czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział X

Obudziłam się i spojrzałam od razu na zegarek, który wskazywał 8:02. Eh co tak wcześnie ? Itachi dopiero przyjedzie o 10...Rozciągnęłam się leniwie i wstałam z łóżka. Wzięłam potrzebne rzeczy z szafy i poszłam do łazienki by się odświeżyć. Gdy zakończyłam czynności, ubrałam się i poszłam do kuchni coś zjeść. W pomieszczeniu był nie kto inny jak mój ukochany nisan.
-Już wstałaś?-Zapytał- Przecież Itachi przyjedzie dopiero o 10...
-A to nie mogę wstać wcześniej ?
-Nie no możesz ale nie lepiej skorzystać i lepiej się wyspać?
-Po pierwsze, nie a po drugie, muszę mieć czas na wyszykowanie się...
-A no tak! Zapomniałem że musisz być odpicować by lepiej przypodobać się Itachiemu...-Zaczął się pod nosem śmiać, co mnie automatycznie zażenowało jak i wkurzyło!
-Baka....
-Oj spokojnie nic mu nie powiem
-A niby o czym, przepraszam bardzo?!
-No jak to, widzę jak się na siebie patrzycie...
-No niby jak ? Mi się wydaje że jak na człowieka a co ty masz w głowie to już mnie to nie obchodzi!-zaczęłam krzyczeć jak "zbuntowana nastolatka", lecz potem uspokoiłam się i zaczęłam robić sobie śniadanie. Zwykłe kanapki z szynką i pomidorem gdyż nie miałam ochoty na co innego...Za to mój brat walnął sobie takie śniadanie jak dla konia, zrobił sobie chyba z 8 kanapek, energetyk, gdzie on to schowa ? I do tego jeszcze dwie spakowane kanapki, Gdzie on jedzie ?
-Jadłeś wczoraj kolacje ?
-Hm....a szczerze mówiąc, nie wiem-To wszystko jasne. Gdy zjadłam śniadanie, znów spojrzałam na zegarek i wskazywał  dziewiątą...szybka jestem, mam jeszcze godzinę, hm....Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku by sobie poleżeć i pomyśleć ale mój organizm zapragnął bym jeszcze się przespała...i tak zrobiłam...
                                                    Godzinę później.....
-Sakuraaaa!!!!-Słyszę że ktoś mnie woła...zdaje mi się że to był Kisame. Zaspana powoli wstaję lecz gdy zobaczyłam godzinę to o mało co bym się przewróciła...... była już 10!!! .....Przeczesałam szybko włosy i zeszłam na dół. Kogo zastałam na dole, wcale mnie nie zaskoczyło...był to Itachi uśmiechnięty od ucha do ucha, tylko czemu?
-Gomen....ja zaspałam i..
-Spokojnie, jesteś równą dziesiątą, a o tej godzinie się umawialiśmy, nieprawdaż ?-No tak!
-Ah, hai...-Dobrze że mnie Kisame zawołał, bo bym spała nie wiadomo ile...Będę musiała później podziękować!
-Hm...No to jedziemy ?
-Tak
-Idź do samochodu, jest otwarty a ja z Kisame weźmiemy twoje walizki
-Ale poradzę sobie
-Żadne ale-Wtrącił się Nisan-Ale zanim to zrobimy musimy porozmawiać....Jak będziesz ta u Uchihów to słuchaj się Itachiego, to znaczy w ważnych sprawach wiesz o co chodzi ?
-Hai, hai...
-Nom, to pa Siostra-Podszedł i mnie przytulił....szczerze mówiąc dawno nie czułam się nie przytulaliśmy szczerze i poczułam...smutek?Ale on przecież nie jedzie na wojnę !
-Pa...ale będziesz mnie odwiedzał ?
-Oczywiście, prawie codziennie-oderwał się ode mnie i się szeroko uśmiechnął
-To po co się żegnamy jakbyś miał zginąć?!
-Ech bo dawno się nie tuliliśmy, nie sądzisz? -Co za człowiek-A teraz idź do samochodu ja tu z Itachim muszę też poważnie porozmawiać...-Zabrzmiało to tajemniczo co on mu znów nagada ? Sądząc po Łasicy minie nie będzie to nic śmiesznego...Wyszłam i skierowałam się w kierunku auta Brunet. Wsiadłam i czekałam aż właściciel samochodu przyjdzie...

-Słuchaj stary, Sakura jest moim oczkiem w głowie, i proszę cię żeby jej włos z głowy nie spadł...i pilnuj też swojego braciszka bo po nim można się wiele spodziewać, jeżeli zrani Sakurę, to nogi z dupy mu powyrywam, a ty mu nie pomożesz!
-Uspokój się, będzie wszystko dobrze a co do Sasuke...Już z nim rozmawiałem i obiecał że nic jej nie zrobi, a jakby zrobił to jest to mój brat i ja bym się nim zajął, także bez nerwów...
-Przepraszam, po prostu boję się o nią....
-Nawet kropelka krwi jej nie poleci
-Rozumiem i jeszcze raz, dzięki stary, będę co jakiś czas odwiedzał was ale na pewno nie uda mi się codziennie
-Ok, może zanieśmy już te walizki bo pewnie Sakura się denerwuje...

Wypatrywałam przez szybę czy w ogóle oni wyszli czy dalej siedzą w domu ale nie było ich widać....Dopiero po jakiś pięciu minutach wszyli
-No na reszcie-powiedziałam sama do siebie gdyż to było irytujące tak sama siedzieć i nic nie robić. Czarnooki wsiadł do samochodu i zapiął pasy. Odpalił silnik i ruszył lecz nic się nie odezwał....Co ten Kisame mu powiedział? Czyżby go nastraszył ?
-Sakura
-Tak?
-Jakbyś miała jakiś problem na przykład z Sasuke albo z czymś innym...Powiedz mi-Z Sasuke to będę miała ciągłe problemy...
-Dobrze-Na tym zakończyła się nasza rozmowa i przez całą drogę jechaliśmy w ciszy. Dojechaliśmy, stresowałam się strasznie co było widać po moich trzęsących się dłoniach. Bałam się już w pierwszy dzień konfrontacji z bratem Itachiego.
-Nie denerwuj się nie masz czym a  po za tym rozmawiałem z Sasuke...-On to chyba czyta mi w myślach. Wysiedliśmy a w drzwiach stał pan "szanowny Sasuke" i patrzył się na mnie jak na rzeźbę. Gdy Itachi to zobaczył, spojrzał groźnie na swojego brata a ten drgnął i ruszył jak z nut.
-Hej Saki- Zatkało mnie, lecz nie tylko mnie. Łasica miała taką minę jakby całe życie przeleciało mu koło nosa, z resztą jak i mi.
-Co ty taki miły? Jaki haczyk ? A może Itachi cię przekupił ?
-Nikt mnie nie przekupił, nie mogę być dla ciebie miły ? Muszę zawsze krzyczeć i awanturować się?-W sumie ma rację ale i tak to jest podejrzane...
-Tak nagle zrozumiałeś...Niech będzie że wierze...
-Hej nie kłóćcie się-Wtrącił Itachi
-Ale to nie ja zacząłem...-Ha! Więc o to mu chodzi, chce mnie i Itachiego skłócić...Dupek! Nie uda mu się....nie pozwolę na to!
-Przepraszam...Nie powinnam tak się zachować-Obaj spojrzeli się na mnie jak na wariatkę...Sasuke zaczął pomagać w przenoszeniu MOICH Walizek....On się czegoś naćpał.
-Sakuro, pozwól że cię oprowadzę, Sasuke mógłbyś zająć się walizkami naszego gościa?
-Ależ oczywiście-Jego "nagła" poprawa zaczyna mnie lekko przerażać...Weszliśmy do ich domu i Itachi zaczął mnie oprowadzać, pokazał mi salon, kuchnię, jadalnie, siłownię, ogród, taras, pokój w którym były różne książki, i gdzie można było pracować, łazienkę chociaż i tak w swoim pokoju będę miała oddzielną...i wreszcie mój pokój. Znajdował się na samej górze, na końcu ostatnie drzwi. Weszliśmy do niego i muszę powiedzieć że jestem mile zaskoczona
-Piękny....-Miał on koloru niebieskiego ściany. Było podobnie jak w moim pokoju po lewej stronie łóżko a po prawej biurko. Na przeciwko Szafy a koło łóżka łazienka....Może tak naprawdę jestem u siebie?
-Mamy nadzieję że pokój się podoba, staraliśmy się-Powiedział z nikłym uśmiechem
-Jestem prze szczęśliwa....Jak na facetów wspaniała robota-Pochwaliłam jednego i drugiego, lecz tego ostatniego nie było przy tej rozmowie.
-To ja pójdę pomóc bratu a ty zapoznaj się z domem bo od dzisiaj, nasz dom jest też twoim domem-powiedział i poszedł, ja natomiast zrobiłam to co on polecił ale zaczęłam od swojego królestwa. Skierowałam się w stronę "mojej" łazienki i była bardzo czysta. Cieszyłam się że w tym domu mieszkają sami porządni faceci a nie "flejtuchy".  Gdy wszyłam do pokoju, zastałam moje walizki i Sasuke
-W czymś jeszcze pomóc?-Pomocny hm...więc chyba nie tylko przy bracie
-Nie...albo tak!
-Więc ?
-Powiedz mi coś ty taki inny?!
-Chcesz żebym był jak kiedyś?
-To zależy o które pytasz...-spojrzał na mnie z niezrozumiałą miną
-To znaczy?
-Stare"kiedyś"byłeś obojętny ale dla przyjaciół miły i troskliwy....a niedawne"kiedyś" byłeś zimny i agresywny....-Zaskoczyły go moje słowa, nie wiedział co powiedzieć, był trochę zasmucony prawdą dlatego chciał wyjść ale go ostatecznie zatrzymałam
-Poczekaj chwilę-stanął i stał tyłem w progu i czekał co chcę powiedzieć
-Przepraszam...-drgnął-Po prostu jestem zaskoczona twoją zmianą i bardzo się cieszę że się poprawiasz ale byłam przygotowana na kłótnie....dlatego tak się zachowałam...gomen-Zakończyłam gdyż nie miałam nic więcej do powiedzenia, za to on odwrócił się i stanął na przeciw mnie. Patrzył się głęboko w moje oczy i nagle....mnie przytulił? Dlaczego?
-To ja przepraszam....Nie powinienem robić ci awantur....Nie powinienem wtrącać się w twoje życie...Masz prawo już nie uważać mnie za przyjaciela...-Na te słowa coś pękło mi w sercu, dlaczego od razu wystawia naszą przyjaźń ??
-Nie chcę zrywać z tobą przyjaźni...Czasami trzeba się pokłócić ale to nie znaczy że od razu musimy posuwać się do takich kroków....Wybaczam ci.-Był i jest moim przyjacielem, nie wiem co strzeliło mu do głowy z tym zrywaniem naszej przyjaźni...choć przyznam że miałam czasem takie myśli ale to tylko z nerwów...- Wiesz co, chciałabym z tobą jeszcze poważnie porozmawiać lecz muszę parę spraw przemyśleć...
-Dobrze, to ja już pójdę, pa
-Pa- Wyszedł i zostałam sama. Zaczęłam się rozpakowywać i układać. Po skończeniu czynności położyłam się na łóżka aby rozmyślać...Dlaczego był taki agresywny a teraz spokojny ? Czy to przez swojego brata? Bo z tego co pamiętam zanim poznałam Itachiego było między nami wszystko dobrze...Czy on coś namieszał ? A może Sasuke był po prostu zazdrosny....Będę musiała porozmawiać i z jednym i drugim ale to już nie dziś. Wtem do pokoju wszedł wysoki czarnooki brunet i wyrwał mnie z rozmyślań
-Chcesz jechać na zakupy ? - Czy on zaproponował mi zakupy ? No co jak co ale faceci nie lubią z babami chodzić na sklepy...Idealny Facet!
-Jasne, tylko się przebiorę
-Ale tak też ładnie wyglądasz-Po tych słowach na twarzy wyskoczył mi nie pożądany rumieniec. Nie wiem czemu nie miałam sił na przebieranie się, posłuchałam Itachiego i od razu pojechaliśmy na zakupy... Po 2 godzinach wróciliśmy z pełnymi torbami jak i pełnymi humorami. Powiem że fajnie było, nawet lepiej niż z dziewczynami bo one tylko w kółko nawijają o facetach napotkanych a ja nie mam już ochoty rozmawiać o facetach....Zbrzydli mi, oprócz Itachiego....On jest inny, nie patrzy na dupy czy cycki lecz to co się ma w środku, czyli serce...A jeżeli chodzi o jego brata...Rozdział zamknięty! Nie ważne czy się zmienił czy też nie to co się stało kiedyś pogorszyło nasze relacje a nawet zerwaliśmy, i zostaliśmy tylko "przyjaciółmi"

Wróciłam do domu ale nie zastałam Sasuke...Dziwne o tej porze zawsze czekał na mnie. Obeszłam cały dom i nic krzyknęłam 
-Sasuke!-I nic. Po prostu go nie było...Siedziałam tak z półgodziny i do drzwi nagle zadzwonił dzwonek, myślałam że to on ale on by po prostu wszedł. Podeszłam i otworzyłam drzwi, było to Naruto przerażony jakby zobaczył ducha
-Wszystko w porządku ?
-On nie chciał....on był pijany, nie wiedział co robił-Nie wiedziałam o co mu chodzi. Pokazałam by wszedł do środka, zrobił to lecz nie uszedł daleko
-Usiądź
-Nie to ty lepiej usiądź-Zrobiłam tak jak prosił i wtedy on zrobił to samo, siadł koło mnie. Podał mi swój telefon
-Po co mi on ?
-Odtwórz-Spojrzałam na wyświetlacz i było to jakieś nagranie, więc odtworzyłam, lecz to co zobaczyłam....Załamało mnie! Na nim było Jak Sasuke posuwał jakąś panienkę, automatycznie zaczęły mi lecieć łzy, nie mogłam się opanować i zaczęłam krzyczeć dlaczego
-Sakura, on nie chciał
-Na tym nagraniu widać jak było mu dobrze!
-Ale
-Wyjdź!
-Sakura...
-Wyjdź-I w tej chwili do domu wszedł "bohater" filmiku. Rzuciłam się na niego i myślałam że go zabiję
-Ty draniu, ty śmieciu, pojebie, ty...Seksoholiku! Zaczęłam bić go a on nie wiedział o co mi chodzi
-Sakura uspokój się! Co się stało?
-Ty się jeszcze pytasz?!- Wzięłam wazon i chciałam mu roztłuc na głowie ale blondyn stojący obok mnie powstrzymał mnie i powiedział
-Ona wie...Pokazałem jej to...
-Ty idioto, po co żeś to zrobił?!
-Po co, po co ja ci dam po co! -Zaczęłam jeszcze głośniej krzyczeć-Wyjdź!
-Ale kochanie...
-Ja ci dam kochanie!-Przywaliłam mu z pięści i odleciał na drzwi...-Naruto...Zabierz go stąd...Niech zejdzie mi z oczu!-Naruto posłuchał moich próśb i tak zrobił...Zostałam sama, dosłownie sama...
Nie mogłam się wtedy pozbierać...Gdyby nie przyjaciele, prawdopodobnie popełniłabym samobójstwo... Poleciała mi jedna samotna łza...Itachi to zauważył, opuścił torby i mnie przytulił 
-Co się stało?
-Nic...
-Przecież widzę...
-Wspomnienia...wróciły-Przytulił mnie jeszcze mocniej
-To było kiedyś, teraz masz inne życie, i dbał o nie i nie wspominał tamtych złych czasów...-Czyli on zna tą historię ? Kisame czy Sasuke mu powiedział ? I jeden i drugi chyba. Dzień  minął dobrze, był obiad, dużo rozmawiałam z Itachim i dowiedziałam się o nim więcej. Czas na wieczór. Zeszłam na dół na kolację, skoro Itachi robił obiad, to ja zrobię kolację. Zrobiłam kilka kanapek tak żeby starczyło dla całej trójki choć tego trzeciego zabrakło ale cóż...Później zje. Zrobiłam z szynką, pomidorem, ogórkiem, sałatą i cebulą a do tego herbatę .Myślę że im zasmakuję.
-Itachi!-Zawołałam Bruneta by zjadł kolację
-Już idę-Zbiegł szybko i gdy zobaczył na stolę kolację zaniemówił- Nie musiałaś....-Zaskoczyłam go
-Siadaj i jedz!-Usiadł do stołu i zaczęliśmy konsumować.
-Hm...nie za dużo tych kanapek ? Ja tyle nie pomieszczę -Zaczął się śmiać
-Ale to też dla twojego brata-Zatkało go, ale też i zmazało że zapomniał o swoim braciszku
-Więc między wami...jest dobrze?-Wykorzystam tą sytuację do rozmowy o tym o czym chcę z nim pogadać
-Hai....lecz...moglibyśmy właśnie o nim porozmawiać ?-Spojrzał się trochę przerażony
-Oczywiście, coś przeskrobał?
-Nie, nie, chodzi oto czy wiesz może dlaczego on tak się zachowywał?
-Nie rozumiem
-No wiesz, zanim my się poznaliśmy miałam z nim dobre kontakty a kiedy się już poznaliśmy zaczął być agresywny może i nawet zazdrosny, czy wiesz coś o tym ? Wiesz może dlaczego ?-Jego mówiła wszystko wie coś ale nie powie bo nie może...panowała cisza i nerwowa atmosfera.
                                                                              Itachi
Co mam jej powiedzieć? Obiecałem Sasuke że nie powiem ale ona powinna o tym wiedzieć....Cholera no to jestem udupiony...
                                                                            Sakura
Myślał długo a ja czekałam na jakąkolwiek odpowiedz.
-Posłuchaj Sakura, to prawda wiem coś lecz nie powinienem wtrącać się miedzy wami, jeżeli chcesz coś wiedzieć to się go zapytaj a najlepiej porozmawiaj a jeżeli pójdzie coś nie tak to mi o tym powiedz, postaram się ci pomóc-Ma rację, ja też bym nie zdradziła brata....Wiec zostaje mi porozmawiać z Sasuke, lecz Itachi i tak mi pomógł...Mówiąc że coś jest na rzeczy. Po kolacji pozmywałam naczynia lecz talerz z kanapkami dla brata Itachiego został. Poszłam się wykąpać i położyć spać, gdyż byłam zmęczona. Leżałam już w łóżku i myślałam. Ech pierwszy dzień minął spoko, zobaczymy co się jutro wydarzy. Zasnęłam w objęciach morfeusza...
                                                                             Sasuke
Wróciłem do domu późno, była gdzieś tak 22...Światła były pogaszone więc zachowywałem się cicho by nikogo nie obudzić. Poszedłem do kuchni żeby coś zjeść a na stole już czekały kanapki...Itachi zawsze mi robił kolację jak mnie nie było, ja oczywiście odwzajemniałem tylko że te kanapki były jakieś inne....takie "bogate"?
-To Sakura je zrobiła i specjalnie dla ciebie zostawiła...-Powiedział mój brat który stał zapewne w cieniu i obserwował mój każdy ruch.....
-Sakura...Dla mnie?
-Tak, myślę że będą ci smakowały bo dla mnie były przepyszne-Wyszedł w końcu z cienia i popijał wodę którą pewnie sobie nalał. Poszedł do siebie a ja zacząłem jeść kanapki zrobione przez zielonooką i powiem szczerze że były znakomite, mam nadzieję że jeszcze nie raz spróbuję jedzenia jej roboty, choć nie powiem że Itachi też świetnie gotuje. Po tym jak zjadłem poszedłem do siebie się wykąpać. Lecz zanim puściłem wodę stałem i opierałem się o zimne kafelki myśląc o różowowłosej...Kiedy przestałem, zacząłem się kąpać i zajęło mi to z jakieś 20 minut. Po kąpaniu założyłem bokserki i wskoczyłem pod kołdrę gdyż nie było tak ciepło w nocy. Nim zasnąłem myślałem - Jak mogłem stracić taką wspaniałą kobietę ? I to jeszcze przez jakąś głupotę....hm...postanowione, będę o nią walczył!! Nawet jeżeli rywalem byłby mój brat, chyba że Sakura naprawdę nie będzie chciała już ze mną być...Zasnąłem w objęciach morfeusza....

/////////////////////Od autorki- Jest rozdział, krótszy od poprzedniego ale jest wszystko wyjaśnione w nim! :) Mam nadzieję że rozdział wam się podobał i przepraszam, byłby szybciej ale....skręciłam chyba rękę! :'( Ale myślę że kolejny rozdział dam radę napisać w miarę moich możliwości...:D Chciałabym pozdrowić Saki i  Angel  oraz moich kochanych czytelników, pozdrawiam i całuję :* <3  PS. Komentujcie i piszcie też co wam się nie podoba lub czego nie rozumiecie.
Wasza Angelina :3

3 komentarze:

  1. Widzisz Andziu! Masz coraz więcej fanów. ^^
    A swoją drogą - rozdział *.*
    Mam nadzieję, ze ta minka powiedziała ci wszystko!
    Jestem pod mega wrażeniem, Twój styl pisania poprawił się w zastraszająco szybkim tempie. Już mi robisz konkurencję! :D
    Miałaś racje, rozdział wyjaśnia dużo i już wiem mniej więcej o co chodziło :)
    Cieszy mnie to wszystko co w nim zapisałaś i czekam na WIĘCEJ :D
    Trochę współczuję Sasuke, ale dla mnie najgorszym świństwem jest właśnie zdrada, dlatego też : NIECH SAKURA DO NIEGO NIE WRACA!
    I basta.
    Itachi to słodziak, ale powinnaś dorzucić trochę jego odpałów i mrocznej wersji, bo tak szybko się znudzi <3
    Dorzuć jakąś mroczną tajemnicę, w którą byłby uwikłany i voile!
    Dobra ja kończę, kochana Sis :*
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za kolejną nocię ^^
    Papatki

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się że cię zachwycił i nigdy ci nie dorównam!!! :D hm jeżeli chodzi o odpały spokojnie będzie ;D pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  3. wszystko fajnie pięknie tylko strasznie mi się nie podoba że wrzuciłaś Itacza w strefę friendZone. i strasznie zniewieściłaś... ja wiem ze to dobry chłopak ale żeby aż TAK?

    OdpowiedzUsuń