niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział XIII

Zanim zaczniecie czytać rozdział....UWAGA!!!!!!
UWAGA- Zaczyna się szkoła jak wiecie i będę miała dużo nauki, ale to nie znaczy że zostawię mojego bloga, spokojnie :) Lecz chciałam zakomunikować że rozdziały będą pojawiać się regularnie co niedzielę :) Chyba że uda się wcześnie. Mam nadzieję że mnie zrozumiecie. Miłego czytania :)




-Sakura....Sakura.....SAKURA WSTAWAJ!!!!!-Krzyk mężczyzny postawił mnie do pionu, tylko że jak spojrzałam zaspanymi oczami kim okazał się tym "mężczyzną...." Zatkało mnie!
-Deidara? CO TY TU ROBISZ??!!-Podniosłam lekko głoś, no bo co tu jest grane, co robi Blondyn w mieszkaniu Uchihów, i do tego w "moim" pokoju?!
-Przyszedłem cię odwiedzić, nie można?
-Ale....skąd wiesz gdzie mieszkam i....Przecież nienawidzisz Uchihów, a co dopiero u nich jesteś?!
-Już mówiłem powód pobycia tutaj, a co do tego skąd wiem....twój brat mi powiedział.-A to papla a jeszcze niedawno mówił ,,Nikt nie będzie wiedział gdzie jesteś, tylko ty, ja, i bracia Uchiha...'' Czy jakoś tak...ale nieważne, obiecał i schrzanił !!!
-Rozumiem....A gdzie Itachi?
-Poszedł gdzieś, powiedział bym z tobą został jak już jestem.-Czyli znów "Focha" nie ma....Ech Czy ktoś za nim nadążył?-Sakura, wiedz że możesz na mnie liczyć...jesteśmy przecież przyjaciółmi, nikomu nie powiem obiecuje.-Taaa jeżeli będzie trzymał mordę na kłódkę jak mój brat to....źle się to skończy!
-Wiem...-Wpadłam na genialny plan!-Dei....
-Tak?
-Powiedziałeś mogę na ciebie liczyć....oczywiście nie chcę cię wykorzystać ale potrzebuję pomocy a Itachi na pewno mi nie pomoże...-Muszę go podpuszczać, bo on nienawidzi szczególnie Itachiego...
-Mów.
-No więc...Mógłbyś mnie podwieźć do Ino?-Miał troszkę zdziwioną minkę.
-A to on nie chce cię podwieźć ?
-Nie to że nie chce ale...Nie może. Musi mnie pilnować, nie dopuszczać do wyjścia samej, a ja muszę się pilnie spotkać z Ino....Więc jak? Pomożesz?-Chwile myślał aż w końcu coś zdecydował
-Pomogę!
-Świetnie !!!! Wiedziałam że jesteś wspaniały!-W nagrodę, pocałowałam go w POLICZEK po PRZYJACIELSKU, by sobie nic nie pomyślał, a on się na to zarumienił.
-To o której?
-Najlepiej jak najszybciej
-Ale jeżeli on zobaczy że cię nie ma, będę podejrzany i powie twojemu bratu.
-Hm....to po drodze zadzwonię do niego i powiem mu że jestem u Kisame, a potem zadzwonie szybko do Brata i powiem że przyjadę
-To może się udać....Chyba
-Nie pękaj-Szturchnęłam go w ramię.
-To się zbieraj, ja idę zobaczyć czy nie wrócił
-Ok-Kiedy poszedł, ja szybko się ubrałam i załatwiłam higieniczne sprawy, a potem poszłam wszamać jedzonko a dokładniej bułkę z dżemem jabłkowym, mmmm pycha! Podeszłam do chłopaka, był bardzo skupiony na obserwowaniu co było bardzo słodkie 
-I jak sytuacja w terenie, szeregowy-Chichotałam pod nosem a on złapał lekkiego focha, jak to Deidara.
-Bardzo śmieszne...hahaha-Zaczął się śmiać sam z siebie...Nie rozumiem już go.
-Gotowy ?
-Ja cały czas byłem gotowy, czekałem tylko na ciebie
-Dobra, nie ma czasu na gadki, jedziemy-Wyszliśmy i skierowaliśmy się do Blondyna auta. Wsiadając, Deidara walnął słowo którego tak nienawidziłam
-Tylko zapnij pasy MAŁA-Zagotowało się we mnie
-MAŁA to może być twoja pała!!!!! Ja jestem niska.-Powiedziałam to z dumą lecz nie jestem bardzo niska więc nie wiem o co mu chodzi...Może chciał mnie tylko zaczepić? Nieważne. Zadzwoniłam do Kisame najpierw bo Itachi jest sprytniejszy niż myślę. Zgodził się.
-Czas na Bruneta...-Usłyszałam 3 sygnały i dopiero odebrał, coś robi?
-Słucham
-Itachi, masz chwilę?
-Jasne, ale powiedz mi najpierw gdzie jesteś...-Cholera, już wrócił?!
-Eeee z Deidarą.....
-Słucham...?-Lekko się wkurzył...
-No bo ciebie nie było a ja chciałam pojechać do brata....gomen...
-A on o tym wie?
-Hai
-Dobrze....mogłaś mnie powiadomić, nie martwiłbym się tyle
-Przepraszam jeszcze raz....
-Ok, to narazie...Itachi!!!-Rozłączając się słyszałam....kobiecy krzyk, jęk?! Zabawiał się czy co? A może był u byłej? Nie wnikam...
-I co? 
-Wszystko załatwione.-Teraz aby się tylko modlić by plan wypalił....

Półgodziny później....

-To ja zaczekam w aucie
-Ok,jeszcze raz arigato...
-Idź, idź nie czas na przyjacielskie relacje-Puścił perskie oczko. Wyszłam i szybkim krokiem kierowałam się w stronę domu przyjaciółki. Był on ogromny i cały biały, oczywiście oprócz dachu. Za nim znajdował się taras, podwórko z basenem, wiem bo dużo razy byłam u niej. Zapukałam i otworzyła mi mama Ino,
-Słucham?
-Jest może Ino?
-Ach to ty się umawiałaś z nią? Proszę wejdź-Wskazała gestem ręki-Inooooo! Sakura przyszła-Słychać było tylko szybkie tupanie po schodach
-Saki? Chodź do mojego pokoju-Złapała mnie za rękę i kierowała choć nie wiem po co skoro znam jej dom na wylot...Dzisiaj jest jakiś dziwny dzień....Siedziałyśmy na balkonie w jej pokoju i patrzyła na mnie ciekawym i zniecierpliwionym wzrokiem
-No mów, chyba nie przyszłaś siedzieć i nic nie mówić
-Chodzi o to że....Najpierw zadam ci pytanie-Popatrzyła się dziwnym wzrokiem ale pokiwała znacząco
-Ok, pytaj
-Czy...łączy cię coś z Ka...to znaczy z wychowawcą ?-Zmarszczyła brwi i zaczęła się śmiać-To nie jest śmieszne...-z poważniała.
-Nie...to znaczy łączył ale od kiedy ty się w nim bujnęłaś...
-Nic do niego nie czuje!!
-Spokojnie, ok, ok, zrobił ci coś? Z resztą skoro ty go nie chcesz, ja go wezmę.
-Nie!
-Saki...Rozumiem, jesteś jeszcze o niego zazdrosna, spoko
-Nie o to chodzi...Chodzi o to że...-Gdy powiedziałam jej całą prawdę, nie mogła w to uwierzyć a potem chciała jechać do niego i powiedzieć mu co o tym myśli.
-To nie ma sensu Ino...Po za tym Kisame ma się tym zająć.....
-No ja myślę, zabiję dziada, przysięgam!!!!
-Mam do ciebie jedną prośbę...
-Mów.
-Nie mów o tym nikomu
-Nawet Naruto?
-Nikomu
-OK
-I jak coś...To byłam teraz u Kisame
-Dlaczego?
-Bo bez Itachiego czy Sasuke nie mogę się sama ruszać
-Hm....I dobrze, a...Jaki jest ten Itachi? Bo z tego co pamiętam podobał ci się-Zaczęła się uśmiechać w tym "swoim" stylu
-On mi się nie podobał....-Zarumieniłam się ale LEKKO!
-Ok, ok niech ci będzie, mów
-To najlepszy przyjaciel mojego brata, jest miły, sympatyczny czuły, no wiesz jak przyjaciel, albo brat...
-Tylko się nie zadurz
-Od razu muszę się zakochiwać ? To że go bardzo lubię i szanuje nic nie znaczy, koniec i kropka!
-Rozumiem, był pierwszy pocałunek?
-Taa, zaraz co?! Ty zgłupiałaś do reszty....ale i tak cię kocham-Zaczęłyśmy się śmiać jak za dawnych czasów lecz wszystko co dobre....szybko się kończy! Zaczął mi dzwonić telefon, Itachi...cholera
-Słucham?
-Gdzie jesteś?
-Już jadę-Rozłączył się, znów...Spojrzałam na zegarek i się załamałam
-Muszę już jechać
-Ok-Dałyśmy sobie po buziaku i ruszyłam do Deidary.
-Ileż można siedzieć? Prawie zasnąłem
-Gomen, gomen, jedź szybko-Jak na zawołanie, ruszył niczym formuła1. Po 30 minutach byliśmy, bez czekania na niego wparowałam do domu i pewien widok mnie tak przeraził że aż zesztywniałam....przede mną stał Itachi z...Moim BRATEM!!!!!
-I-Itachi? K-Kisame, c-cześć...-nie wiedziałam co powiedzieć. Deidara jak wszedł od razu zaczął gadać
-To moja wina...
-Wyjdź-Powiedział stanowczo brunet, wściekł się. Blondyn nie miał nic do gadania....
-Nigdy się tak na tobie nie zawiodłem jak dziś.!!!! Co ty sobie gówniaro myślałaś?! Martwiliśmy się a ty co? Cześć?!-Zaczął mój brat, i poszedł od razu ochłonąć, czas na łasicę....
-Dlaczego mnie okłamałaś ? Dlaczego nadużyłaś mojego zaufania? Zawiodłem się na tobie....-On mówił wciąż spokojnie
-Bo....nie pozwolilibyście mi pojechać do Ino....A musiałam jej powiedzieć całą prawdę jak jest...
-Słucham?!-Wtrącił się Kisame-Wypaplałaś się?! Jeszcze lepiej no nie mogę, no nie wytrzymam, trzymaj mnie Itachi
-Słucham?!-O nie tak nie będzie, teraz to on mnie wkurzył-To ty pierwszy się wypaplałeś Deidarze, i to bez mojej zgody, a Ino to moja przyjaciółka, ona jest dla mnie jak siostra, i ona ma o niczym wiedzieć?! Mi nie wolno a tobie tak?! To jest moja sprawa, nie twoja, więc się nią tak nie rządź!!!!!-Tu się zmarszczył
-Może i masz rację ale nie powinnaś nas okłamywać...
-Racja, ale nie miałam wyjścia....
-Muszę to wszystko przemyśleć...-wyszedł. Itachi wpatrywał się na mnie zamyślonym wzrokiem
-Zawsze się tak kłócicie ?
-Nie, to była pierwsza taka poważna kłótnia....
-Rozumiem...Następnym razem obgadaj takie rzeczy z kimś, nie rób niczego bezmyślnie-Wkurzył mnie, to nie było bezmyślne
-To nie było bezmyślne!
-Nie krzycz.
-Będę, co mi zrobisz?!
-Nic. Po prostu nie krzycz.
-Ja naprawdę chciałam tylko się spotkać z Ino...
-Po prostu obiecaj że nie odwalisz więcej takich numerów....
-Obiecuje-Po usłyszeniu tego co chciał odwrócił się i kierował się w stronę schód, a potem zapewne do pokoju. Po pięciu minutach stania, zrobiłam tak samo, i zaczęłam pisać z Ino. Opowiedziałam jej to co tu się działo i zaczęła mnie przepraszać, choć nie miała za co...Przez cały dzień nic nie robiłam jak tylko leżeć w łóżku i myśleć, co dalej, co jutro będzie... Ech lecz najbardziej mnie gryzie co u Kisame, i ta dzisiejsza akcja z Itachim i tajemniczą kobietą...Od tego myślenia zrobiłam się senna w końcu był już wieczór, więc najpierw pójdę zjeść nim pójdę spać. W kuchni zastałam Czarnookiego, oczywiście starszego. Przez cały czas gdy robiłam sobie kolację on cały czas gapił się na mnie...Jeść mu nie zrobię bo ma, więc co on chce? Z tych nerwów zapytałam się grzecznie i kulturalnie
-Czy coś nie tak?
-Nie, czemu pytasz?
-Bo czuję cały czas na sobie twój wzrok.
-Musiałem się zamyślić i zagapić po drodze.
-Aha.-Na tym skończyliśmy. usiadłam na przeciwko niego i gdy konsumowałam, cały czas się znów patrzył
-Teraz też się zagapiłeś?
-Nie.
-Więc co tym razem?
-Nic, nie mogę się na ciebie patrzyć?
-Hm....Wiesz, możesz, nie zabronię ci ale to może mnie krępuje ?-Uśmiechnął się, już mu minęło?-Mogę ci zadać pytanie?
-Tak
-Bo dziś za pierwszym razem jak się rozłączyłeś...przeszkodziłam ci bo słyszałam kobiecy głos....
-Zazdrosna?
-Co nie, nie, tylko chciałam zapytać czy nie przeszkodziłam...
-Pamiętasz tą walniętą co była u nas? Byłem u niej by powiedzieć by się odwaliła od nas...-Hm zabrzmiało to jakbyśmy byli parą...
-Aha, spoko. Jak myślisz, da sobie ona spokój?
-Zapewne nie, ale spokojnie tobie nic nie grozi, powiedziałem jej coś by nawet na ciebie nie spojrzała...
-To do czego ona jest zdolna?
-To wariatka która niestety się nie leczy.
-Aha. Pewnie postraszyłeś ją policją?
-Nie
-To czym? Psem-Zaczęliśmy się śmiać
-Jak widzisz nie mam psa. powiedziałem jej parę słów i wyszedłem. A potem gdy wróciłem zawitał u mnie twój brat...
-Dalej już nie musisz opowiadać.-Wstałam i gdy zobaczyłam że on też zjadł, wzięłam naczynia by pomyć, może tak załagodzę tamtą sprawę...
-Nie musisz
-Ale chcę
-Ja już się nie gniewam za tamto....
-Spoko ale bez względu na wszystko, nalegam-Uległ i zrobiłam to co planowałam. Po wykonanych czynnościach, ładnie powiedziałam dobranoc, i poszłam spać gdyż nie miałam więcej sił na umycie się, jutro to zrobię.

///////////////// od autorki- Chciałam jeszcze podziękować za cierpliwość i pozdrowić, ucałować wszystkich czytelników, miłego dnia i miłej szkoły ;-)
Ps. Jeszcze chciałam powiedzieć żebyście komentowali i mówili co myślicie i co by tu zmienić a ja chętnie wysłucham oraz było by fajniej gdybyście przesyłali swoje blogi jak macie :-*
Ps2 xd. Dziękuje też za motywację mojej Saki kochanej :-*

2 komentarze:

  1. Łohohoho. Czytałam ten rozdział z bananem na twarzy xD było tu mnóstwo humoru, który mi sie udzielił :) akcja z Deidara była kosmiczna *O* jestem pod wrażeniem. Wszystko świetnie rozegrane i poważnie zaczynasz pisać coraz lepiej. Te pozdrowienia w PS2 to mam nadzieję, że dla mnie ^.^ przepraszam że tak późno piszę ale laptop mi całkowicie siadł i pisze z telefonu. Dlaczego nie ma ciebie na GG? Smutam bo tęsknię.
    Mam nadzieje ze wkrotce pojawi sie kolejna notka bo akcja sie rozwija.
    pozdrawiam i przepraszam ze tak krótko ale na telefonie ciężej sie pisze.
    ale rozdzial jest mega!!!!
    papapapapatki

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh dziękuję i no przecież możesz do mnie pisać na gg....odpiszę ! :-)

    OdpowiedzUsuń