niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział XIII

Zanim zaczniecie czytać rozdział....UWAGA!!!!!!
UWAGA- Zaczyna się szkoła jak wiecie i będę miała dużo nauki, ale to nie znaczy że zostawię mojego bloga, spokojnie :) Lecz chciałam zakomunikować że rozdziały będą pojawiać się regularnie co niedzielę :) Chyba że uda się wcześnie. Mam nadzieję że mnie zrozumiecie. Miłego czytania :)




-Sakura....Sakura.....SAKURA WSTAWAJ!!!!!-Krzyk mężczyzny postawił mnie do pionu, tylko że jak spojrzałam zaspanymi oczami kim okazał się tym "mężczyzną...." Zatkało mnie!
-Deidara? CO TY TU ROBISZ??!!-Podniosłam lekko głoś, no bo co tu jest grane, co robi Blondyn w mieszkaniu Uchihów, i do tego w "moim" pokoju?!
-Przyszedłem cię odwiedzić, nie można?
-Ale....skąd wiesz gdzie mieszkam i....Przecież nienawidzisz Uchihów, a co dopiero u nich jesteś?!
-Już mówiłem powód pobycia tutaj, a co do tego skąd wiem....twój brat mi powiedział.-A to papla a jeszcze niedawno mówił ,,Nikt nie będzie wiedział gdzie jesteś, tylko ty, ja, i bracia Uchiha...'' Czy jakoś tak...ale nieważne, obiecał i schrzanił !!!
-Rozumiem....A gdzie Itachi?
-Poszedł gdzieś, powiedział bym z tobą został jak już jestem.-Czyli znów "Focha" nie ma....Ech Czy ktoś za nim nadążył?-Sakura, wiedz że możesz na mnie liczyć...jesteśmy przecież przyjaciółmi, nikomu nie powiem obiecuje.-Taaa jeżeli będzie trzymał mordę na kłódkę jak mój brat to....źle się to skończy!
-Wiem...-Wpadłam na genialny plan!-Dei....
-Tak?
-Powiedziałeś mogę na ciebie liczyć....oczywiście nie chcę cię wykorzystać ale potrzebuję pomocy a Itachi na pewno mi nie pomoże...-Muszę go podpuszczać, bo on nienawidzi szczególnie Itachiego...
-Mów.
-No więc...Mógłbyś mnie podwieźć do Ino?-Miał troszkę zdziwioną minkę.
-A to on nie chce cię podwieźć ?
-Nie to że nie chce ale...Nie może. Musi mnie pilnować, nie dopuszczać do wyjścia samej, a ja muszę się pilnie spotkać z Ino....Więc jak? Pomożesz?-Chwile myślał aż w końcu coś zdecydował
-Pomogę!
-Świetnie !!!! Wiedziałam że jesteś wspaniały!-W nagrodę, pocałowałam go w POLICZEK po PRZYJACIELSKU, by sobie nic nie pomyślał, a on się na to zarumienił.
-To o której?
-Najlepiej jak najszybciej
-Ale jeżeli on zobaczy że cię nie ma, będę podejrzany i powie twojemu bratu.
-Hm....to po drodze zadzwonię do niego i powiem mu że jestem u Kisame, a potem zadzwonie szybko do Brata i powiem że przyjadę
-To może się udać....Chyba
-Nie pękaj-Szturchnęłam go w ramię.
-To się zbieraj, ja idę zobaczyć czy nie wrócił
-Ok-Kiedy poszedł, ja szybko się ubrałam i załatwiłam higieniczne sprawy, a potem poszłam wszamać jedzonko a dokładniej bułkę z dżemem jabłkowym, mmmm pycha! Podeszłam do chłopaka, był bardzo skupiony na obserwowaniu co było bardzo słodkie 
-I jak sytuacja w terenie, szeregowy-Chichotałam pod nosem a on złapał lekkiego focha, jak to Deidara.
-Bardzo śmieszne...hahaha-Zaczął się śmiać sam z siebie...Nie rozumiem już go.
-Gotowy ?
-Ja cały czas byłem gotowy, czekałem tylko na ciebie
-Dobra, nie ma czasu na gadki, jedziemy-Wyszliśmy i skierowaliśmy się do Blondyna auta. Wsiadając, Deidara walnął słowo którego tak nienawidziłam
-Tylko zapnij pasy MAŁA-Zagotowało się we mnie
-MAŁA to może być twoja pała!!!!! Ja jestem niska.-Powiedziałam to z dumą lecz nie jestem bardzo niska więc nie wiem o co mu chodzi...Może chciał mnie tylko zaczepić? Nieważne. Zadzwoniłam do Kisame najpierw bo Itachi jest sprytniejszy niż myślę. Zgodził się.
-Czas na Bruneta...-Usłyszałam 3 sygnały i dopiero odebrał, coś robi?
-Słucham
-Itachi, masz chwilę?
-Jasne, ale powiedz mi najpierw gdzie jesteś...-Cholera, już wrócił?!
-Eeee z Deidarą.....
-Słucham...?-Lekko się wkurzył...
-No bo ciebie nie było a ja chciałam pojechać do brata....gomen...
-A on o tym wie?
-Hai
-Dobrze....mogłaś mnie powiadomić, nie martwiłbym się tyle
-Przepraszam jeszcze raz....
-Ok, to narazie...Itachi!!!-Rozłączając się słyszałam....kobiecy krzyk, jęk?! Zabawiał się czy co? A może był u byłej? Nie wnikam...
-I co? 
-Wszystko załatwione.-Teraz aby się tylko modlić by plan wypalił....

Półgodziny później....

-To ja zaczekam w aucie
-Ok,jeszcze raz arigato...
-Idź, idź nie czas na przyjacielskie relacje-Puścił perskie oczko. Wyszłam i szybkim krokiem kierowałam się w stronę domu przyjaciółki. Był on ogromny i cały biały, oczywiście oprócz dachu. Za nim znajdował się taras, podwórko z basenem, wiem bo dużo razy byłam u niej. Zapukałam i otworzyła mi mama Ino,
-Słucham?
-Jest może Ino?
-Ach to ty się umawiałaś z nią? Proszę wejdź-Wskazała gestem ręki-Inooooo! Sakura przyszła-Słychać było tylko szybkie tupanie po schodach
-Saki? Chodź do mojego pokoju-Złapała mnie za rękę i kierowała choć nie wiem po co skoro znam jej dom na wylot...Dzisiaj jest jakiś dziwny dzień....Siedziałyśmy na balkonie w jej pokoju i patrzyła na mnie ciekawym i zniecierpliwionym wzrokiem
-No mów, chyba nie przyszłaś siedzieć i nic nie mówić
-Chodzi o to że....Najpierw zadam ci pytanie-Popatrzyła się dziwnym wzrokiem ale pokiwała znacząco
-Ok, pytaj
-Czy...łączy cię coś z Ka...to znaczy z wychowawcą ?-Zmarszczyła brwi i zaczęła się śmiać-To nie jest śmieszne...-z poważniała.
-Nie...to znaczy łączył ale od kiedy ty się w nim bujnęłaś...
-Nic do niego nie czuje!!
-Spokojnie, ok, ok, zrobił ci coś? Z resztą skoro ty go nie chcesz, ja go wezmę.
-Nie!
-Saki...Rozumiem, jesteś jeszcze o niego zazdrosna, spoko
-Nie o to chodzi...Chodzi o to że...-Gdy powiedziałam jej całą prawdę, nie mogła w to uwierzyć a potem chciała jechać do niego i powiedzieć mu co o tym myśli.
-To nie ma sensu Ino...Po za tym Kisame ma się tym zająć.....
-No ja myślę, zabiję dziada, przysięgam!!!!
-Mam do ciebie jedną prośbę...
-Mów.
-Nie mów o tym nikomu
-Nawet Naruto?
-Nikomu
-OK
-I jak coś...To byłam teraz u Kisame
-Dlaczego?
-Bo bez Itachiego czy Sasuke nie mogę się sama ruszać
-Hm....I dobrze, a...Jaki jest ten Itachi? Bo z tego co pamiętam podobał ci się-Zaczęła się uśmiechać w tym "swoim" stylu
-On mi się nie podobał....-Zarumieniłam się ale LEKKO!
-Ok, ok niech ci będzie, mów
-To najlepszy przyjaciel mojego brata, jest miły, sympatyczny czuły, no wiesz jak przyjaciel, albo brat...
-Tylko się nie zadurz
-Od razu muszę się zakochiwać ? To że go bardzo lubię i szanuje nic nie znaczy, koniec i kropka!
-Rozumiem, był pierwszy pocałunek?
-Taa, zaraz co?! Ty zgłupiałaś do reszty....ale i tak cię kocham-Zaczęłyśmy się śmiać jak za dawnych czasów lecz wszystko co dobre....szybko się kończy! Zaczął mi dzwonić telefon, Itachi...cholera
-Słucham?
-Gdzie jesteś?
-Już jadę-Rozłączył się, znów...Spojrzałam na zegarek i się załamałam
-Muszę już jechać
-Ok-Dałyśmy sobie po buziaku i ruszyłam do Deidary.
-Ileż można siedzieć? Prawie zasnąłem
-Gomen, gomen, jedź szybko-Jak na zawołanie, ruszył niczym formuła1. Po 30 minutach byliśmy, bez czekania na niego wparowałam do domu i pewien widok mnie tak przeraził że aż zesztywniałam....przede mną stał Itachi z...Moim BRATEM!!!!!
-I-Itachi? K-Kisame, c-cześć...-nie wiedziałam co powiedzieć. Deidara jak wszedł od razu zaczął gadać
-To moja wina...
-Wyjdź-Powiedział stanowczo brunet, wściekł się. Blondyn nie miał nic do gadania....
-Nigdy się tak na tobie nie zawiodłem jak dziś.!!!! Co ty sobie gówniaro myślałaś?! Martwiliśmy się a ty co? Cześć?!-Zaczął mój brat, i poszedł od razu ochłonąć, czas na łasicę....
-Dlaczego mnie okłamałaś ? Dlaczego nadużyłaś mojego zaufania? Zawiodłem się na tobie....-On mówił wciąż spokojnie
-Bo....nie pozwolilibyście mi pojechać do Ino....A musiałam jej powiedzieć całą prawdę jak jest...
-Słucham?!-Wtrącił się Kisame-Wypaplałaś się?! Jeszcze lepiej no nie mogę, no nie wytrzymam, trzymaj mnie Itachi
-Słucham?!-O nie tak nie będzie, teraz to on mnie wkurzył-To ty pierwszy się wypaplałeś Deidarze, i to bez mojej zgody, a Ino to moja przyjaciółka, ona jest dla mnie jak siostra, i ona ma o niczym wiedzieć?! Mi nie wolno a tobie tak?! To jest moja sprawa, nie twoja, więc się nią tak nie rządź!!!!!-Tu się zmarszczył
-Może i masz rację ale nie powinnaś nas okłamywać...
-Racja, ale nie miałam wyjścia....
-Muszę to wszystko przemyśleć...-wyszedł. Itachi wpatrywał się na mnie zamyślonym wzrokiem
-Zawsze się tak kłócicie ?
-Nie, to była pierwsza taka poważna kłótnia....
-Rozumiem...Następnym razem obgadaj takie rzeczy z kimś, nie rób niczego bezmyślnie-Wkurzył mnie, to nie było bezmyślne
-To nie było bezmyślne!
-Nie krzycz.
-Będę, co mi zrobisz?!
-Nic. Po prostu nie krzycz.
-Ja naprawdę chciałam tylko się spotkać z Ino...
-Po prostu obiecaj że nie odwalisz więcej takich numerów....
-Obiecuje-Po usłyszeniu tego co chciał odwrócił się i kierował się w stronę schód, a potem zapewne do pokoju. Po pięciu minutach stania, zrobiłam tak samo, i zaczęłam pisać z Ino. Opowiedziałam jej to co tu się działo i zaczęła mnie przepraszać, choć nie miała za co...Przez cały dzień nic nie robiłam jak tylko leżeć w łóżku i myśleć, co dalej, co jutro będzie... Ech lecz najbardziej mnie gryzie co u Kisame, i ta dzisiejsza akcja z Itachim i tajemniczą kobietą...Od tego myślenia zrobiłam się senna w końcu był już wieczór, więc najpierw pójdę zjeść nim pójdę spać. W kuchni zastałam Czarnookiego, oczywiście starszego. Przez cały czas gdy robiłam sobie kolację on cały czas gapił się na mnie...Jeść mu nie zrobię bo ma, więc co on chce? Z tych nerwów zapytałam się grzecznie i kulturalnie
-Czy coś nie tak?
-Nie, czemu pytasz?
-Bo czuję cały czas na sobie twój wzrok.
-Musiałem się zamyślić i zagapić po drodze.
-Aha.-Na tym skończyliśmy. usiadłam na przeciwko niego i gdy konsumowałam, cały czas się znów patrzył
-Teraz też się zagapiłeś?
-Nie.
-Więc co tym razem?
-Nic, nie mogę się na ciebie patrzyć?
-Hm....Wiesz, możesz, nie zabronię ci ale to może mnie krępuje ?-Uśmiechnął się, już mu minęło?-Mogę ci zadać pytanie?
-Tak
-Bo dziś za pierwszym razem jak się rozłączyłeś...przeszkodziłam ci bo słyszałam kobiecy głos....
-Zazdrosna?
-Co nie, nie, tylko chciałam zapytać czy nie przeszkodziłam...
-Pamiętasz tą walniętą co była u nas? Byłem u niej by powiedzieć by się odwaliła od nas...-Hm zabrzmiało to jakbyśmy byli parą...
-Aha, spoko. Jak myślisz, da sobie ona spokój?
-Zapewne nie, ale spokojnie tobie nic nie grozi, powiedziałem jej coś by nawet na ciebie nie spojrzała...
-To do czego ona jest zdolna?
-To wariatka która niestety się nie leczy.
-Aha. Pewnie postraszyłeś ją policją?
-Nie
-To czym? Psem-Zaczęliśmy się śmiać
-Jak widzisz nie mam psa. powiedziałem jej parę słów i wyszedłem. A potem gdy wróciłem zawitał u mnie twój brat...
-Dalej już nie musisz opowiadać.-Wstałam i gdy zobaczyłam że on też zjadł, wzięłam naczynia by pomyć, może tak załagodzę tamtą sprawę...
-Nie musisz
-Ale chcę
-Ja już się nie gniewam za tamto....
-Spoko ale bez względu na wszystko, nalegam-Uległ i zrobiłam to co planowałam. Po wykonanych czynnościach, ładnie powiedziałam dobranoc, i poszłam spać gdyż nie miałam więcej sił na umycie się, jutro to zrobię.

///////////////// od autorki- Chciałam jeszcze podziękować za cierpliwość i pozdrowić, ucałować wszystkich czytelników, miłego dnia i miłej szkoły ;-)
Ps. Jeszcze chciałam powiedzieć żebyście komentowali i mówili co myślicie i co by tu zmienić a ja chętnie wysłucham oraz było by fajniej gdybyście przesyłali swoje blogi jak macie :-*
Ps2 xd. Dziękuje też za motywację mojej Saki kochanej :-*

niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział XII

Obudziłam się a jego nie było...Trudno, nie obchodziło mnie to ponieważ mój brzuszek pragnął bym się nim zajęła a nie brunetem. Wstałam i poszłam najpierw do swojego pokoju by się odświeżyć i ubrać. Po czynnościach których planowałam, skierowałam się w stronę kuchni by coś zjeść, idąc słyszałam kłótnie, ale nie 2 osób, tylko 1 krzyczącą chyba do telefonu...Skradłam się do salonu by zobaczyć czy ten ktoś nie zwariował, po głosie poznałam że był to Itachi....On i kłótnia? Nieźle! Widziałam że rozmawia przez komórkę w głębi duszy powiedziałam Jest nie zwariował!!!! Nie to że jestem ciekawska, ale zastanawiam się z kim on się kłócił...On nie jest taki, a może się myliłam...?
-Nie dzwoń do mnie i nie pokazuj mi się na oczy!!!!-Rozłączył się. Ja widząc że się uspokaja, postanowiłam się wycofać i nie wtrącać się, lecz skoro podsłuchiwałam powinnam przeprosić....Nagle zaczęło burczeć mi w brzuchu
-Cholera!!!- Brunet słysząc to spojrzał w moją stronę, schowałam się, ale...nic to nie dało...
-Możesz wyjść...-No to już po mnie, co ja teraz zrobię? Przyznam się, po co kłamać nie ma sensu...
-Przepraszam...usłyszałam że krzyczysz i ....sam wiesz co dalej...-Nie chciało mi przejść przez gardło że podsłuchiwałam
-Nic się nie stało...a teraz możesz już zjeść-No tak, jestem głodna. posłuchałam się "rad" Czarnookiego i poszłam "w końcu" do kuchni zjeść. Zaglądnęłam do lodówki i dużo rzeczy nie było, ale zaraz zakupy były robione wczoraj, co jest?! No nic, musiałam sobie zrobić z tego co było.
-Jak zjesz jedziesz ze mną po zakupy? Bo też jestem zdziwiony "pustą" lodówką....-Czyli wychodzi na to że to nie on zeżarł wszystko...Sasuke? On też tyle nie jadł...Eh później śledztwo teraz trzeba coś przekąsić!!! Zrobiłam sobie proste kanapki z szynką, na nic więcej nie miałam ochoty, a nawet nie było...
-Zrobić ci herbatę ?-Zapytał ze spokojem
-Jak możesz...-Szczerze mówiąc nie miałam sił, nie wyspałam się czy co?
-Gomen za wczoraj....-Chyba sobie przypomniał co robił
-Nic się nie stało, zdarza się.-Na tym zakończyliśmy. Byłam znów zdziwiona bo znów jego brata nie było....Co on pracuje czy co? Ech guzik mnie to obchodzi...Dupek! Łasica podała mi Herbatę i jednocześnie ktoś zapukał do drzwi.
-Otworzę-Powiedział i poszedł. A ja sobie spokojnie jadłam i mam nadzieję że dokończę w spokoju...Słysząc krzyki jakiegoś znanego mi faceta pomyślałam tylko-Koniec spokoju-Po głosie "znów" domyśliłam się że to mój...
-Hej Saki
-Hej bracie...-Brat!-Co ty tu robisz?-Zapytałam i puki mogłam konsumowałam dalej.
-No jak to co? Odwiedzam siostrę i przyjaciela, nie można...?
-Nie no można ale...
-Ale co?
-Czy ty mnie nie kontrolujesz ?!
-Ja? Nie... Po co miałbym cię kontrolować...?! Ufam ci i....poza tym jest Itachi i Sasuke to dlaczego miałbym się bardzo zamartwiać.- Nie chciałam słuchać jego wymówek dlatego też nie odezwałam się i jadłam dalej. Jakoś mi nie szły kanapki, może nie byłam głodna?
-Kisame, nie musisz się martwić, jest w dobrych rękach...
-Wiem, wiem...a jak wam minął wczorajszy dzień?-Pierwsze co mi przyszło na myśl to pijany Itachi, Itach gej, słowa Sasuke....Cały dzień z wariatami
-Dobrze-Odpowiedzieliśmy równocześnie i spojrzeliśmy się na siebie.
-Hm....rozumiem.Tylko tyle? Nic więcej? Ech Czasami nie mogę go zrozumieć...-Przepraszam, ale muszę lecieć. Zobaczymy się kiedy indziej, narazie-Pożegnał się i wyszedł. Z Itachim patrzyliśmy się na siebie zdziwieni zachowaniem mego brata...Tak szybko wyszedł? Zawsze się zagadywał a teraz? To trochę podejrzane...Gdy skończyłam konsumować, umyłam po sobie i poszłam się przebrać do wyjścia. Otworzyłam szafę i nie wiedziałam w co się ubrać zawsze gdy miałam dylemat prosiłam kogoś o radę...Zapytać Itachiego? Wstydzę się a poza tym dziwna pogoda, jest ciepło ale i chłodny wiatr....jak tu się ubrać?Ech niby się przyjaźnimy ale wolę poczekać i zobaczyć czy to prawdziwa przyjaźń wtedy będę śmielsza. Wzięłam czarną bokserkę i krótkie dżinsowe spodenki, a co się będę! Gotowa zeszłam na dół i czekałam na Czarnookiego, nie musiałam długo bo już też schodził.
-Gotowa?
-A kac minął ?-Zdziwił się a ja  zaśmiałam się bo miał minę przezabawną.-Hai.-Wyszliśmy i wsiedliśmy do samochodu bruneta.

Nie było nas tylko półgodziny. Weszliśmy z zakupami do domu i zastał mnie i chyba nie tylko mnie SZOK!
Na kanapie siedziała jakaś dziewczyna mniej więcej w wieku Itachiego, długie czarne włosy, szczupła, czarne oczy......Kto to jest?
-Co ty tu robisz?!-Zasyczał do niej a ona się tylko zaśmiała
-Kochanie, coś ty taki nerwowy?-K-Kochanie...? To jego dziewczyna? Nie mówił że ma dziewczynę....Co tu jest grane?!
-Nie nazywaj mnie tak po pierwsze a po drugie wypierdalaj...-Bez żadnego litowania się powiedział prosto z mostu, i szczerze mówiąc cieszyłam się bo już jej nie lubiłam...zazdrosna jestem...?
-Oooo Itaś bo się pogniewamy...-Jaja sobie robi...
-Powiedziałem ci dziś już coś....nie chcę cię więcej wiedzieć!-To z nią rozmawiał, ale dalej nie wiem kim ona jest...? Spojrzała na mnie
-A któż to jest, bo chyba nie nowa dziewczyna...Sry zdradzasz mnie? Tak nie ładnie....-Mam ochotę jej pierdolnąć...
-Co cię to obchodzi, Nie jesteś już moją dziewczyną, więc proszę grzecznie wypierdalaj.-A więc to jego była....jak mógł być z taką suką?!
-Widzę że dziś nie masz ochoty na mą wizytę...Kiedy indziej się zobaczymy-Podeszła do niego i pocałowała w policzek, chciał chyba już coś powiedział ale sucz nie umożliwiła mu to. Gdy to zobaczyłam wewnątrz mnie paliło się, i jeszcze podchodziła do mnie, Wariatka! Złapała mnie z tyłu za włosy i szepnęła mi do ucha
-Zostaw go w spokoju, on jest mój...-Ona sobie ze mnie kpiła, nie pozwolę by ktoś tak sobie pogrywał ze mną. Szybko jej odpowiedziałam łapiąc ją jedną ręką za szyję i przyduszałam ją by poczuła że ze mną się nie zadziera
-Zapamiętaj to, NIE BĘDZIESZ MI MÓWIŁA CO MAM ROBIĆ!!!-Puściłam ją i ledwo co oddychała, chyba przesadziłam, nie no co ja mówię należało jej się! Złapała się za szyję i powiedziała
-Ja już pójdę i jeszcze tu wrócę obiecuję!-Wyszła, zostałam z brunetem sam na sam.
-Ja....przepraszam cię za nią....-Zaczął
-To twoja była?
-Tak.
-Nie to że jestem chamska ale jak mogłeś być z taką suką?
-Sam nie wiem....po prostu byłem zaślepiony.-Skończył i poszedł na górę a ja zostałam sama....
                                                                           Itachi
Cholera czemu ją zostawiłem?! Nie powinienem jej tak zostawiać bez słowa....Muszę się wrócić i przeprosić...Tak się nie robi ale musiałem po prostu od reagować bo jak zobaczyłem tę jehową babę to mi ciśnienie się podniosło...Znając ją to jeszcze nie koniec cyrku...i jeszcze miała czelność mnie cmokać, chyba zabiorę ją do psychiatry albo....do Kakashiego? Pasują do siebie, są tak podobni jak dwa łyse konie....Gdy skończyłem się denerwować w głowie, poszedłem szybko do Sakury. Ona jak gdyby nigdy nic rozpakowywała zakupy, no tak zostawiłem je i uciekłem jak ciota...podszedłem i zacząłem pomagać. Nic się nie odezwała a co miała powiedzieć skoro tak ją potraktowałem? Jezu zachowuję się jak kobieta w ciąży...
-Znów gomen....uciekłem jak idiota...
-Nic nie szkodzi, nie potrzebnie ruszałam temat
-Nie o to chodzi, po prostu to babsko wkurzyło mnie, pierwszy raz od tylu lat kobieta mnie zdenerwowała....
-Mogę się coś ciebie spytać?
-Jasne.
-Czy jak byliście razem...była taka sama?
-Nie, bynajmniej jak ja wtedy myślałem była miła i spokojna a potem okazało się że to dziwka...
-Zdradziła?
-I to nie z jednym...
-To...po co jej byłeś?
-Byłem jej zabawką i chciała mnie "zaliczyć"....
-Podła...ale i przebiegła.
-Hai....-Skończyliśmy rozpakowywać i każde z nas poszło w swoją stronę, ona do pokoju, ja do salonu.
                                                                             Sakura
Jaka bitches z niej....Pasowała by do mojego nauczyciela, podobni jak dwie krople wody oczywiście z charakteru. Nawet nie wiem jak ma na imię...I nie chcę wiedzieć! Im mniej wiem, tym lepiej śpię. Ale martwię się stanę bruneta, zimny, obojętny ale i wkurzony, mam nadzieję że więcej jej nie zobaczę...



Dzień minął troszkę spokojniej, tylko że co najdziwniejsze Sasuke dalej nie było, nawet na obiedzie, ale bynajmniej była cisza i spokój. Jest 18 a o 19 ma do mnie zadzwonić Ino, martwi się bo dawno nie gadałyśmy a po za tym nie ma mnie w szkole...Boże mam nadzieję że ona nie flirtuje z wychowawcą, jezu a jak się coś jej stanie? Ale ze mnie przyjaciółka powinnam się wcześniej martwić ale jak miałam to zrobić jak nie było kiedy....O nie, dla bezpieczeństwa mojej przyjaciółki muszę jej powiedzieć całą prawdę....ale jak ona zareaguje ? Czy mi uwierzy, a może po prostu uzna że jestem zazdrosna o nauczyciela...Po za tym obiecałam Kisame że nikomu o tym nie powiem, ale muszę ponieważ mojej przyjaciółce grozi to samo co mi czyli-niebezpieczeństwo! dziś umówię się z Ino żeby jutro się spotkać i wtedy powiem jej całą prawdę, tylko jak tego dokonać skoro cały czas jestem pilnowana? Jak powiem Itachiemu "muszę wyjść" to nie będzie tak śmiesznie...Cholera muszę za wszelką cenę się spotkać z Ino....Zaraz nie mogę się już spotkać z przyjaciółką? Najwyżej Itachi mnie podwiezie jak mi nie uwierzy! Tyle Się zamyśliłam że już była 18:27,wow. Do dziewiętnastej siedziałam i czekałam na telefon od Ino, nic więcej mnie nie obchodziło jak dźwięk mojej komórki i głos blondynki. Z tego czekania przysnęło mi się, i coś mnie obudziło. Spojrzałam na zegarek była 20
-O nie...-Szybko schwytałam Iphone'a i z szokiem spoglądałam 20 nie odebranych połączeń od Ino. Zastanawiałam się dlaczego ja nie słyszałam jak dzwoni? Odpowiedź szybko się znalazła gdy zobaczyłam że mam wyłączone dźwięki. Jak to możliwe ?! Szybko bez zastanowienia oddzwoniłam do niej. Nic.
-Inooooo odbierz proszę cięęęęęę-A jak się jej coś stało...
-Tak słucham
-Inoooooooooo?
-Tak, tak czemu krzyczysz....i czemu nie odbierałaś!!!???
-Heh spałam i miałam wyłączone dźwięki...
-Co się stało? Mów bo zaraz muszę iść do mamy bo już od 10 minut się drze...
-A tak. Możemy się jutro spotkać?
-Serio? Twój brat mówił że jesteś chora...-Więc dlatego się nie martwi...
-Już się lepiej czuję a po za tym....muszę z tobą porozmawiać poważnie
-To mów
-To nie jest rozmowa przez telefon....
-Ok, muszę kończyć, pa kochana
-Pa-Rozłączyła się. Ja nie przejmując się szybką ucieczką, szykowałam się do spania, ale zanim się położyłam, umyłam się i przebrałam. Mimo że spałam jestem dalej zmęczona, co się ze mną dzieje? Nic więcej nie myślałam i zasnęłam w objęciach morfeusza...

/////////Od autorki: W końcu mogłam napisać rozdział....Nie czuję dumy lecz czuję się lżej bo rozdział już jest :) mam nadzieję że nie znudzi was i będziecie chcieli więcej i więcej :) Pozdrawiam i gorąco całuję wszystkich czytelników oraz Saki, Angel. Pa :*

środa, 13 sierpnia 2014

DO CZYTELNIKÓW!!!!!!

Kochani przepraszam że tak długo mnie nie było, mój laptop sfiksował!!!!! Ale mogę obiecać że w tym tygodniu pojawi się nowy rozdział :) Mam nadzieję że wytrzymacie i poczekacie. Jeszcze raz Gomen. Pozdrawiam i całuję pa :*