?! Jak masz jakiś problem, to siadasz i gadasz a nie zwiewasz....
-Gomen...
-Ech....To przez Sakurę?
-Co? Nie, nie....dlaczego takie rzeczy mówisz...
-Bo od kiedy tu jest to coś z tobą jest...
-Nie....
-Na pewno?
-Po prostu dalej ją kocham i jestem zazdrosny jak spędzacie czas...ale też wiem że nie mam u niej szans...-Nie wiedziałem co powiedzieć, bo to była prawda, nie miał szans a czasu dużo spędzamy...Co tu robić? Chyba trzeba będzie działać jak najszybciej....

Od Autorki: Tak jak mówiłam, jest w niedziele rozdział, przepraszam że tak późno. Chciałam wszystkich pozdrowić, i życzyć miłej szkoły :-) No i zapraszam do komentowania, bardziej mnie zmobilizuje do cięższej pracy i dłuższych rozdziałów oraz będę wiedziała co poprawić, co zmienić i będę szczęśliwa.... To do następnej niedzieli Papatki :-*

niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział XIII

Zanim zaczniecie czytać rozdział....UWAGA!!!!!!
UWAGA- Zaczyna się szkoła jak wiecie i będę miała dużo nauki, ale to nie znaczy że zostawię mojego bloga, spokojnie :) Lecz chciałam zakomunikować że rozdziały będą pojawiać się regularnie co niedzielę :) Chyba że uda się wcześnie. Mam nadzieję że mnie zrozumiecie. Miłego czytania :)




-Sakura....Sakura.....SAKURA WSTAWAJ!!!!!-Krzyk mężczyzny postawił mnie do pionu, tylko że jak spojrzałam zaspanymi oczami kim okazał się tym "mężczyzną...." Zatkało mnie!
-Deidara? CO TY TU ROBISZ??!!-Podniosłam lekko głoś, no bo co tu jest grane, co robi Blondyn w mieszkaniu Uchihów, i do tego w "moim" pokoju?!
-Przyszedłem cię odwiedzić, nie można?
-Ale....skąd wiesz gdzie mieszkam i....Przecież nienawidzisz Uchihów, a co dopiero u nich jesteś?!
-Już mówiłem powód pobycia tutaj, a co do tego skąd wiem....twój brat mi powiedział.-A to papla a jeszcze niedawno mówił ,,Nikt nie będzie wiedział gdzie jesteś, tylko ty, ja, i bracia Uchiha...'' Czy jakoś tak...ale nieważne, obiecał i schrzanił !!!
-Rozumiem....A gdzie Itachi?
-Poszedł gdzieś, powiedział bym z tobą został jak już jestem.-Czyli znów "Focha" nie ma....Ech Czy ktoś za nim nadążył?-Sakura, wiedz że możesz na mnie liczyć...jesteśmy przecież przyjaciółmi, nikomu nie powiem obiecuje.-Taaa jeżeli będzie trzymał mordę na kłódkę jak mój brat to....źle się to skończy!
-Wiem...-Wpadłam na genialny plan!-Dei....
-Tak?
-Powiedziałeś mogę na ciebie liczyć....oczywiście nie chcę cię wykorzystać ale potrzebuję pomocy a Itachi na pewno mi nie pomoże...-Muszę go podpuszczać, bo on nienawidzi szczególnie Itachiego...
-Mów.
-No więc...Mógłbyś mnie podwieźć do Ino?-Miał troszkę zdziwioną minkę.
-A to on nie chce cię podwieźć ?
-Nie to że nie chce ale...Nie może. Musi mnie pilnować, nie dopuszczać do wyjścia samej, a ja muszę się pilnie spotkać z Ino....Więc jak? Pomożesz?-Chwile myślał aż w końcu coś zdecydował
-Pomogę!
-Świetnie !!!! Wiedziałam że jesteś wspaniały!-W nagrodę, pocałowałam go w POLICZEK po PRZYJACIELSKU, by sobie nic nie pomyślał, a on się na to zarumienił.
-To o której?
-Najlepiej jak najszybciej
-Ale jeżeli on zobaczy że cię nie ma, będę podejrzany i powie twojemu bratu.
-Hm....to po drodze zadzwonię do niego i powiem mu że jestem u Kisame, a potem zadzwonie szybko do Brata i powiem że przyjadę
-To może się udać....Chyba
-Nie pękaj-Szturchnęłam go w ramię.
-To się zbieraj, ja idę zobaczyć czy nie wrócił
-Ok-Kiedy poszedł, ja szybko się ubrałam i załatwiłam higieniczne sprawy, a potem poszłam wszamać jedzonko a dokładniej bułkę z dżemem jabłkowym, mmmm pycha! Podeszłam do chłopaka, był bardzo skupiony na obserwowaniu co było bardzo słodkie 
-I jak sytuacja w terenie, szeregowy-Chichotałam pod nosem a on złapał lekkiego focha, jak to Deidara.
-Bardzo śmieszne...hahaha-Zaczął się śmiać sam z siebie...Nie rozumiem już go.
-Gotowy ?
-Ja cały czas byłem gotowy, czekałem tylko na ciebie
-Dobra, nie ma czasu na gadki, jedziemy-Wyszliśmy i skierowaliśmy się do Blondyna auta. Wsiadając, Deidara walnął słowo którego tak nienawidziłam
-Tylko zapnij pasy MAŁA-Zagotowało się we mnie
-MAŁA to może być twoja pała!!!!! Ja jestem niska.-Powiedziałam to z dumą lecz nie jestem bardzo niska więc nie wiem o co mu chodzi...Może chciał mnie tylko zaczepić? Nieważne. Zadzwoniłam do Kisame najpierw bo Itachi jest sprytniejszy niż myślę. Zgodził się.
-Czas na Bruneta...-Usłyszałam 3 sygnały i dopiero odebrał, coś robi?
-Słucham
-Itachi, masz chwilę?
-Jasne, ale powiedz mi najpierw gdzie jesteś...-Cholera, już wrócił?!
-Eeee z Deidarą.....
-Słucham...?-Lekko się wkurzył...
-No bo ciebie nie było a ja chciałam pojechać do brata....gomen...
-A on o tym wie?
-Hai
-Dobrze....mogłaś mnie powiadomić, nie martwiłbym się tyle
-Przepraszam jeszcze raz....
-Ok, to narazie...Itachi!!!-Rozłączając się słyszałam....kobiecy krzyk, jęk?! Zabawiał się czy co? A może był u byłej? Nie wnikam...
-I co? 
-Wszystko załatwione.-Teraz aby się tylko modlić by plan wypalił....

Półgodziny później....

-To ja zaczekam w aucie
-Ok,jeszcze raz arigato...
-Idź, idź nie czas na przyjacielskie relacje-Puścił perskie oczko. Wyszłam i szybkim krokiem kierowałam się w stronę domu przyjaciółki. Był on ogromny i cały biały, oczywiście oprócz dachu. Za nim znajdował się taras, podwórko z basenem, wiem bo dużo razy byłam u niej. Zapukałam i otworzyła mi mama Ino,
-Słucham?
-Jest może Ino?
-Ach to ty się umawiałaś z nią? Proszę wejdź-Wskazała gestem ręki-Inooooo! Sakura przyszła-Słychać było tylko szybkie tupanie po schodach
-Saki? Chodź do mojego pokoju-Złapała mnie za rękę i kierowała choć nie wiem po co skoro znam jej dom na wylot...Dzisiaj jest jakiś dziwny dzień....Siedziałyśmy na balkonie w jej pokoju i patrzyła na mnie ciekawym i zniecierpliwionym wzrokiem
-No mów, chyba nie przyszłaś siedzieć i nic nie mówić
-Chodzi o to że....Najpierw zadam ci pytanie-Popatrzyła się dziwnym wzrokiem ale pokiwała znacząco
-Ok, pytaj
-Czy...łączy cię coś z Ka...to znaczy z wychowawcą ?-Zmarszczyła brwi i zaczęła się śmiać-To nie jest śmieszne...-z poważniała.
-Nie...to znaczy łączył ale od kiedy ty się w nim bujnęłaś...
-Nic do niego nie czuje!!
-Spokojnie, ok, ok, zrobił ci coś? Z resztą skoro ty go nie chcesz, ja go wezmę.
-Nie!
-Saki...Rozumiem, jesteś jeszcze o niego zazdrosna, spoko
-Nie o to chodzi...Chodzi o to że...-Gdy powiedziałam jej całą prawdę, nie mogła w to uwierzyć a potem chciała jechać do niego i powiedzieć mu co o tym myśli.
-To nie ma sensu Ino...Po za tym Kisame ma się tym zająć.....
-No ja myślę, zabiję dziada, przysięgam!!!!
-Mam do ciebie jedną prośbę...
-Mów.
-Nie mów o tym nikomu
-Nawet Naruto?
-Nikomu
-OK
-I jak coś...To byłam teraz u Kisame
-Dlaczego?
-Bo bez Itachiego czy Sasuke nie mogę się sama ruszać
-Hm....I dobrze, a...Jaki jest ten Itachi? Bo z tego co pamiętam podobał ci się-Zaczęła się uśmiechać w tym "swoim" stylu
-On mi się nie podobał....-Zarumieniłam się ale LEKKO!
-Ok, ok niech ci będzie, mów
-To najlepszy przyjaciel mojego brata, jest miły, sympatyczny czuły, no wiesz jak przyjaciel, albo brat...
-Tylko się nie zadurz
-Od razu muszę się zakochiwać ? To że go bardzo lubię i szanuje nic nie znaczy, koniec i kropka!
-Rozumiem, był pierwszy pocałunek?
-Taa, zaraz co?! Ty zgłupiałaś do reszty....ale i tak cię kocham-Zaczęłyśmy się śmiać jak za dawnych czasów lecz wszystko co dobre....szybko się kończy! Zaczął mi dzwonić telefon, Itachi...cholera
-Słucham?
-Gdzie jesteś?
-Już jadę-Rozłączył się, znów...Spojrzałam na zegarek i się załamałam
-Muszę już jechać
-Ok-Dałyśmy sobie po buziaku i ruszyłam do Deidary.
-Ileż można siedzieć? Prawie zasnąłem
-Gomen, gomen, jedź szybko-Jak na zawołanie, ruszył niczym formuła1. Po 30 minutach byliśmy, bez czekania na niego wparowałam do domu i pewien widok mnie tak przeraził że aż zesztywniałam....przede mną stał Itachi z...Moim BRATEM!!!!!
-I-Itachi? K-Kisame, c-cześć...-nie wiedziałam co powiedzieć. Deidara jak wszedł od razu zaczął gadać
-To moja wina...
-Wyjdź-Powiedział stanowczo brunet, wściekł się. Blondyn nie miał nic do gadania....
-Nigdy się tak na tobie nie zawiodłem jak dziś.!!!! Co ty sobie gówniaro myślałaś?! Martwiliśmy się a ty co? Cześć?!-Zaczął mój brat, i poszedł od razu ochłonąć, czas na łasicę....
-Dlaczego mnie okłamałaś ? Dlaczego nadużyłaś mojego zaufania? Zawiodłem się na tobie....-On mówił wciąż spokojnie
-Bo....nie pozwolilibyście mi pojechać do Ino....A musiałam jej powiedzieć całą prawdę jak jest...
-Słucham?!-Wtrącił się Kisame-Wypaplałaś się?! Jeszcze lepiej no nie mogę, no nie wytrzymam, trzymaj mnie Itachi
-Słucham?!-O nie tak nie będzie, teraz to on mnie wkurzył-To ty pierwszy się wypaplałeś Deidarze, i to bez mojej zgody, a Ino to moja przyjaciółka, ona jest dla mnie jak siostra, i ona ma o niczym wiedzieć?! Mi nie wolno a tobie tak?! To jest moja sprawa, nie twoja, więc się nią tak nie rządź!!!!!-Tu się zmarszczył
-Może i masz rację ale nie powinnaś nas okłamywać...
-Racja, ale nie miałam wyjścia....
-Muszę to wszystko przemyśleć...-wyszedł. Itachi wpatrywał się na mnie zamyślonym wzrokiem
-Zawsze się tak kłócicie ?
-Nie, to była pierwsza taka poważna kłótnia....
-Rozumiem...Następnym razem obgadaj takie rzeczy z kimś, nie rób niczego bezmyślnie-Wkurzył mnie, to nie było bezmyślne
-To nie było bezmyślne!
-Nie krzycz.
-Będę, co mi zrobisz?!
-Nic. Po prostu nie krzycz.
-Ja naprawdę chciałam tylko się spotkać z Ino...
-Po prostu obiecaj że nie odwalisz więcej takich numerów....
-Obiecuje-Po usłyszeniu tego co chciał odwrócił się i kierował się w stronę schód, a potem zapewne do pokoju. Po pięciu minutach stania, zrobiłam tak samo, i zaczęłam pisać z Ino. Opowiedziałam jej to co tu się działo i zaczęła mnie przepraszać, choć nie miała za co...Przez cały dzień nic nie robiłam jak tylko leżeć w łóżku i myśleć, co dalej, co jutro będzie... Ech lecz najbardziej mnie gryzie co u Kisame, i ta dzisiejsza akcja z Itachim i tajemniczą kobietą...Od tego myślenia zrobiłam się senna w końcu był już wieczór, więc najpierw pójdę zjeść nim pójdę spać. W kuchni zastałam Czarnookiego, oczywiście starszego. Przez cały czas gdy robiłam sobie kolację on cały czas gapił się na mnie...Jeść mu nie zrobię bo ma, więc co on chce? Z tych nerwów zapytałam się grzecznie i kulturalnie
-Czy coś nie tak?
-Nie, czemu pytasz?
-Bo czuję cały czas na sobie twój wzrok.
-Musiałem się zamyślić i zagapić po drodze.
-Aha.-Na tym skończyliśmy. usiadłam na przeciwko niego i gdy konsumowałam, cały czas się znów patrzył
-Teraz też się zagapiłeś?
-Nie.
-Więc co tym razem?
-Nic, nie mogę się na ciebie patrzyć?
-Hm....Wiesz, możesz, nie zabronię ci ale to może mnie krępuje ?-Uśmiechnął się, już mu minęło?-Mogę ci zadać pytanie?
-Tak
-Bo dziś za pierwszym razem jak się rozłączyłeś...przeszkodziłam ci bo słyszałam kobiecy głos....
-Zazdrosna?
-Co nie, nie, tylko chciałam zapytać czy nie przeszkodziłam...
-Pamiętasz tą walniętą co była u nas? Byłem u niej by powiedzieć by się odwaliła od nas...-Hm zabrzmiało to jakbyśmy byli parą...
-Aha, spoko. Jak myślisz, da sobie ona spokój?
-Zapewne nie, ale spokojnie tobie nic nie grozi, powiedziałem jej coś by nawet na ciebie nie spojrzała...
-To do czego ona jest zdolna?
-To wariatka która niestety się nie leczy.
-Aha. Pewnie postraszyłeś ją policją?
-Nie
-To czym? Psem-Zaczęliśmy się śmiać
-Jak widzisz nie mam psa. powiedziałem jej parę słów i wyszedłem. A potem gdy wróciłem zawitał u mnie twój brat...
-Dalej już nie musisz opowiadać.-Wstałam i gdy zobaczyłam że on też zjadł, wzięłam naczynia by pomyć, może tak załagodzę tamtą sprawę...
-Nie musisz
-Ale chcę
-Ja już się nie gniewam za tamto....
-Spoko ale bez względu na wszystko, nalegam-Uległ i zrobiłam to co planowałam. Po wykonanych czynnościach, ładnie powiedziałam dobranoc, i poszłam spać gdyż nie miałam więcej sił na umycie się, jutro to zrobię.

///////////////// od autorki- Chciałam jeszcze podziękować za cierpliwość i pozdrowić, ucałować wszystkich czytelników, miłego dnia i miłej szkoły ;-)
Ps. Jeszcze chciałam powiedzieć żebyście komentowali i mówili co myślicie i co by tu zmienić a ja chętnie wysłucham oraz było by fajniej gdybyście przesyłali swoje blogi jak macie :-*
Ps2 xd. Dziękuje też za motywację mojej Saki kochanej :-*

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział XII

Obudziłam się a jego nie było...Trudno, nie obchodziło mnie to ponieważ mój brzuszek pragnął bym się nim zajęła a nie brunetem. Wstałam i poszłam najpierw do swojego pokoju by się odświeżyć i ubrać. Po czynnościach których planowałam, skierowałam się w stronę kuchni by coś zjeść, idąc słyszałam kłótnie, ale nie 2 osób, tylko 1 krzyczącą chyba do telefonu...Skradłam się do salonu by zobaczyć czy ten ktoś nie zwariował, po głosie poznałam że był to Itachi....On i kłótnia? Nieźle! Widziałam że rozmawia przez komórkę w głębi duszy powiedziałam Jest nie zwariował!!!! Nie to że jestem ciekawska, ale zastanawiam się z kim on się kłócił...On nie jest taki, a może się myliłam...?
-Nie dzwoń do mnie i nie pokazuj mi się na oczy!!!!-Rozłączył się. Ja widząc że się uspokaja, postanowiłam się wycofać i nie wtrącać się, lecz skoro podsłuchiwałam powinnam przeprosić....Nagle zaczęło burczeć mi w brzuchu
-Cholera!!!- Brunet słysząc to spojrzał w moją stronę, schowałam się, ale...nic to nie dało...
-Możesz wyjść...-No to już po mnie, co ja teraz zrobię? Przyznam się, po co kłamać nie ma sensu...
-Przepraszam...usłyszałam że krzyczysz i ....sam wiesz co dalej...-Nie chciało mi przejść przez gardło że podsłuchiwałam
-Nic się nie stało...a teraz możesz już zjeść-No tak, jestem głodna. posłuchałam się "rad" Czarnookiego i poszłam "w końcu" do kuchni zjeść. Zaglądnęłam do lodówki i dużo rzeczy nie było, ale zaraz zakupy były robione wczoraj, co jest?! No nic, musiałam sobie zrobić z tego co było.
-Jak zjesz jedziesz ze mną po zakupy? Bo też jestem zdziwiony "pustą" lodówką....-Czyli wychodzi na to że to nie on zeżarł wszystko...Sasuke? On też tyle nie jadł...Eh później śledztwo teraz trzeba coś przekąsić!!! Zrobiłam sobie proste kanapki z szynką, na nic więcej nie miałam ochoty, a nawet nie było...
-Zrobić ci herbatę ?-Zapytał ze spokojem
-Jak możesz...-Szczerze mówiąc nie miałam sił, nie wyspałam się czy co?
-Gomen za wczoraj....-Chyba sobie przypomniał co robił
-Nic się nie stało, zdarza się.-Na tym zakończyliśmy. Byłam znów zdziwiona bo znów jego brata nie było....Co on pracuje czy co? Ech guzik mnie to obchodzi...Dupek! Łasica podała mi Herbatę i jednocześnie ktoś zapukał do drzwi.
-Otworzę-Powiedział i poszedł. A ja sobie spokojnie jadłam i mam nadzieję że dokończę w spokoju...Słysząc krzyki jakiegoś znanego mi faceta pomyślałam tylko-Koniec spokoju-Po głosie "znów" domyśliłam się że to mój...
-Hej Saki
-Hej bracie...-Brat!-Co ty tu robisz?-Zapytałam i puki mogłam konsumowałam dalej.
-No jak to co? Odwiedzam siostrę i przyjaciela, nie można...?
-Nie no można ale...
-Ale co?
-Czy ty mnie nie kontrolujesz ?!
-Ja? Nie... Po co miałbym cię kontrolować...?! Ufam ci i....poza tym jest Itachi i Sasuke to dlaczego miałbym się bardzo zamartwiać.- Nie chciałam słuchać jego wymówek dlatego też nie odezwałam się i jadłam dalej. Jakoś mi nie szły kanapki, może nie byłam głodna?
-Kisame, nie musisz się martwić, jest w dobrych rękach...
-Wiem, wiem...a jak wam minął wczorajszy dzień?-Pierwsze co mi przyszło na myśl to pijany Itachi, Itach gej, słowa Sasuke....Cały dzień z wariatami
-Dobrze-Odpowiedzieliśmy równocześnie i spojrzeliśmy się na siebie.
-Hm....rozumiem.Tylko tyle? Nic więcej? Ech Czasami nie mogę go zrozumieć...-Przepraszam, ale muszę lecieć. Zobaczymy się kiedy indziej, narazie-Pożegnał się i wyszedł. Z Itachim patrzyliśmy się na siebie zdziwieni zachowaniem mego brata...Tak szybko wyszedł? Zawsze się zagadywał a teraz? To trochę podejrzane...Gdy skończyłam konsumować, umyłam po sobie i poszłam się przebrać do wyjścia. Otworzyłam szafę i nie wiedziałam w co się ubrać zawsze gdy miałam dylemat prosiłam kogoś o radę...Zapytać Itachiego? Wstydzę się a poza tym dziwna pogoda, jest ciepło ale i chłodny wiatr....jak tu się ubrać?Ech niby się przyjaźnimy ale wolę poczekać i zobaczyć czy to prawdziwa przyjaźń wtedy będę śmielsza. Wzięłam czarną bokserkę i krótkie dżinsowe spodenki, a co się będę! Gotowa zeszłam na dół i czekałam na Czarnookiego, nie musiałam długo bo już też schodził.
-Gotowa?
-A kac minął ?-Zdziwił się a ja  zaśmiałam się bo miał minę przezabawną.-Hai.-Wyszliśmy i wsiedliśmy do samochodu bruneta.

Nie było nas tylko półgodziny. Weszliśmy z zakupami do domu i zastał mnie i chyba nie tylko mnie SZOK!
Na kanapie siedziała jakaś dziewczyna mniej więcej w wieku Itachiego, długie czarne włosy, szczupła, czarne oczy......Kto to jest?
-Co ty tu robisz?!-Zasyczał do niej a ona się tylko zaśmiała
-Kochanie, coś ty taki nerwowy?-K-Kochanie...? To jego dziewczyna? Nie mówił że ma dziewczynę....Co tu jest grane?!
-Nie nazywaj mnie tak po pierwsze a po drugie wypierdalaj...-Bez żadnego litowania się powiedział prosto z mostu, i szczerze mówiąc cieszyłam się bo już jej nie lubiłam...zazdrosna jestem...?
-Oooo Itaś bo się pogniewamy...-Jaja sobie robi...
-Powiedziałem ci dziś już coś....nie chcę cię więcej wiedzieć!-To z nią rozmawiał, ale dalej nie wiem kim ona jest...? Spojrzała na mnie
-A któż to jest, bo chyba nie nowa dziewczyna...Sry zdradzasz mnie? Tak nie ładnie....-Mam ochotę jej pierdolnąć...
-Co cię to obchodzi, Nie jesteś już moją dziewczyną, więc proszę grzecznie wypierdalaj.-A więc to jego była....jak mógł być z taką suką?!
-Widzę że dziś nie masz ochoty na mą wizytę...Kiedy indziej się zobaczymy-Podeszła do niego i pocałowała w policzek, chciał chyba już coś powiedział ale sucz nie umożliwiła mu to. Gdy to zobaczyłam wewnątrz mnie paliło się, i jeszcze podchodziła do mnie, Wariatka! Złapała mnie z tyłu za włosy i szepnęła mi do ucha
-Zostaw go w spokoju, on jest mój...-Ona sobie ze mnie kpiła, nie pozwolę by ktoś tak sobie pogrywał ze mną. Szybko jej odpowiedziałam łapiąc ją jedną ręką za szyję i przyduszałam ją by poczuła że ze mną się nie zadziera
-Zapamiętaj to, NIE BĘDZIESZ MI MÓWIŁA CO MAM ROBIĆ!!!-Puściłam ją i ledwo co oddychała, chyba przesadziłam, nie no co ja mówię należało jej się! Złapała się za szyję i powiedziała
-Ja już pójdę i jeszcze tu wrócę obiecuję!-Wyszła, zostałam z brunetem sam na sam.
-Ja....przepraszam cię za nią....-Zaczął
-To twoja była?
-Tak.
-Nie to że jestem chamska ale jak mogłeś być z taką suką?
-Sam nie wiem....po prostu byłem zaślepiony.-Skończył i poszedł na górę a ja zostałam sama....
                                                                           Itachi
Cholera czemu ją zostawiłem?! Nie powinienem jej tak zostawiać bez słowa....Muszę się wrócić i przeprosić...Tak się nie robi ale musiałem po prostu od reagować bo jak zobaczyłem tę jehową babę to mi ciśnienie się podniosło...Znając ją to jeszcze nie koniec cyrku...i jeszcze miała czelność mnie cmokać, chyba zabiorę ją do psychiatry albo....do Kakashiego? Pasują do siebie, są tak podobni jak dwa łyse konie....Gdy skończyłem się denerwować w głowie, poszedłem szybko do Sakury. Ona jak gdyby nigdy nic rozpakowywała zakupy, no tak zostawiłem je i uciekłem jak ciota...podszedłem i zacząłem pomagać. Nic się nie odezwała a co miała powiedzieć skoro tak ją potraktowałem? Jezu zachowuję się jak kobieta w ciąży...
-Znów gomen....uciekłem jak idiota...
-Nic nie szkodzi, nie potrzebnie ruszałam temat
-Nie o to chodzi, po prostu to babsko wkurzyło mnie, pierwszy raz od tylu lat kobieta mnie zdenerwowała....
-Mogę się coś ciebie spytać?
-Jasne.
-Czy jak byliście razem...była taka sama?
-Nie, bynajmniej jak ja wtedy myślałem była miła i spokojna a potem okazało się że to dziwka...
-Zdradziła?
-I to nie z jednym...
-To...po co jej byłeś?
-Byłem jej zabawką i chciała mnie "zaliczyć"....
-Podła...ale i przebiegła.
-Hai....-Skończyliśmy rozpakowywać i każde z nas poszło w swoją stronę, ona do pokoju, ja do salonu.
                                                                             Sakura
Jaka bitches z niej....Pasowała by do mojego nauczyciela, podobni jak dwie krople wody oczywiście z charakteru. Nawet nie wiem jak ma na imię...I nie chcę wiedzieć! Im mniej wiem, tym lepiej śpię. Ale martwię się stanę bruneta, zimny, obojętny ale i wkurzony, mam nadzieję że więcej jej nie zobaczę...



Dzień minął troszkę spokojniej, tylko że co najdziwniejsze Sasuke dalej nie było, nawet na obiedzie, ale bynajmniej była cisza i spokój. Jest 18 a o 19 ma do mnie zadzwonić Ino, martwi się bo dawno nie gadałyśmy a po za tym nie ma mnie w szkole...Boże mam nadzieję że ona nie flirtuje z wychowawcą, jezu a jak się coś jej stanie? Ale ze mnie przyjaciółka powinnam się wcześniej martwić ale jak miałam to zrobić jak nie było kiedy....O nie, dla bezpieczeństwa mojej przyjaciółki muszę jej powiedzieć całą prawdę....ale jak ona zareaguje ? Czy mi uwierzy, a może po prostu uzna że jestem zazdrosna o nauczyciela...Po za tym obiecałam Kisame że nikomu o tym nie powiem, ale muszę ponieważ mojej przyjaciółce grozi to samo co mi czyli-niebezpieczeństwo! dziś umówię się z Ino żeby jutro się spotkać i wtedy powiem jej całą prawdę, tylko jak tego dokonać skoro cały czas jestem pilnowana? Jak powiem Itachiemu "muszę wyjść" to nie będzie tak śmiesznie...Cholera muszę za wszelką cenę się spotkać z Ino....Zaraz nie mogę się już spotkać z przyjaciółką? Najwyżej Itachi mnie podwiezie jak mi nie uwierzy! Tyle Się zamyśliłam że już była 18:27,wow. Do dziewiętnastej siedziałam i czekałam na telefon od Ino, nic więcej mnie nie obchodziło jak dźwięk mojej komórki i głos blondynki. Z tego czekania przysnęło mi się, i coś mnie obudziło. Spojrzałam na zegarek była 20
-O nie...-Szybko schwytałam Iphone'a i z szokiem spoglądałam 20 nie odebranych połączeń od Ino. Zastanawiałam się dlaczego ja nie słyszałam jak dzwoni? Odpowiedź szybko się znalazła gdy zobaczyłam że mam wyłączone dźwięki. Jak to możliwe ?! Szybko bez zastanowienia oddzwoniłam do niej. Nic.
-Inooooo odbierz proszę cięęęęęę-A jak się jej coś stało...
-Tak słucham
-Inoooooooooo?
-Tak, tak czemu krzyczysz....i czemu nie odbierałaś!!!???
-Heh spałam i miałam wyłączone dźwięki...
-Co się stało? Mów bo zaraz muszę iść do mamy bo już od 10 minut się drze...
-A tak. Możemy się jutro spotkać?
-Serio? Twój brat mówił że jesteś chora...-Więc dlatego się nie martwi...
-Już się lepiej czuję a po za tym....muszę z tobą porozmawiać poważnie
-To mów
-To nie jest rozmowa przez telefon....
-Ok, muszę kończyć, pa kochana
-Pa-Rozłączyła się. Ja nie przejmując się szybką ucieczką, szykowałam się do spania, ale zanim się położyłam, umyłam się i przebrałam. Mimo że spałam jestem dalej zmęczona, co się ze mną dzieje? Nic więcej nie myślałam i zasnęłam w objęciach morfeusza...

/////////Od autorki: W końcu mogłam napisać rozdział....Nie czuję dumy lecz czuję się lżej bo rozdział już jest :) mam nadzieję że nie znudzi was i będziecie chcieli więcej i więcej :) Pozdrawiam i gorąco całuję wszystkich czytelników oraz Saki, Angel. Pa :*

środa, 13 sierpnia 2014

DO CZYTELNIKÓW!!!!!!

Kochani przepraszam że tak długo mnie nie było, mój laptop sfiksował!!!!! Ale mogę obiecać że w tym tygodniu pojawi się nowy rozdział :) Mam nadzieję że wytrzymacie i poczekacie. Jeszcze raz Gomen. Pozdrawiam i całuję pa :*

środa, 30 lipca 2014

Rozdział XI

                                                                    Itachi
Była dopiero 8:34 a ja już jadłem sobie śniadanko, aż nagle wpadłem na genialny pomysł...Żeby Sakura czuła się lepiej u nas w domu, zrobię jej śniadanie...A Sasuke...może wykręcę jakiś kawał ? Nie no to nie w moim stylu....Ale po prostu mam ochotę komuś wywinąć żart....Jezu co się ze mną dzieje ? Z zamyślenia wyrwała mnie "moja ofiara"
-co ty tak wcześnie przesiadujesz ?
-Nie można-Bardziej burknąłem niż stwierdziłem, czyżbym bym zły?
-A tobie co? Ty i "bycie złym" to do ciebie nie pasuje....
-Za to do ciebie idealnie pasuje-Wstałem i zacząłem robić kanapki, oczywiście nie dla mnie.
-Jeszcze się nie najadłeś?-Zaczyna mnie irytować....Nie wiem czy nie wolałem tamtego Sasuke który wściekły wychodził bez słów....Ale chociaż nie jest agresywny.
-Może.
-Hm....To dla Sakury?-Czułem się jak na przesłuchaniu
-Przesłuchujesz mnie?!
-Nie, nie, po co się denerwujesz...
-Widzisz jak to jest...Ja też znosiłem te twoje fochy...
-Było mnie wyrzucić z domu!-Zdenerwował się lekko ale i posmutniał?Podszedłem do niego i go przytuliłem
-Jesteś moim bratem i zawsze będę cię wpierał, nie zależnie co się stanie.-Odsunąłem się od brata by spojrzeć w jego oczy...to co zobaczyłem wstrząsnęło mnie....on PŁAKAŁ! Odkąd rodzice nie żyją, nie płakał ani razu...może wcześniej powinienem mu to powiedzieć? Ech w tej chwili to nieważne
-Gomen....Itachi, nie powinienem tak się zachowywać...-Więc on ma słabość....jego słabością jestem ja?
-Nie twoja wina, nie płacz już-przestał, wziął kurtkę i wyszedł....Uraziłem go czy może zechciał zostać sam?  Skończyłem nad tym rozmyślać i zacząłem dokańczać kanapki. Gdy były gotowe aby dorobiłem herbatę bo czułem że Saki teraz się obudzi. Poszedłem zanieść jej śniadanie i moja intuicja się nie myliła. Siedziała na łóżku lekko zaspana. 
-Dzień dobry-Położyłem tacę z jedzeniem na jej szafkę która znajdowała się obok łóżka.
-Dzień....Nie musiałeś-Zarumieniła się
-Smacznego
-Dziękuje...-Gdy chciałem wyjść zatrzymała mnie-Poczekaj....chciałabym porozmawiać....
                                                           Sakura
Byłam zaskoczona i wdzięczna za śniadanie które mi zrobił Itachi. Chciał wyjść ale go zatrzymałam ponieważ chciałam z nim porozmawiać. Spojrzał na mnie wzrokiem pytającym
-Usiądź proszę-Zrobił czynność o którą poprosiłam.
-O co chodzi?
-Zapytam cię o coś a ty bądź ze mną szczery...
-Zawsze jestem szczery, mów
-Czy Kisame...On na pewno coś zrobił Kakashiemu i ty wiesz, co prawda?-Spojrzał na mnie zdziwiony i chwilę się zamyślił-Itachi...proszę pow-
-Tak, raczej tak a nawet jeśli to dobrze mu tak!
-Itachi....
-No co ? Skrzywdził cię, a nawet chciał! Nie jestem mściwy ani tym podobnym...ale kiedy ktoś bliski został skrzywdzony po prostu tak reaguje....-Spuścił głowę a ja się do niego przytuliłam, odwzajemnił.
-Wiem, on jest gnojem ale Kisame....jak mu się podniesie ciśnienie to on może go zabić!-Ścisnęłam dłoń na koszulce Łasicy
-Spokojnie, będzie dobrze on wie że ma siostrę i się opanuje, nie jest głupi.- ma rację
-Masz rację...-Odsunęłam się od niego i ponownie usiadłam.
-Zjedz spokojnie ja idę umyć po sobie.
-Hai.-Wyszedł a ja zaczęłam konsumować jedzenie. Przyznam że mi bardzo smakowało lecz zamiast się delektować myślałam tylko nad swoim bratem i nad tym-co on może zrobić...Poszłam po ciuchy i pod prysznic. Po odświeżeniu się zaczęłam kierować się w stronę kuchni by umyć naczynia. Po zmywaniu do domu wrócił Sasuke....tak wcześnie gdzieś wyszedł? 
-Wychodzę na chwilę-Oznajmił nam Itachi.
-Ok-Odpowiedziałam natomiast jego brat nic nie powiedział...Czyżby znów coś w niego strzeliło?! Właśnie w tej chwili zostałam sama z "porąbanym"....
                                                                   Sasuke
Hm...zostałem z nią sam na sam, lecz pewnie nie mam za dużo czasu, muszę coś już zacząć robić...
-Sakura....-Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Pokazałem ręką by usiadła na kanapie w salonie.
-O co chodzi?
-Chodzi o mojego brata...
-To znaczy ?
-Nie wiem czy na coś liczysz ale radze ci nie zakochuj się w nim lepiej....-Zacząłem mówić tajemniczo, cholera co ja robię chce...Chce zepsuć ich relacje? Itachi mówił że nie są razem ale i tak nie powinienem tego robić....nie wybaczy mi tego! 
-Zaraz, zaraz o co ci chodzi?! W ogóle skąd wiesz co mogę do niego czuć ?! Może nic nie czuję a nawet jeśli bym czuła nie twoja sprawa!-Warknęła na mnie.
-Chcę ci coś wytłumaczyć...bo....bo....
-No co?!
-Itachi jest gejem!!!-Cholera, co ja zrobiłem, brat mnie zabije...Sakury mina mówiła-WTF?! 
-Co ty pieprzysz ? Nie, ja nie mogę w to uwierzyć....najpierw jesteś zazdrosny że on mnie niby podrywa a teraz mówisz że jest....gejem?! Kłamiesz, nie wierzę ci!
-Gdyby nim nie był to już byście byli razem....
-A rozumiem, on musi być jak ty że nie może być przyjaźni tylko od razu miłość!-Wyszła z domu....Cholera miałem jej pilnować!
                                                                        Sakura
Nie mogłam w to uwierzyć....Itachi gejem?A jeżeli to prawda? Nie no jak mogę tak myśleć! Poczekam na niego i z nim porozmawiam i nie tylko o tym ale też o tym że jego brat znów zwariował! Siedziałam na tarasie i czekałam na Itachiego...
                                                                         Itachi
Wróciłem do domu i zauważyłem załamanego brata w salonie, siedział na kanapie
-Sasuke?-Spojrzał na mnie lecz nic nie powiedział-Hej co się stało?
-Sakura....
-Co?!
-Ona....uciekła, przeze mnie 
-Coś ty znowu do cholery zrobił?! Nawet mi nie odpowiadaj, sam ją znajdę-Przeszukałem całe mieszkanie i już miałem jechać w parę znanych miejsc ale coś mnie pokusiło by pójść na taras....nie pożałowałem! Zobaczyłem ją lekko załamaną i przerażoną
-Sakura?-Spojrzała na mnie....nie wiedziałam co powiedzieć aż w końcu wydusiła coś z siebie
-Możemy porozmawiać...?
-Ale co się stało??
-Nic, po prostu usiądź...-zrobiłem to o co mnie poprosiła i czekałem aż zacznie rozmowę.-Itachi....dlaczego mi na początku tego nie powiedziałeś ? Nie mam nic przeciwko takiemu czemuś ale sądzę że powinieneś mi jednak powiedzieć-Nie wiedziałem o co jej chodzi
-Ale o co ci chodzi?
-Nie musisz już udawać
-Ale czego?
-Sasuke mi już o wszystkim powiedział-Sasuke....Co on znowu zrobił? Chyba pożałuję dzisiejszych porannych słów jak to się okaże coś poważnego...
-Powiesz mi o czym?
-No o tym....że jesteś gejem.-Zatkało mnie....gejem? ona na serio to powiedziała? Czy to jakiś żart? Jezus Maria, obiecuję że tym razem nie będę lekki dla brata on oszalał!
-Słucham...? Gejem?? Jakim gejem, nie jestem żadnym gejem....Chyba nie wierzysz w to co mówisz...
-Itachi, nie musisz ukrywać że wolisz chłopców, nie mam nic przeciwko, dalej będziemy przyjaciółmi-Ona oszalała...
-Sakura naprawdę a nie jestem gejem, wolę dziewczyny, uwierz mi, mam ci to jakoś udowodnić ?
-To dlaczego Sasuke miałby kłamać? On się przecież zmienił...-No chyba nie do końca....
-Sakura...nie jestem gejem-zacząłem się śmiać bo to już było zabawne-Udowodnić ci to?
-W jaki sposób? 
-Pocałunkiem....Tylko w ten sposób ocenisz czy jestem gejem....
                                                                      Sakura
Pocałunkiem....zamurowało mnie, żaden gej nie pocałowałby dziewczyny...wierzyć mu na słowo czy na czyn? Szczerze mówiąc nie zepsuło by to naszej przyjaźni bo to tylko sprawdzający pocałunek....
-Sama nie wiem...powoli wierzę ci na słowo ale....zawsze jest jakieś ale a po za tym czy to nie zniszczyło by naszej przyjaźni ?
-Przyjaźń naszą zniszczy ale Sasuke...Już ja sobie z nim porozmawiam
-I ja też!-siedział naprzeciwko mnie i patrzył mi prosto w oczy. W końcu wstał i chyba czekał bym i ja to zrobiła więc tak zrobiłam...staliśmy blisko siebie i...pocałował mnie! Zesztywniałam ale nie wiedzieć czemu zaczęłam mu oddawać, robił to z taką namiętnością, miał takie słodkie usta, teraz wiem że nie jest GEJEM a jego brat...ZABIJĘ GO!!! Nie zwalnialiśmy tempa, całowaliśmy się z zwiększą pasją, ambicją i miłością? Tę scenę jak zwykle ktoś musiał przerwać i był to właśnie jego brat
-Sakura....Itachi....-Odskoczyliśmy momentalnie od siebie
-Heh widzisz ? Mówiłam że nie jest gejem....kłamałeś i teraz powiedz....dlaczego?-Stał jak wryty i chyba nie wiedział jak wyjść z tej kłopotliwej dla niego sytuacji....
-Nic nie powiesz?! No bracie, co jeszcze powiesz, że kim jestem ? Transwestytą ? Pedofilem czy co kurwa jeszcze powiesz?!-Wściekł się, wcale mu się nie dziwie ale nigdy nie widziałam takiego złego do tego do brata....w końcu!
-Ja....ja nie chciałem....to nie tak-Zaczął uciekać, Itachi chciał go gonić ale go zatrzymałam
-Nie warto...
-Sakura...ja przepraszam za ten pocałunek, nie powinienem ale co do brata to na pewno nie ujdzie mu to na sucho! 
-Itachi....nic się nie stało.... chciałeś udowodnić że nie jesteś gejem-Uśmiechnęłam się i puściłam mu perskie oczko. Odwzajemnił gest i poszedł zapewne do braciszka, ja się z nim policzę później....
                                                                         Itachi
Siedział i oglądał telewizor w salonie czy on żartuje ?! Zabrałem pilota i wyłączyłem mu telewizor, spojrzał się zły ale i zarazem przestraszony
-Wyjaśnisz mi w końcu może dlaczego to zrobiłeś?!
-Nie chce  tym rozmawiać...
-Albo mi wyjaśnisz co ci w padło do głowy albo...-
-Albo co?!-Byłem taki wściekły że już lepiej dla niego bym nie odpowiadał...Wyszedłem wściekły i poszedłem do baru....
                                                                        Sakura
Ostro się kłócili....lecz czas i na mnie. Sasuke chciał włączyć z powrotem telewizor ale mu to nie umożliwiłam
-No nie teraz ty....
-Mi musisz chyba wyjaśnić....okłamałeś mnie, dlaczego?
-Ty nie domyślasz się dlaczego....
-Oświeć mnie!
-Bo....bo cię dalej KOCHAM!!!!-Wstrząsnęło mnie....tym razem nie dam się nabrać
-Przestań, po prostu przestań pieprzyć !!!! Mam dosyć tych twoich  kłamstw....
-Ale ja nie na prawdę dalej cię kocham
-Tak jak kilka lat temu? Jak bzykałeś jakąś inną? Nie no wtedy to na prawdę kochałeś mnie ponad życie!
-Byłem pijany...
-To nie jest żadna wymówka, a po za tym....ja cie nie kocham!!-Po tych słowach wstał i ten dupek mnie pocałował....o nie kolego tak ze mną nie będzie. Odepchnęłam go i uderzyłam z "liścia"...Samotna łza mi poleciała i zaczęłam kierować się do swojego pokoju, nie zwracając co on robi....Zamknęłam się i zaczęłam płakać ponieważ wróciły dawne wspomnienia....

Była już 22 a Itachiego dalej nie było....zaczęłam się martwić...Dzwoniłam do niego ale nie odbierał....Poszłam się ubrać by go szukać i pierwsza myśl jaka mi przyszła to bar, on nie jest alkoholikiem ale faceci tak robią gdy są zdenerwowani...Byłam na miejscu, weszłam i szukałam bruneta, nigdzie go nie widziałam...Z tego co pamiętam on zawsze woli na końcu siedzieć. Poszłam i co zobaczyłam ? Itachiego pijanego....ciekawe ile wypił pewnie dużo bo taki facet jak on nie da się łatwo spić...
-Itachi...chodź do domu
-Nie chcę
-Proszę....nie możesz tak się zachowywać...
-Jestem dorosły-Ma rację....przysiadłam się do niego.
-Tak, masz rację ale ja cię proszę....
-Po co? Gdy go zobaczę nerwy mi pójdą....
-Obiecuję że przy tobie będę....Proszę chodź, martwię się o ciebie-Spojrzał mi głęboko w oczy i zaczął myśleć, tylko nad czym?
-Arigato-Wstał ale coś trochę dziwnie chodził więc wzięłam jego rękę by pomóc mu iść. Po 20 minutach doszliśmy do domu, pomogłam mu dojść do swojego pokoju
-Itachi jeżeli chcesz żebym z tobą została...powiedz, możesz na mnie liczyć.
-Już mi pomogłaś....
-To było mało a po za tym ty nie masz u mnie limitu!-Miałam dosyć i przejęłam inicjatywę, i wepchnęłam go do pokoju. Stał wryty i zdziwiony więc zaczęłam tłumaczyć
-Ludzie po alkoholu są zdolni do wszystkiego więc będę cię pilnowała, no chyba że chcesz zabić brata...
-Nie...Dziękuję-Uśmiechnęłam się i powiedziałam
-Dasz radę się wykąpać?
-Myślę że tak ale jak chcesz mi pomóc...-Uśmiechnął się szarmancko, na co ja się zarumieniłam
-Ty zboczku -Przejechałam palcem po jego klacie przybliżyłam go do siebie by powiedzieć mu coś na ucho
-Idę się wykąpać zaraz wracam, zrób to samo-wyszłam.

Wróciłam po półgodzinach a on spał chyba bo leżał na brzuchu i pochrapywał. Był w samych bokserkach...wyglądał sexy ale nie czas na takie duperele. położyłam się delikatnie na krawędzi łóżka i bawiłam się jego włosami. Po paru sekundach obudził się i przybliżył mnie do siebie a potem przytulił. Czułam jego mięśnie i tą jego woń.
-Jesteś wspaniała...-I zasnął znów. Podobało mi się jego zachowanie. Przez sen mruczał moje imię, a potem głaskał mnie przez co zasnęłam....

Od Autorki:
Jest rozdział....przepraszam że tak długo ciekaliście....Liczę że mi wybaczycie :) Chcę pozdrowić wszystkich czytelników i Siostrę Saki oraz Angel :D Całuję gorąco :*
PS. Obiecuję że następny rozdział będzie lepszy :)

czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział X

Obudziłam się i spojrzałam od razu na zegarek, który wskazywał 8:02. Eh co tak wcześnie ? Itachi dopiero przyjedzie o 10...Rozciągnęłam się leniwie i wstałam z łóżka. Wzięłam potrzebne rzeczy z szafy i poszłam do łazienki by się odświeżyć. Gdy zakończyłam czynności, ubrałam się i poszłam do kuchni coś zjeść. W pomieszczeniu był nie kto inny jak mój ukochany nisan.
-Już wstałaś?-Zapytał- Przecież Itachi przyjedzie dopiero o 10...
-A to nie mogę wstać wcześniej ?
-Nie no możesz ale nie lepiej skorzystać i lepiej się wyspać?
-Po pierwsze, nie a po drugie, muszę mieć czas na wyszykowanie się...
-A no tak! Zapomniałem że musisz być odpicować by lepiej przypodobać się Itachiemu...-Zaczął się pod nosem śmiać, co mnie automatycznie zażenowało jak i wkurzyło!
-Baka....
-Oj spokojnie nic mu nie powiem
-A niby o czym, przepraszam bardzo?!
-No jak to, widzę jak się na siebie patrzycie...
-No niby jak ? Mi się wydaje że jak na człowieka a co ty masz w głowie to już mnie to nie obchodzi!-zaczęłam krzyczeć jak "zbuntowana nastolatka", lecz potem uspokoiłam się i zaczęłam robić sobie śniadanie. Zwykłe kanapki z szynką i pomidorem gdyż nie miałam ochoty na co innego...Za to mój brat walnął sobie takie śniadanie jak dla konia, zrobił sobie chyba z 8 kanapek, energetyk, gdzie on to schowa ? I do tego jeszcze dwie spakowane kanapki, Gdzie on jedzie ?
-Jadłeś wczoraj kolacje ?
-Hm....a szczerze mówiąc, nie wiem-To wszystko jasne. Gdy zjadłam śniadanie, znów spojrzałam na zegarek i wskazywał  dziewiątą...szybka jestem, mam jeszcze godzinę, hm....Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku by sobie poleżeć i pomyśleć ale mój organizm zapragnął bym jeszcze się przespała...i tak zrobiłam...
                                                    Godzinę później.....
-Sakuraaaa!!!!-Słyszę że ktoś mnie woła...zdaje mi się że to był Kisame. Zaspana powoli wstaję lecz gdy zobaczyłam godzinę to o mało co bym się przewróciła...... była już 10!!! .....Przeczesałam szybko włosy i zeszłam na dół. Kogo zastałam na dole, wcale mnie nie zaskoczyło...był to Itachi uśmiechnięty od ucha do ucha, tylko czemu?
-Gomen....ja zaspałam i..
-Spokojnie, jesteś równą dziesiątą, a o tej godzinie się umawialiśmy, nieprawdaż ?-No tak!
-Ah, hai...-Dobrze że mnie Kisame zawołał, bo bym spała nie wiadomo ile...Będę musiała później podziękować!
-Hm...No to jedziemy ?
-Tak
-Idź do samochodu, jest otwarty a ja z Kisame weźmiemy twoje walizki
-Ale poradzę sobie
-Żadne ale-Wtrącił się Nisan-Ale zanim to zrobimy musimy porozmawiać....Jak będziesz ta u Uchihów to słuchaj się Itachiego, to znaczy w ważnych sprawach wiesz o co chodzi ?
-Hai, hai...
-Nom, to pa Siostra-Podszedł i mnie przytulił....szczerze mówiąc dawno nie czułam się nie przytulaliśmy szczerze i poczułam...smutek?Ale on przecież nie jedzie na wojnę !
-Pa...ale będziesz mnie odwiedzał ?
-Oczywiście, prawie codziennie-oderwał się ode mnie i się szeroko uśmiechnął
-To po co się żegnamy jakbyś miał zginąć?!
-Ech bo dawno się nie tuliliśmy, nie sądzisz? -Co za człowiek-A teraz idź do samochodu ja tu z Itachim muszę też poważnie porozmawiać...-Zabrzmiało to tajemniczo co on mu znów nagada ? Sądząc po Łasicy minie nie będzie to nic śmiesznego...Wyszłam i skierowałam się w kierunku auta Brunet. Wsiadłam i czekałam aż właściciel samochodu przyjdzie...

-Słuchaj stary, Sakura jest moim oczkiem w głowie, i proszę cię żeby jej włos z głowy nie spadł...i pilnuj też swojego braciszka bo po nim można się wiele spodziewać, jeżeli zrani Sakurę, to nogi z dupy mu powyrywam, a ty mu nie pomożesz!
-Uspokój się, będzie wszystko dobrze a co do Sasuke...Już z nim rozmawiałem i obiecał że nic jej nie zrobi, a jakby zrobił to jest to mój brat i ja bym się nim zajął, także bez nerwów...
-Przepraszam, po prostu boję się o nią....
-Nawet kropelka krwi jej nie poleci
-Rozumiem i jeszcze raz, dzięki stary, będę co jakiś czas odwiedzał was ale na pewno nie uda mi się codziennie
-Ok, może zanieśmy już te walizki bo pewnie Sakura się denerwuje...

Wypatrywałam przez szybę czy w ogóle oni wyszli czy dalej siedzą w domu ale nie było ich widać....Dopiero po jakiś pięciu minutach wszyli
-No na reszcie-powiedziałam sama do siebie gdyż to było irytujące tak sama siedzieć i nic nie robić. Czarnooki wsiadł do samochodu i zapiął pasy. Odpalił silnik i ruszył lecz nic się nie odezwał....Co ten Kisame mu powiedział? Czyżby go nastraszył ?
-Sakura
-Tak?
-Jakbyś miała jakiś problem na przykład z Sasuke albo z czymś innym...Powiedz mi-Z Sasuke to będę miała ciągłe problemy...
-Dobrze-Na tym zakończyła się nasza rozmowa i przez całą drogę jechaliśmy w ciszy. Dojechaliśmy, stresowałam się strasznie co było widać po moich trzęsących się dłoniach. Bałam się już w pierwszy dzień konfrontacji z bratem Itachiego.
-Nie denerwuj się nie masz czym a  po za tym rozmawiałem z Sasuke...-On to chyba czyta mi w myślach. Wysiedliśmy a w drzwiach stał pan "szanowny Sasuke" i patrzył się na mnie jak na rzeźbę. Gdy Itachi to zobaczył, spojrzał groźnie na swojego brata a ten drgnął i ruszył jak z nut.
-Hej Saki- Zatkało mnie, lecz nie tylko mnie. Łasica miała taką minę jakby całe życie przeleciało mu koło nosa, z resztą jak i mi.
-Co ty taki miły? Jaki haczyk ? A może Itachi cię przekupił ?
-Nikt mnie nie przekupił, nie mogę być dla ciebie miły ? Muszę zawsze krzyczeć i awanturować się?-W sumie ma rację ale i tak to jest podejrzane...
-Tak nagle zrozumiałeś...Niech będzie że wierze...
-Hej nie kłóćcie się-Wtrącił Itachi
-Ale to nie ja zacząłem...-Ha! Więc o to mu chodzi, chce mnie i Itachiego skłócić...Dupek! Nie uda mu się....nie pozwolę na to!
-Przepraszam...Nie powinnam tak się zachować-Obaj spojrzeli się na mnie jak na wariatkę...Sasuke zaczął pomagać w przenoszeniu MOICH Walizek....On się czegoś naćpał.
-Sakuro, pozwól że cię oprowadzę, Sasuke mógłbyś zająć się walizkami naszego gościa?
-Ależ oczywiście-Jego "nagła" poprawa zaczyna mnie lekko przerażać...Weszliśmy do ich domu i Itachi zaczął mnie oprowadzać, pokazał mi salon, kuchnię, jadalnie, siłownię, ogród, taras, pokój w którym były różne książki, i gdzie można było pracować, łazienkę chociaż i tak w swoim pokoju będę miała oddzielną...i wreszcie mój pokój. Znajdował się na samej górze, na końcu ostatnie drzwi. Weszliśmy do niego i muszę powiedzieć że jestem mile zaskoczona
-Piękny....-Miał on koloru niebieskiego ściany. Było podobnie jak w moim pokoju po lewej stronie łóżko a po prawej biurko. Na przeciwko Szafy a koło łóżka łazienka....Może tak naprawdę jestem u siebie?
-Mamy nadzieję że pokój się podoba, staraliśmy się-Powiedział z nikłym uśmiechem
-Jestem prze szczęśliwa....Jak na facetów wspaniała robota-Pochwaliłam jednego i drugiego, lecz tego ostatniego nie było przy tej rozmowie.
-To ja pójdę pomóc bratu a ty zapoznaj się z domem bo od dzisiaj, nasz dom jest też twoim domem-powiedział i poszedł, ja natomiast zrobiłam to co on polecił ale zaczęłam od swojego królestwa. Skierowałam się w stronę "mojej" łazienki i była bardzo czysta. Cieszyłam się że w tym domu mieszkają sami porządni faceci a nie "flejtuchy".  Gdy wszyłam do pokoju, zastałam moje walizki i Sasuke
-W czymś jeszcze pomóc?-Pomocny hm...więc chyba nie tylko przy bracie
-Nie...albo tak!
-Więc ?
-Powiedz mi coś ty taki inny?!
-Chcesz żebym był jak kiedyś?
-To zależy o które pytasz...-spojrzał na mnie z niezrozumiałą miną
-To znaczy?
-Stare"kiedyś"byłeś obojętny ale dla przyjaciół miły i troskliwy....a niedawne"kiedyś" byłeś zimny i agresywny....-Zaskoczyły go moje słowa, nie wiedział co powiedzieć, był trochę zasmucony prawdą dlatego chciał wyjść ale go ostatecznie zatrzymałam
-Poczekaj chwilę-stanął i stał tyłem w progu i czekał co chcę powiedzieć
-Przepraszam...-drgnął-Po prostu jestem zaskoczona twoją zmianą i bardzo się cieszę że się poprawiasz ale byłam przygotowana na kłótnie....dlatego tak się zachowałam...gomen-Zakończyłam gdyż nie miałam nic więcej do powiedzenia, za to on odwrócił się i stanął na przeciw mnie. Patrzył się głęboko w moje oczy i nagle....mnie przytulił? Dlaczego?
-To ja przepraszam....Nie powinienem robić ci awantur....Nie powinienem wtrącać się w twoje życie...Masz prawo już nie uważać mnie za przyjaciela...-Na te słowa coś pękło mi w sercu, dlaczego od razu wystawia naszą przyjaźń ??
-Nie chcę zrywać z tobą przyjaźni...Czasami trzeba się pokłócić ale to nie znaczy że od razu musimy posuwać się do takich kroków....Wybaczam ci.-Był i jest moim przyjacielem, nie wiem co strzeliło mu do głowy z tym zrywaniem naszej przyjaźni...choć przyznam że miałam czasem takie myśli ale to tylko z nerwów...- Wiesz co, chciałabym z tobą jeszcze poważnie porozmawiać lecz muszę parę spraw przemyśleć...
-Dobrze, to ja już pójdę, pa
-Pa- Wyszedł i zostałam sama. Zaczęłam się rozpakowywać i układać. Po skończeniu czynności położyłam się na łóżka aby rozmyślać...Dlaczego był taki agresywny a teraz spokojny ? Czy to przez swojego brata? Bo z tego co pamiętam zanim poznałam Itachiego było między nami wszystko dobrze...Czy on coś namieszał ? A może Sasuke był po prostu zazdrosny....Będę musiała porozmawiać i z jednym i drugim ale to już nie dziś. Wtem do pokoju wszedł wysoki czarnooki brunet i wyrwał mnie z rozmyślań
-Chcesz jechać na zakupy ? - Czy on zaproponował mi zakupy ? No co jak co ale faceci nie lubią z babami chodzić na sklepy...Idealny Facet!
-Jasne, tylko się przebiorę
-Ale tak też ładnie wyglądasz-Po tych słowach na twarzy wyskoczył mi nie pożądany rumieniec. Nie wiem czemu nie miałam sił na przebieranie się, posłuchałam Itachiego i od razu pojechaliśmy na zakupy... Po 2 godzinach wróciliśmy z pełnymi torbami jak i pełnymi humorami. Powiem że fajnie było, nawet lepiej niż z dziewczynami bo one tylko w kółko nawijają o facetach napotkanych a ja nie mam już ochoty rozmawiać o facetach....Zbrzydli mi, oprócz Itachiego....On jest inny, nie patrzy na dupy czy cycki lecz to co się ma w środku, czyli serce...A jeżeli chodzi o jego brata...Rozdział zamknięty! Nie ważne czy się zmienił czy też nie to co się stało kiedyś pogorszyło nasze relacje a nawet zerwaliśmy, i zostaliśmy tylko "przyjaciółmi"

Wróciłam do domu ale nie zastałam Sasuke...Dziwne o tej porze zawsze czekał na mnie. Obeszłam cały dom i nic krzyknęłam 
-Sasuke!-I nic. Po prostu go nie było...Siedziałam tak z półgodziny i do drzwi nagle zadzwonił dzwonek, myślałam że to on ale on by po prostu wszedł. Podeszłam i otworzyłam drzwi, było to Naruto przerażony jakby zobaczył ducha
-Wszystko w porządku ?
-On nie chciał....on był pijany, nie wiedział co robił-Nie wiedziałam o co mu chodzi. Pokazałam by wszedł do środka, zrobił to lecz nie uszedł daleko
-Usiądź
-Nie to ty lepiej usiądź-Zrobiłam tak jak prosił i wtedy on zrobił to samo, siadł koło mnie. Podał mi swój telefon
-Po co mi on ?
-Odtwórz-Spojrzałam na wyświetlacz i było to jakieś nagranie, więc odtworzyłam, lecz to co zobaczyłam....Załamało mnie! Na nim było Jak Sasuke posuwał jakąś panienkę, automatycznie zaczęły mi lecieć łzy, nie mogłam się opanować i zaczęłam krzyczeć dlaczego
-Sakura, on nie chciał
-Na tym nagraniu widać jak było mu dobrze!
-Ale
-Wyjdź!
-Sakura...
-Wyjdź-I w tej chwili do domu wszedł "bohater" filmiku. Rzuciłam się na niego i myślałam że go zabiję
-Ty draniu, ty śmieciu, pojebie, ty...Seksoholiku! Zaczęłam bić go a on nie wiedział o co mi chodzi
-Sakura uspokój się! Co się stało?
-Ty się jeszcze pytasz?!- Wzięłam wazon i chciałam mu roztłuc na głowie ale blondyn stojący obok mnie powstrzymał mnie i powiedział
-Ona wie...Pokazałem jej to...
-Ty idioto, po co żeś to zrobił?!
-Po co, po co ja ci dam po co! -Zaczęłam jeszcze głośniej krzyczeć-Wyjdź!
-Ale kochanie...
-Ja ci dam kochanie!-Przywaliłam mu z pięści i odleciał na drzwi...-Naruto...Zabierz go stąd...Niech zejdzie mi z oczu!-Naruto posłuchał moich próśb i tak zrobił...Zostałam sama, dosłownie sama...
Nie mogłam się wtedy pozbierać...Gdyby nie przyjaciele, prawdopodobnie popełniłabym samobójstwo... Poleciała mi jedna samotna łza...Itachi to zauważył, opuścił torby i mnie przytulił 
-Co się stało?
-Nic...
-Przecież widzę...
-Wspomnienia...wróciły-Przytulił mnie jeszcze mocniej
-To było kiedyś, teraz masz inne życie, i dbał o nie i nie wspominał tamtych złych czasów...-Czyli on zna tą historię ? Kisame czy Sasuke mu powiedział ? I jeden i drugi chyba. Dzień  minął dobrze, był obiad, dużo rozmawiałam z Itachim i dowiedziałam się o nim więcej. Czas na wieczór. Zeszłam na dół na kolację, skoro Itachi robił obiad, to ja zrobię kolację. Zrobiłam kilka kanapek tak żeby starczyło dla całej trójki choć tego trzeciego zabrakło ale cóż...Później zje. Zrobiłam z szynką, pomidorem, ogórkiem, sałatą i cebulą a do tego herbatę .Myślę że im zasmakuję.
-Itachi!-Zawołałam Bruneta by zjadł kolację
-Już idę-Zbiegł szybko i gdy zobaczył na stolę kolację zaniemówił- Nie musiałaś....-Zaskoczyłam go
-Siadaj i jedz!-Usiadł do stołu i zaczęliśmy konsumować.
-Hm...nie za dużo tych kanapek ? Ja tyle nie pomieszczę -Zaczął się śmiać
-Ale to też dla twojego brata-Zatkało go, ale też i zmazało że zapomniał o swoim braciszku
-Więc między wami...jest dobrze?-Wykorzystam tą sytuację do rozmowy o tym o czym chcę z nim pogadać
-Hai....lecz...moglibyśmy właśnie o nim porozmawiać ?-Spojrzał się trochę przerażony
-Oczywiście, coś przeskrobał?
-Nie, nie, chodzi oto czy wiesz może dlaczego on tak się zachowywał?
-Nie rozumiem
-No wiesz, zanim my się poznaliśmy miałam z nim dobre kontakty a kiedy się już poznaliśmy zaczął być agresywny może i nawet zazdrosny, czy wiesz coś o tym ? Wiesz może dlaczego ?-Jego mówiła wszystko wie coś ale nie powie bo nie może...panowała cisza i nerwowa atmosfera.
                                                                              Itachi
Co mam jej powiedzieć? Obiecałem Sasuke że nie powiem ale ona powinna o tym wiedzieć....Cholera no to jestem udupiony...
                                                                            Sakura
Myślał długo a ja czekałam na jakąkolwiek odpowiedz.
-Posłuchaj Sakura, to prawda wiem coś lecz nie powinienem wtrącać się miedzy wami, jeżeli chcesz coś wiedzieć to się go zapytaj a najlepiej porozmawiaj a jeżeli pójdzie coś nie tak to mi o tym powiedz, postaram się ci pomóc-Ma rację, ja też bym nie zdradziła brata....Wiec zostaje mi porozmawiać z Sasuke, lecz Itachi i tak mi pomógł...Mówiąc że coś jest na rzeczy. Po kolacji pozmywałam naczynia lecz talerz z kanapkami dla brata Itachiego został. Poszłam się wykąpać i położyć spać, gdyż byłam zmęczona. Leżałam już w łóżku i myślałam. Ech pierwszy dzień minął spoko, zobaczymy co się jutro wydarzy. Zasnęłam w objęciach morfeusza...
                                                                             Sasuke
Wróciłem do domu późno, była gdzieś tak 22...Światła były pogaszone więc zachowywałem się cicho by nikogo nie obudzić. Poszedłem do kuchni żeby coś zjeść a na stole już czekały kanapki...Itachi zawsze mi robił kolację jak mnie nie było, ja oczywiście odwzajemniałem tylko że te kanapki były jakieś inne....takie "bogate"?
-To Sakura je zrobiła i specjalnie dla ciebie zostawiła...-Powiedział mój brat który stał zapewne w cieniu i obserwował mój każdy ruch.....
-Sakura...Dla mnie?
-Tak, myślę że będą ci smakowały bo dla mnie były przepyszne-Wyszedł w końcu z cienia i popijał wodę którą pewnie sobie nalał. Poszedł do siebie a ja zacząłem jeść kanapki zrobione przez zielonooką i powiem szczerze że były znakomite, mam nadzieję że jeszcze nie raz spróbuję jedzenia jej roboty, choć nie powiem że Itachi też świetnie gotuje. Po tym jak zjadłem poszedłem do siebie się wykąpać. Lecz zanim puściłem wodę stałem i opierałem się o zimne kafelki myśląc o różowowłosej...Kiedy przestałem, zacząłem się kąpać i zajęło mi to z jakieś 20 minut. Po kąpaniu założyłem bokserki i wskoczyłem pod kołdrę gdyż nie było tak ciepło w nocy. Nim zasnąłem myślałem - Jak mogłem stracić taką wspaniałą kobietę ? I to jeszcze przez jakąś głupotę....hm...postanowione, będę o nią walczył!! Nawet jeżeli rywalem byłby mój brat, chyba że Sakura naprawdę nie będzie chciała już ze mną być...Zasnąłem w objęciach morfeusza....

/////////////////////Od autorki- Jest rozdział, krótszy od poprzedniego ale jest wszystko wyjaśnione w nim! :) Mam nadzieję że rozdział wam się podobał i przepraszam, byłby szybciej ale....skręciłam chyba rękę! :'( Ale myślę że kolejny rozdział dam radę napisać w miarę moich możliwości...:D Chciałabym pozdrowić Saki i  Angel  oraz moich kochanych czytelników, pozdrawiam i całuję :* <3  PS. Komentujcie i piszcie też co wam się nie podoba lub czego nie rozumiecie.
Wasza Angelina :3